Skocz do zawartości
"Idzie nowe..." - o zmianach i nie tylko ×
Przeniesienie zakupów z IPS Marketplace / Moving bought items from IPS Marketplace ×

Amfidiusz

Użytkownik
  • Postów

    9 343
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Wpisy na blogu opublikowane przez Amfidiusz

  1. Amfidiusz
    Po wielu miesiącach wracam do prac na Laxerem. Udało mi się znaleźć osobę, która dostosowała wygląd samego forum do reszty layoutu. Teraz męczę się nad formularzami - kontaktowy wygląda dosyć standardowo, więc pochwalę się formularzem dodawania nowych artykułów do bazy IP.Content:

    Formularz dostępny jest jedynie dla zalogowanych użytkowników. Pole autora pobierane jest automatycznie i nie ma możliwości jego zmiany. Odnośnik uploadu pod polem Picture URL prowadzi oczywiście do (DP32) iHost otwieranego w nowej karcie.
    Na koniec dodam tylko, że bieżący postęp prac możecie śledzić na laxer.eu
  2. Amfidiusz
    Wybrany przeze mnie styl nie posiada żadnego panelu bocznego, gdzie można by było wrzucić feedy z forów, blogów, galerii oraz masę reklam. W związku z tym postanowiłem umieścić te kanały zaraz pod artykułami, żeby były dosyć dobrze widoczne i świadczyły o tym, że strona żyje. Po lewej stronie umieściłem stały boks, który będzie linkował do artykułu (lub mini-portalu) o ME2012, oczywiście opartego na IP.Content. Środkowa kolumna pobiera trzy ostatnie tematy z forum, a prawa będzie zawierała wyciąg z blogów. Niestety, nie kupiłem jeszcze IP.Blogs, ale biorąc pod uwagę aktualną promocję, zrobię to do końca miesiąca.

    No i w całości:

    Teraz stopka i... strona główna będzie gotowa
  3. Amfidiusz
    Mając już mniej więcej dopracowany pasek logowania i rejestracji (wciąż brakuje ikonek FB i Twittera) przyszedł czas na pierwszą edycję głównego menu. W templatce, której używam, zostało ono dosyć dobrze ułożone, więc w stylu nic nie będę zmieniał, podepnę jedynie strony, na których mi zależy:

    Jako że chcę się pozbyć głównego wrappera forum, muszę w nim umieścić wszystkie linki, z których użytkownicy mogą korzystać. Przy okazji mogę się pozbyć tych odnośników, w które 99% społeczności i tak nigdy nie kliknie (takich jak pomoc czy usunięcie cookies). Do głównego elementu Forum wrzuciłem więc szukajkę, nową zawartość, regulamin i oznaczenie forum, jako przeczytanego:

    Pozostała jeszcze kwestia linków użytkownika, które w wersji 3.2 rozwijają się po kliknięciu w login w prawym górnym rogu ekranu. Postanowiłem wrzucić je jako dodatkowy element menu wyświetlany po zalogowaniu się użytkownika:

    Cały czas walczę z integracją wyszukiwarki. Jeśli macie jakieś sugestie, będę wdzięczny za odpowiedzi w moim temacie w dziale IP.Content
  4. Amfidiusz
    Tak jak wspomniałem w poprzednim wpisie, pod ikonami postanowiłem umieścić główny content strony głównej, czyli feed artykułów z IP.Content. Bardzo podobny do ikon, oddzielony od nich tytułem. Nic skomplikowanego, minimalizm jest w cenie.

    No i w całości tak to się prezentuje:

    Cały czas się zastanawiam, czy trzy artykuły na stronie głównej wystarczą. Są one w końcu tym, po co ludzie zaglądają na moją stronę. Mógłbym od razu wrzucić ich sześć w tym miejscu. Z drugiej strony, już i tak jest masa przewijania, za długa strona główna może odpychać odwiedzających. Co myślicie?
  5. Amfidiusz
    Po zabawach z menu i sliderem przyszedł wreszcie czas na główną treść strony głównej. Jednym z moich głównych celów jest nakłonienie odwiedzających do aktywnego uczestnictwa w życiu forum. W związku z tym, na pierwszym planie wyświetlą się trzy ikony pozwalające na tworzenie nowych artykułów w IP.Content, własnego blogu oraz zwykłe przekierowanie na forum.

    Link w hoverze otrzymuje niewielkie podkreślenie:

    No i w całości prezentuje się to następująco:

    Teraz czas na artykuły
  6. Amfidiusz
    Kolejny etap zmagań z templatką polegał na dostosowaniu głównego slidera pod wymagania IP.Content. Trochę się obawiałem tego kroku, gdyż sam slider opiera się na dosyć zaawansowanych skryptach javy i php, ale obeszło się bez problemów. Główny obrazek, miniatura, tytuł i opis artykułu oraz wszystkie linki wczytują się bez problemów. Jeszcze nie wiem, czy w ten slideshow wrzucę tylko wybrane artykuły (przypięte), czy wszystkie dodane. Prawdopodobnie wszystkie, bo przy takiej frekwencji niusów z naszego pola gry nic by się w tym nagłówku nie zmieniało Slidy oczywiście zmieniają się automatycznie, na dole możecie zauważyć pasek upływu czasu, co drugi ma opis po prawej, a co drugi po lewej stronie - żeby nie było nudno.


  7. Amfidiusz
    OK, czas znowu rozruszać trochę blogi, pochwalę się więc moimi pracami nad stylem forum, które prowadzę - Laxer.eu. Obecnie używam kupnego Overlay Blue, ale dostałem od Was sporo słów krytyki, a i niezbyt profesjonalnie prezentuje się on na Contencie, więc postanowiłem zaadaptować jeden z szablonów HTML pod swoje potrzeby. Głównie zależy mi na stronie głównej, forum ma być tylko dodatkiem i prawdopodobnie ograniczę się do standardowego stylu z przerobionym wrapperem.
    Dzisiaj zacząłem, więc prace są w początkowym stadium rozwoju. Logo zostawiam na sam koniec, bo pewnie poproszę Was w tym o pomoc. Na pierwszy ogień poszedł user bar.

    Raczej minimalistycznie, bez zbędnych atrakcji. Nie ma on się rzucać w oczy, ale ma pozwolić użytkownikowi na szybkie logowanie czy rejestrację. Odnośniki przekierowują na stronę logowania/rejestracji. Być może później zmienię na pop-up logowania, bez potrzeby przeładowywania strony.
    Po zalogowaniu się top strony zmienia się na następujący:

    Nazwa użytkownika podlinkowana jest do strony ustawień wyświetlanej w lightboksie:

    Nie jestem pewny, czy to dobre rozwiązanie, ale na razie zostaje.
    Nowe wiadomości czy powiadomienia będą sygnalizowane małymi ikonkami:

    Każda z nich otrzymała odpowiedni atrybut title. W pierwszej odsłonie stylu zrezygnowałem z rozwijanej listy. Za dużo zabawy z jej dostosowaniem, a obecna forma również spełnia swoją rolę. Tym bardziej, że Laxer.eu ma z założenia być portalem, a nie forum dyskusyjnym.
    Tyle na dzisiaj. Codziennie będę w tym grzebał i na bieżąco informował o zmianach. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie taki, jaki siedzi mi w głowie
  8. Amfidiusz
    Panie i Panowie, szanowni użytkownicy tego forum,
    Z okazji noworocznych postanowień związanych z nadchodzącym nowym rokiem szkolnym, zdecydowałem się przez najbliższe 10 miesięcy ukończyć to, za co już dawno powinienem się zabrać. W lipcu 2011, więc:

    będę mówił płynnie po holendersku, żeby móc importować Wam towar po niższych cenach
    będzie działała moja strona ze skinami IP.Board.
    Tak, zamierzam nauczyć się tworzenia stylów do naszego skryptu. I jako że nauka języka może się Wam wydać nudna, na tym blogu postaram się co jakiś czas umieszczać wpisy dotyczące poznawania zagadnień CSS i struktur szablonów IPB. Głównym ich zadaniem ma być motywacja do spędzenia kolejnych godzin w kodzie, ale również być może posłużą one kiedyś komuś, kto będzie chciał poznać tajniki tworzenia skinów od podstaw, bez żadnego wcześniejszego doświadczenia.
    Pozostaje mi poprosić o trzymanie kciuków. Jednocześnie obiecuję, że jeśli polegnę, to już nigdy nie zabiorę się coś podobnego
    Pozdrawiam wszystkich, którzy przez przypadek tu zajrzeli!
  9. Amfidiusz
    No dobra - skłamałem. Nie jestem kompletnie zielony w CSSie. W zasadzie ciągle grzebiąc przy skinie swojego własnego forum, nie da się nie przyswoić podstaw. A podstawy te są idealną bazą do stawiania pierwszych kroków.
    Na pierwszy ogień postanowiłem wziąć domyślny skin IP.Board. Stwierdziłem, że poznając go, nauczę się większości zależności, które powinienem w przyszłości umieć. Do pomocy wykorzystałem projekt Olivera, który powstał kilka dni wcześniej (tu należą się podziękowania Oliverowi, który podzielił się ze mną plikiem .psd). Efekt finalny wygląda następująco:

    Początek nie jest więc zły. Myślałem, że będzie ciężej i że szybciej stracę motywację. Po kilkudziesięciu godzinach zapał do nauki wciąż jest Aktualny postęp prac nad skinem możecie śledzić na http://skins.fwl.pl/
    Stay tuned!
  10. Amfidiusz
    Ciężko jest mi opisywać ten film, gdyż nie wywarł on na mnie druzgocącego wrażenia. Od strony artystycznej - gra aktorska, reżyseria, scenografia - nie można mu nic zarzucić. Wyśmienite są również zdjęcia, które na długo pozostają w pamięci, a scena ze szpitala wpisała się już w kanon surrealizmu horrorów. Również pomysł był ciekawy - scenariusz skupia się na studium osoby, którą można uznać za schizofrenika, a widz musi zdecydować, czy podążać za szaleństwem głównego bohatera, czy też zachować dystans, który towarzyszy całej reszcie świata. Jednak nie jest to produkcja, do której będę chciał wrócić za kilka lat, nawet znając zakończenie wyjaśniające poszczególne etapy opowieści.
    Co jednak zasługuje na uznanie w tym tytule, to nastrój, jaki jest budowany przez reżysera. Jest to jeden z bardziej ponurych, szarych i przygnębiających filmów, jakie ostatnio widziałem. Jako ciekawostkę mogę dodać, że właśnie dzięki temu napięciu towarzyszącemu akcji, Jacob's Ladder stał się inspiracją dla twórców kultowej gry Silent Hill, która w jednym z sequeli zawiera nawet sceny żywcem wyjęte z filmu.




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  11. Amfidiusz
    Będąc pod wpływem efektów ciężkich dramatów, miło jest odejść od stereotypu kategorii Mindfuck i obejrzeć porządny film akcji, który jednak zaskakuje swoją fabułą. A Cypher jest właśnie taką porządną produkcją - nie doskonałą, nie wyśmienitą, ale zdecydowanie wartą obejrzenia w sobotni wieczór.
    Wydarzenia filmu skupiają się wokół niepozornego, szarego nerda, którego ambicją było zostać szpiegiem biznesowym, a który zostaje rzucony w sam środek niebezpiecznego konfliktu toczonego od lat przez dwie potężne korporacje. Głównym dylematem towarzyszącym bohaterowi jest wybór pomocnej dłoni - komu może zaufać, a kogo wsparcie odrzucić? Komu przekazać prawdziwe informacje, a kogo mamić sfabrykowanymi danymi? Na wszystkie te pytania odpowiedź pada w ostatnich minutach filmu - nie jest to jednak odpowiedź, której widz oczekuje.




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  12. Amfidiusz
    Po długiej przerwie zdecydowałem się na powrót do mojej listy filmów, które muszę obejrzeć przed śmiercią. A że prowadzę ostrożne życie, mogę delektować się tymi produkcjami wtedy, gdy będę miał na to największą ochotę. A sobotnie leniwe popołudnie było właśnie jedną z takich chwil
    O Mulholland Drive nigdy wcześniej nie słyszałem, po tytule i opisach w sieci również nie mogłem wywnioskować, czego właściwie mam się spodziewać. I chyba dobrze na tym wyszedłem, gdyż jest to film dosyć specyficzny, obfitujący w niezwykłe zwroty akcji dramat, okraszony emocjonującymi scenami oraz ciętym czarnym humorem (oj, były momenty, w których głośno się śmiałem do monitora). Scenariusz stworzony przez Flyncha może pochwalić się bogatą wielowątkowością, w której niezależne motywy przewodnie z pozoru wymijają się, żeby uderzyć w widza ze zwiększona mocą w grande finale. Na uwagę zasługuje także wyśmienita muzyka, której podczas projekcji nie słychać zbyt wiele, ale jeśli już zabrzmiała, to aż mi było żal, że nigdy nie zainwestowałem w porządne głośniki. Świetnie zostały wyolbrzymione nienaturalne wręcz zachowania głównych bohaterów: naiwność początkującej aktoreczki, niezdarność płatnego mordercy czy ekscentryczność sławnego reżysera. Nienaturalność ta ma jednak swoje wytłumaczenie...
    Jest to bez wątpienia jedna z najciekawszych produkcji ubiegłej dekady, która przez krytyków została uznana jako jedna wielka zagadka. Podczas projekcji, Flynch przedstawia nam masę różnorakich wskazówek ujętych w poszczególnych zachowaniach bohaterów, rekwizytach, a nawet przez niezauważalny byt bohaterów drugoplanowych (jak chociażby barman, którego w ogóle nie zauważyłem podczas oglądania filmu). Pozostaje mi tylko polecić ten tytuł i zachęcić do sprawdzenia się, czy Ty także dasz radę rozwikłać tę łamigłówkę. Dla zachęty mogę dodać, że jedna ze scen uważana jest za jedną z najbardziej przerażających scen, którą kiedykolwiek pojawiła się w filmie
    No hay banda, no hay orchestra! Wszystko jest iluzją! Silenzio!


    I w bonusie: jedna z niewielu piosenek, których nie przewijałem podczas oglądania. Naprawdę mnie urzekła




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  13. Amfidiusz
    Mindfuck: pomysł lub koncept, który ma za zadanie wywołać w odbiorcy zmianę sposobu postrzegania rzeczywistości (Urban Dictionary). Jest to wykorzystywana w kinematografii technika mająca na celu przedstawienie z pozoru absurdalnego zakończenia, które jednak po wnikliwej analizie okazuje się całkiem logiczne, zbudowane na podstawie wielu wskazówek ukrytych w filmie. Jest to proces gwałtu na inteligencji widza i to bez użycia lubrykanta - po jego zakończeniu nie zapalisz w błogości papierosa, a jego efekty będziesz odczuwał przez kilka następnych dni. Jest to ciągła zabawa scenarzysty z ludzkim umysłem, dostarczanie wciąż nowych informacji, które często mu umykają, a zawsze okazują się kluczowe dla całej produkcji. W filmach takich fabuła jest budowana nieliniowo, a ciągłe zwroty akcji mają wywołać coraz większe zagubienie.
    Wpisem tym chcę rozpocząć przygodę, która poprowadzi mnie przez równo 100 filmów zaliczanych do klasyki gatunku. Część z nich jest wszystkim dobrze znana, o części pewnie nikt z Was nie słyszał. Będę dzielił się swoimi spostrzeżeniami, chętnie poczytam Wasze komentarze do wybranych filmów, postaram się jednak unikać spojlerów (co w niektórych przypadkach może okazać się nieuniknione). Miłej lektury!
  14. Amfidiusz
    Gdy się śmiejesz, cały świat śmieje się razem z Tobą. Gdy płaczesz, zostajesz sam...
    Oldboy jest mrocznym, tajemniczym thrillerem produkcji południowokoreańskiej. Jego bohaterem jest przeciętny, ubogi mężczyzna, Oh Dae-su, który pewnego dnia zostaje porwany z ulicy i uwięziony w mieszkaniu bez okien przez nieznanych mu sprawców. W niewoli jego jedynym towarzyszem jest telewizor, który dostarcza mu nie tylko rozrywki, ale także wiedzy i informacji - między innymi o tym, że ktoś zamordował jego żonę, a on sam został w to wrobiony. Przez 15 lat, które spędził w niewoli, narastała w nim wściekłość i żądza zemsty, której jego stręczyciel postanowił dać upust i zaproponował układ - Oh Dae-su ma go odnaleźć i dowiedzieć się, dlaczego został uwięziony. Jeżeli mu się to uda, to oprawca popełni samobójstwo. W przeciwnym wypadku zabije kobietę, którą bohater pokochał po wyjściu na wolność.
    Atmosfera w filmie jest budowana w niesamowity sposób. Razem z głównym bohaterem przeżywamy najpierw jego bezsilność, klaustrofobię, a myśli samobójcze nie wydają się najgorszym rozwiązaniem. Następnie widzem targa zarówno złość i chęć zemsty, jak i ciekawość czym Oh Dae-su zasłużył sobie na taki los. Strzępki informacji pomagają nam odtworzyć jego dotychczasowe życie, jego młodość oraz osoby, z którymi wdał się w zatargi. Im dłużej trwa film (a trwa on pełne dwie godziny), tym bardziej zdajemy sobie sprawę z szaleństwa, które opętało porywacza, a które wyrosło z serii przypadkowych wydarzeń. Najbardziej na kolana powala jednak jedna z finalnych scen, podczas której żal miesza się ze współczuciem.
    Reasumując, jest to jeden z najwybitniejszych i najambitniejszych przedstawicieli kina azjatyckiego, w którym nie wszystko jest takie, jakim się wydaje, a do którego na pewno trzeba usiąść z czystym umysłem.




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  15. Amfidiusz
    Nie wiem, czy dobrze zrobiłem oglądając ten film zaraz po Incepcji. Przedstawia on bowiem podobny pomysł zatracania się w świecie marzeń (w tym wypadku w futurystycznej grze konsolowej) i utraty nie tylko kontaktu z rzeczywistością, ale także poczucia, czy otaczający świat jest już tym realnym, czy też jeszcze fikcyjnym. Niestety, został on zrealizowany przy widocznie niższym budżecie i, zawsze boję się użyć tego słowa, w nudny sposób. Być może moje nastawienie było nieodpowiednie - przed projekcją dowiedziałem się, że film był porównywany z Matriksem, jako że powstał w tym samym czasie, a bohaterowie podłączali 'kabel' bezpośrednio do rdzenia kręgowego, aby wejść do systemu. Ale do miana kultowego mu daleko...
    Najbardziej zawiodłem się na grze aktorskiej. Sztywna kreacja głównych bohaterów nie pozwalała wczuć się w klimat. Jedynie Dafoe, który potrafi genialnie zagrać każdą rolę, był miłym zaskoczeniem w epizodycznej scenie. Również efekty specjalne i muzyczne nie powalały na kolana. Brakowało tej płynności, co w efekcie wywoływało znużenie i irytację. Fabuła sama w sobie dosyć oryginalna, zawierająca kilka smaczków, które wprawne oko gracza od razu dostrzegało, więc widz mógł się spodziewać zakończenia (ale taki był zamiar twórców!). Niestety, w branży filmowej dobry pomysł to jedynie początek sukcesu, do którego autorom eXistenZ zabrakło jeszcze sporo drogi.




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  16. Amfidiusz
    Zdecydowane arcydzieło! Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli gatunku, o którym traktuje ten blog. Świetna gra aktorska Pitta i Willisa, wyśmienity scenariusz i niezwykłe zdjęcia. Jedna z tych produkcji, którą wszyscy widzieli, ale której na próżno szukać w Polsacie (zbyt wymagająca?).
    W skrócie: Jest rok 2035, ludzkość została zdziesiątkowana przez śmiertelnego wirusa, a ci, którzy przeżyli, ukryli się pod ziemią. Po wielu latach badań i eksperymentów, udało im się wysłać jednego z obserwatorów w przeszłość, na kilka lat przed wybuchem epidemii, żeby zdobył próbki wirusa, na podstawie których będzie można opracować antidotum. Oczywiście osoba biegająca nago po ulicach krzycząca o swoim pochodzeniu z przyszłości i nadchodzącej apokalipsie została uznana za schizofrenika. Cały artyzm filmu polega właśnie na balansowaniu niepewnością widza - czy przedstawiony świat naprawdę jest jedynie urojeniem bohatera, czy też może rzeczywiście głoszone przez niego rewelacje, jakkolwiek nie byłyby one absurdalne, mają prawo istnieć? Sam bohater też traci tę pewność. Zresztą do dzisiaj w sieci trwają wielostronicowe spory i analizy udowadniające obydwie teorie - co tylko potwierdza kompleksowość filmu.
    Jest to jeden z tych filmów, które trzeba przynajmniej raz w życiu zobaczyć. Tak jak opisywane wcześniej Memento czy Oldboy docenią jedynie fani gatunku, tak 12 małp znajdzie uznanie w oczach każdego widza, nawet tego, który nie przepada za filmami sc-fi.
    Na koniec muszę zacytować słowa głównego bohatera:
    Film nigdy się nie zmienia. Nie może. Ale za każdym razem, kiedy go oglądasz, wydaje się inny, bo ty jesteś inny. Dostrzegasz inne rzeczy.




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  17. Amfidiusz
    Ręka Boga jest mrocznym thrillerem podzielonym na dwie części fabularne: czasy współczesne oraz historię, która rozegrała się kilkadziesiąt lat temu. Film rozpoczyna się sceną, w której do biura FBI przychodzi człowiek twierdząc, że zna tożsamość seryjnego mordercy - tym zbrodniarzem ma być jego brat. Zaczyna więc on snuć swoją opowieść o tym, co wydarzyło się w czasach jego dzieciństwa, o spaczonej psychice ojca oraz jego wpływie na młodszego brata. Ot, kolejna historia o psychopatycznym mordercy, tym razem opowiedziana z perspektywy kilkunastolatka.
    Co jednak zachwyca w filmie, to niesamowity nastrój, który udało się reżyserowi uzyskać. Pozbawione koloru zdjęcia, deszczowa pogoda, powalająca muzyka. Te wszystkie elementy składają się na idealne tło do snucia powolnej opowieści. Dla niektórych może to być jednak minusem, gdyż akcja nie rozwija się zbyt szybko - cała proza jest patetyczna, wręcz monotonna. Jednak ci, którym uda się wkręcić w klimat wieczornych opowieści przy świecy, nie będą zawiedzeni. Niestety, scenariusz mógłby także zostać dopracowany, gdyż fabuła jest miejscami nie tylko nudna, ale wręcz absurdalna, wywołująca uśmiech zamiast strachu. Jednak dla samego nastroju i gry aktorskiej Paxtona warto sięgnąć po tę produkcję.




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
  18. Amfidiusz
    Memento jest obrazem cenionego przeze mnie reżysera, Christophera Nolana. I choć jego twórczość zacząłem poznawać dosyć niedawno, a w dorobku ma takie arcydzieła jak Mroczny Rycerz czy ostatnio głośna Incepcja, to uważam, że Memento już na zawsze pozostanie perełką w jego koronie.
    Film przedstawia historię Leonarda, zamożnego 30-latka, jeżdżącego nowym modelem Jaguara biznesmena, którego życie wygląda zupełnie inaczej niż się na pozór wydaje. Po morderstwie żony bohater nabawił się wybiórczej amnestii - pamięta jedynie ostatnie 10 minut swoich czynów, a jego główną i jedyną misją jest zemsta na człowieku, który zniszczył jego życie. A żeby widzowi było łatwiej zrozumieć na czym polega ta choroba, cały film jest puszczony... od tyłu. Co chwilę zostajemy rzuceni w sam środek akcji jedynie z kilkoma fotografiami i zapiskami, a cała fabuła opiera się na dedukcji tego, co teoretycznie nastąpiło kilka chwil wcześniej. Ponadto, film rozpoczyna się sceną finalną - scenariusz został więc zbudowany na bazie nie tego, co bohater zrobi dalej, ale tego, czy jego czyny były słuszne. Najwięcej emocji budzi jednak odkrywanie charakterów osób pomagających Leonardowi. Czy to, że ktoś zna całą Twoją historię czyni go godnym zaufania? Czy kobieta, z którą rano budzisz się w łóżku jest przyjaciółką, odskocznią, a może wykorzystuje Cię do własnych celów? Czy warto zaufać głosowi w słuchawce, który dostarcza tylu cennych wskazówek? Od czego właściwie zaczęła się ta rozmowa telefoniczna?
    Memento jest obrazem trudnym w odbiorze. Niekonwencjonalne przedstawienie wydarzeń zmusza widza do intensywnego wysiłku intelektualnego - nie jest więc to film do obejrzenia przy piwku i popcornie. Wystarczy chwila dezorientacji do stracenia biegu głównego wątku. Jednak jeśli ktoś zada sobie trud w łączeniu wszystkich podanych faktów, to produkcja na długo zapadnie w pamięć. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję!




    Filmweb
    Rotten Tomatoes
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.