Skocz do zawartości
"Idzie nowe..." - o zmianach i nie tylko ×
Przeniesienie zakupów z IPS Marketplace / Moving bought items from IPS Marketplace ×

Jurij

Użytkownik
  • Postów

    4 961
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    52

Wpisy na blogu opublikowane przez Jurij

  1. Jurij
    Od paru dni nie mogę znaleźć czasu, aby napisać kolejny wpis. Mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, bo nazbierało się materiału, oj nazbierało Tymczasem jako aperitif do kolejnego wpisu polecam Wam obejrzenie dwóch filmików nagranych przez kolejny głos zdrowego rozsądku. Zapraszam do Podziemnej TV, z której dowiecie się:
    1. Że żyjecie w matrixie wykreowanym przez media i tak naprawdę Wasze oczekiwania od Państwa są nierealne, bo na świecie nie ma nic za darmo. Nie istnieje darmowa służba zdrowia, darmowa edukacja, darmowa ochrona Policji, straży i tak dalej:




    2. Dowiecie się także, jak jesteście okłamywani przez rząd oraz polskie media:




    Więcej na temat rządu i mediów (i nie tylko ) już w najbliższym wpisie. Kiedy? Mam nadzieję niebawem.
  2. Jurij
    Dzisiaj mija 74 rocznica wybuchu II Wojny Światowej. Pierwszego września 1939 roku armia III Rzeszy wkroczyła do Polski, zrzuciła pierwsze bomby na Wieluń, rozpoczęła atak na Westerplatte.



    Po 6 latach działań wojennych, zginęło łącznie około 33 milionów ludzi na całym świecie. Ta rocznica skłoniła mnie do pewnej refleksji, mianowicie jakie skutki na losy narodu polskiego miały dwa najbardziej znane izmy, o jakich w dzisiejszych mediach głośno: kapitalizm i socjalizm. Nie będę tutaj pisał wywodów historycznych, elaboratów czy zagłębiał się w szczegóły. Prześledźmy zatem najistotniejsze wydarzenia minionego wieku, które miały wpływ na naszą ojczyznę.
    Jak możemy przeczytać w encyklopedii PWN na temat tego pierwszego -izmu:
    Jak widzimy, hamowanie tego izmu przyczyniało się do upadku miast i mieszczaństwa, a gdy w XIX wieku wprowadzono go więcej, pojawiają się takie przyjemne słowa, jak rozwój, zniesienie poddaństwa (czyli wolność), powstawanie. Rozwijało się górnictwo, powstawały fabryki, przemysł tekstylny, hutnictwo. Pojawiły się innowacje technologiczne. Produkowano dobra, ludzie mieli zatrudnienie, mieliśmy towar, który można było eksportować, dzięki czemu kraj mógł się rozwijać. A co się stało w XX wieku?
    7 X 1918 roku Rada Regencyjna ogłosiła odzyskanie niepodległości przez Polskę po 123 latach zaborów. 11 listopada 1918 roku owa władza została przekazna temu panu:



    Naturalnie jest to dobrze znany wszystkim Polakom Józef Piłsudski. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, że ten pan był współzałożycielem oraz przewodniczącym Polskiej Partii Socjalistycznej! Dzięki czemu Polska we władanie drugiego -izmu. Na jak długo? Przekonajmy się.
    1 IX 1939 roku ten pan:



    złożył Polsce niezapowiedzianą wizytę, rozpoczynając II Wojnę Światową, w której zginęło 33 miliony istnień ludzkich. Tak, to Adolf Hitler, przywódca Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP). Niespełna dwa tygodnie później, bo 17 września 1939 roku ten pan:



    postanowił również złożyć nam niezapowiedzianą wizytę od strony wschodniej. Fakt, po roku 1941 zaczął walczyć po naszej stronie, a jego niezwyciężona Armia Czerwona wyzwoliła min. hitlerowski obóz koncentracyjny Auschwitz Birkenau, co nie zmienia faktu iż był on dożywotnim dyktatorem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i na długie dekady po II Wojnie Światowej zakorzenił w naszym kraju socjalizm.
    W tym miejscu warto przybliżyć znaczenie tego drugiego izmu:
    I tak oto wartości kapitalistyczne zostały całkowicie odrzucone, a socjalistyczna ojczyzna zaczęła się borykać z coraz to nowymi przejściowymi trudnościami, których i po dziś dzień mamy w nadmiarze. Na szczęście Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotników zawsze znajdował jakieś wyjście z kryzysowej sytuacji. Np. ten miły pan w ten sposób łagodził skutki działań socjalistów:



    powiedział Stanisław Gomułka, przewodniczący KC PZPR, w 1956 roku. Z kolei jego następca:



    zaciągnął za granicą takie pożyczki (w dzisiejszej nowomowie dziennikarskiej powiedzielibyśmy - pozyskał dla Polski tak ogromne dotacje), że przejściowe trudności z niewydolnej gospodarki centralnie planowanej udało się przetrwać, na półkach sklepowych pojawiły się artykuły spożywcze, budowano drogi, szkoły, mieszkania - krótko mówiąc Edwardowi Gierkowi udało się zrealizować program PO i PiS, tylko jakim kosztem? Ostatnia rata na spłatę długów zaciągniętych przez tego pana w latach 70-tych XX wieku została przelana w październiku 2012 roku i wynosiła 297 000 000 $ USD! Niestety, nasza ojczyzna nadal pogrążona była w głębokim socjalizmie, gospodarka była nadal niewydolna i pożyczone pieniądze szybko się skończyły. W latach 80-tych nastąpił kolejny kryzys. 13 XII 1981 roku ten pan:



    wprowadził na terenie całego kraju stan wojenny. Wprowadzono godzinę milicyjną, czołgi, wojsko i zmotoryzowane oddziały milicji obywatelskiej patrolowały ulice co de facto skutkowało kolejnymi ofiarami śmiertelnymi. Wprowadzono kartki na żywność i inne dobra luksusowe (buty, paliwo itd. ), krótko mówiąc - nie było wesoło. Wydawać by się mogło, że pod koniec lat 80-tych nastąpiła poprawa. Ale nic bardziej mylnego, bo jak pisałem w jednym z poprzednich wpisów The Kiszczak Show , ten pan:



    zrobił Was w jajo i sprawił, że wydaje Wam się iż już nie żyjemy w socjalizmie. Nic bardziej mylnego. Nadal w podatkach oddajemy znaczną większość swoich dochodów, która to potem w myśl sprawiedliwości społecznej jest rozdzielana a to chorym, a to bezrobotnym, a to emerytom i rencistom i tak dalej. Jedynie ten pan Mieczysław Wilczek:



    na początku lat 90'tych wprowadził ustawę (tzw. ustawę Wilczka), dzięki której:
    Tak, tak - te wszystkie stragany z odzieżą i elektroniką to jego zasługa. Niestety u władzy nadal pozostali zwolennicy socjalizmu i przez kolejne lata III Rzeczypospolitej zasiane ziarenko kapitalizmu było duszone kolejnymi chwastami: przepisami, podatkami, ustawami, przez co z każdym krokiem działo się w Polsce coraz gorzej. Te twarze znamy bardzo dobrze:



    Przez lata rządów nie zmieniło się absolutnie nic. Poza nazwami partii politycznych. Sztucznie utworzona prawica i lewica miały za zadanie sprawiać, że coś na scenie politycznej się dzieje, po to by nie zmieniło się nic. Wystarczy prześledzić jak często politycy przeskakiwali z jednej partii do drugiej, by zorientować się o co w tym wszystkim chodzi. Jedynie ten pan:



    na początku lat 90-tych złożył w sejmie wniosek o zakaz zadłużania państwa polskiego. Został przez socjalistów wyśmiany. W 2002 roku pomimo tego iż nie był w sejmie, udało mu się nakłonić ówczesnych polityków do tego, by pozwolili tzw. lumpeksom działać, dzięki czemu każdy z Was miał wybór, czy chce kupić nowe markowe ciuchy w cenie za ciężkie pieniądze, czy woli towar importowany, niekiedy używany, za grosze. Ciekawe, że pomimo rzekomej zmiany ustroju, wszelkie przejawy kapitalistycznej inicjatywy nadal są tępione w zarodku i trzeba walczyć nawet o taką rzecz, jak możliwość handlowania odzieżą używaną - nieprawdaż?
    Prawdziwe nieszczęście nastąpiło jednak w 2005 roku. Do władzy doszedł ten pan:



    który w 2009 roku podpisał traktat Lizboński, dzięki czemu Polska stała się członkiem Unii Europejskiej i utraciła niepodległość. Dzięki poczynaniom socjalisty Lecha Kaczyńskiego od teraz zwierzchnictwo nad Polską objęła Bruksela i to Unia Europejska może nam zakazywać, nakazywać oraz w razie nieposłuszeństwa nakładać na nas dotkliwe kary finansowe. Notabene w Unii Europejskiej także rządzą socjaliści:


    którzy trwają w swoich socjalistycznych przekonaniach i realizują program zerowego wzrostu, duszenia w zarodku wszelkich ludzkich odruchów przedsiębiorczości, sterując centralnie gospodarką wszystkich krajów Unii Europejskiej wprost z Brukseli.
    No i na koniec została ostatnia sylwetka tego pana:

    który po 2 kadencjach premierowania doprowadził kraj do ruiny. Początkowo podawał się za liberała i obiecywał gruszki na wierzbie, a gdy jego kłamstwa zostały zdemaskowane, przyznał że wcale nie jest liberałem, a socjaldemokratą. I jak na każdego socjalistę przystało, kontynuuje dzieło zniszczenia, przez dekady kontynuowane przez wyżej wymienionych jegomościów. To dzięki niemu Wasze dzieci już nie są Wasze, a w państwowych szkołach są edukowane na przerażająco niskim poziomie: http://vod.gazetapolska.pl/4021-najbardziej-przerazajacy-film-w-necie . W tym tygodniu rozpoczyna się kolejny rok takiej właśnie "edukacji", więc warto o tym wspomnieć. To dzięki temu panu płacicie podatki 3-krotnie wyższe, niż za czasów jego poprzednika Adolfa Hitlera. To dzięki temu panu ponad 83% Waszych pieniędzy jest zabieranych na starcie, za paliwo płacicie 2x więcej niż w Moskwie - najdroższym mieście świata, a na każdym kroku czeka na Was Policjant czy strażnik miejski z bloczkiem, gotów wypisać Wam kolejny mandat. Lista zasług tego pana jest bardzo długa, mniej więcej tak długa jak liczba zer w obecnym długu Polski, który przekroczył 1 bilion złotych:

    1 000 000 000 000 PLN


    i dzięki zniesieniu progów ostrożnościowych Wasze zadłużenie będzie rosnąć jeszcze szybciej. Tak, pieniądze z OFE również dzięki niemu zostaną Wam zrabowane. I warto wspomnieć także o jeszcze jednym socjaliście, panu Obamie:



    który jak na socjalistę demokratę przystało doprowadza do ruiny najpotężniejszy kraj świata - USA. Jeśli ktoś nie wierzy, może się wybrać na wycieczkę do Detroit, które aktualnie zbankrutowało:



    A o dziwo w czasach kapitalizmu stawiane było za wzór:

    Ta krótka jednowiekowa przejażdżka historyczna daje do myślenia. Dlaczego obecnie uważa się kapitalizm za ten krwiożerczy i zły, a socjalizm i demokracja są wielbione przez setki milionów ludzi na całym świecie? Który z tych dwóch izmów wybralibyście dobrowolnie, patrząc na wyżej wymienionych przywódców i znając skutki wprowadzenia każdego z nich? Ja już wybrałem.
  3. Jurij
    Obudziwszy się w niedzielę rano, postanowiłem wybrać się na wycieczkę. O 14 wsiadłem na rower, pokrążyłem nieco po zatłoczonym Krakowie, następnie wykonawszy obowiązkową rundkę wokół krakowskich błoń wybrałem się do Kryspinowa. Na termometrze ponad 30 stopni, ostatni taki ciepły weekend lata, więc trzeba to było jakoś wykorzystać. Z resztą co się będę rozpisywał, skoro mogę wstawić fotę:







    Trzeba przyznać, że to był udany dzień, bo łącznie zrobiłem 100 km, co jest raptem o 18 km mniej od mojego życiowego rekordu dystansu przejechanego w ciągu jednego dnia. Mimo wszystko takie eskapady potrafią wypompować energię z człowieka, więc dzisiejszy wpis będzie nieco krótszy, za to z dużą ilością wideo.
    Podczas tego weekendu odbył się w Gdyni piknik prawicy. Gośćmi specjalnymi byli: Kamil Cebulski - najmłodszy polski milioner, Marek Migalski z PJN czy chociażby Romuald Szeremietiew oraz naturalnie wielu członków i sympatyków KNP, z prezesem JKM na czele. Nagrania z pikniku możecie obejrzeć pod adresem: http://www.livestream.com/nptvpl (znajdują się w rubryce Latest Videos z kadrami w plenerze) lub na youtube:
    Kamil Cebulski:
    Kamil Sobkiewicz: http://www.youtube.com/watch?v=iUjhnH1R-ws
    Romuald Szeremietiew:
    Marek Migalski:
    Janusz Korwin-Mikke:
    Grzegorz Sowa:
    Krzysztof Bosak:
    Konrad Berkowicz:
    Agata Banasikówna: http://www.youtube.com/watch?v=Mo0Mm6ivc9Y
    Piotr Najzer:
    A szczególnie ciekawy wydaje mi się wykład pana Szeremietiewa, otwierający oczy w jakim rozkładzie jest Polska armia: http://livestre.am/4A6sR i dlaczego warto, by każdy obywatel miał dostęp do broni i umiał się nią posługiwać. A propos prawa do posiadania broni, to znalazłem niedawno w sieci ciekawą ilustrację:



    Daje do myślenia, czyż nie? A przecież człowiek powinien móc się bronić, zwłaszcza jeśli jest bezczelnie okradany przez urzędników państwowych, a prezydent z uśmiechem na twarzy podpisuje papiery, zezwalając na likwidację progów ostrożnościowych i bezkarne zadłużanie państwa polskiego, czyli krótko mówiąc Ciebie, mnie i przyszłych pokoleń. A o tym, że władza się nas boi, dlaczego się nas boi i dlaczego robi wszystko co może, by trzymać nas z dala od ulic, opowie Mariusz Max - Kolonko. Kto jeszcze nie widział (a ten odcinek obejrzało już ponad 400 000 widzów), powinien to zobaczyć:




    oraz cotygodniowy felieton Jana Pietrzaka:




    Tymczasem ja się muszę wyspać i zregenerować, bo od środy znowu będzie ładna pogoda i trzeba wykorzystać ostatnie ciepłe, słoneczne dni. Zanim zrobi się ciemno, zimno lub też jak kto woli - zanim polskie ulice staną w ogniu i zaczną przypominać te egipskie
  4. Jurij
    Blog Jurija przekroczył już liczbę 30 000 (trzydziestu tysięcy) wyświetleń, tymczasem profesor Gomułka oszacował niedawno, że gdyby podliczyć wszystkie zobowiązania państwa polskiego, wliczając w to ZUS, to dług publiczny Polski przekroczyłby sumę 3 000 000 000 000 (trzech bilionów) PLN! A zatem dług "na dzień dobry" każdego nowo narodzonego dziecka w Polsce przekracza 80 000 PLN, a nie jak pisałem ostatni ponad 20 000. Wystarczy sobie teraz wyobrazić hipotetyczną sytuację, gdy do naszych drzwi puka urzędnik i pyta kiedy zamierzamy wpłacić nasze 80 kawałków długu. Co byście zrobili? Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, to na wykresie z lewej widzimy farmazony Jana Vincenta, a z prawej stan faktyczny:



    I możecie być pewni, że jak tylko progi ostrożnościowe zostaną usunięte, to ten słupek zadłużenia poszybuje w górę szybciej niż... zapewniam Was, że szybciej niż polskie Dreamlinery czy F16 w remoncie lub też nowo zakupione Pendolino. No tak, bo skoro mamy ponad 3 biliony długu, kraj pogrążony w chaosie zarówno komunikacyjnym jak i gospodarczym, to przecież nie stoi nic na przeszkodzie, aby zaciągnąć kolejną pożyczkę w Unii Europejskiej (zwaną dotacjami) i zakupić drogi, niepotrzebny tabor włoskich pociągów Pendolino ku uciesze całego narodu. Czyż nie?



    Nie oszukujmy się, na temat kolei w Polsce można by opowiadać wiele dowcipów. Niestety temat przestaje być śmieszny, kiedy musimy gdzieś dojechać, a na dworcach dzieją się dantejskie sceny jak za panowania ministra Grabarczyka. W wielu miejscach pociągi jadą z prędkością 20-30 km/h, bo torowiska na więcej nie pozwalają. Ba, kilka lat temu sporo podróżowałem pociągami i kilkugodzinne przestoje w szczerym polu były normą. Raz nawet z komicznego powodu, bo pociąg jadący przed nami przyspawał się do torów i trzeba było czekać, aż technicy opanują sytuację. Kilka godzin w plecy. I jak się dowiedziałem, wcale to nie taka rzadkość! Mało tego, pomimo postępu technologicznego, czas jazdy pociągiem w wielu przypadkach jest znacznie dłuższy niż przed II Wojną Światową!



    Więc jaki jest sens kupowania drogiego włoskiego pociągu, jak się ma takie problemy finansowe i taką infrastrukturę kolejową? Nie ma najmniejszego. Ale kogo to obchodzi? Na pewno nie władzę, bo ta lekką ręką zaciągnęła pożyczkę w UE, dołożyła zagrabione Polakom pieniądze i za astronomiczną kwotę 665 milionów euro zakupiono 20 składów włoskich pociągów. Po co? Zapewne w celach propagandowych. Reżimowe media typu TVN 24 mogą dzięki temu szczycić się nagłówkami "Ferrari na torach" Sęk w tym, że samochody Ferrari zaliczają się do segmentu super szybkich aut luksusowych. A Pendolino? Włoska konstrukcja może osiągnąć maksymalnie 280 km/h. Fakt, przy polskich pociągach być może ta prędkość maksymalna wygląda imponująco, ale nie oszukujmy się. Po pierwsze - żaden pociąg nie pojedzie więcej niż 100-120 km/h po polskich torach, bo technicznie nie da rady. A jak to wygląda w światowej czołówce?



    Czyli wychodzi na to, że Francuzi w 1974 roku mogli sobie podróżować pociągiem z prędkością 430 km/h, a Polska w 2014 roku (40 lat później) po wydaniu 665 000 000 euro na pociągi osiągające maksymalnie 280 km/h będzie mogła oferować podróżnym jazdę z prędkością 4-krotnie mniejszą! To się nazywa prawdziwy postęp dzięki Unii Europejskiej, pod hasłem ZERO GROWTH Jeśli komukolwiek zrobiło się smutno, bo de facto są to tragiczne informacje, to na koniec bardziej optymistyczna informacja. To naturalnie sarkazm, bo nic bardziej nie dobija niż armia kilkudziesięciu tysięcy urzędników z ZUS ogłaszająca przetarg na ponad 650 kg kawy i dwie tony ciastek, aby w miłej atmosferze przy pogaduchach mogli uprzykrzać nam życie. Cóż, pozostaje zatem przywitać się z nowym nabytkiem... Come stai, Pendolino? Pociąg jest, a torów nimo...
  5. Jurij
    Każdego dnia z zaciekawieniem obserwuję, jak wszech otaczający nas euro-socjalizm staje na skraju przepaści i każdego dnia dzielnie posuwa się o kroczek naprzód. I z każdym kolejnym absurdem, skandalem czy aferą - socjaliści wymyślają kolejne kłamstwa czy brednie na usprawiedliwienie swoich błędów i wypaczeń. Dlatego tym bardziej interesującym okazał się najnowszy raport ZUS - mojej ulubionej organizacji przestępczej, której z całą pewnością nie można nazwać zorganizowaną. W tym raporcie stwierdza się, że jeśli w kraju nic się nie zmieni, to za 47 lat w 2060 roku, może być nas o ponad 8 milionów obywateli mniej. Obecnie na każdą kobietę w wieku rozrodczym przypada 1,3 dziecka, a na 1000 osób pracujących - 270 emerytów. Jeśli ta sytuacja się nie zmieni, w 2060 roku w Polsce będzie żyć 30,56 milionów Polaków, a na 1000 pracujących osób przypadać będzie 670 emerytów! Natomiast jeśli sytuacja się nieco poprawi i na jedną Polkę w wieku rozrodczym przypadać będzie 1,54 dziecka, to tak czy siak populacja Polski zmniejszy się w 2060 roku do 32 milionów obywateli.
    I tutaj kilka moich spostrzeżeń.
    Po pierwsze primo - jeśli w kraju socjalistycznym, jakim jest Polska, w którym obowiązuje niewolnicze prawo odbierające obywatelom ponad 83% ich wynagrodzenia, w którym istnieje przymus ubezpieczeń w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i szeroko rozbudowany program socjalny, w którym wszystkie główne media są w rękach obecnie panującego reżimu i nadają wszelkiego rodzaju brednie (jakie tylko władza sobie zażyczy), a zgodnie z obowiązującym prawem można za kratki wsadzić dosłownie każdego, nawet za jazdę rowerem po piwie - mimo wszystko z organizacji rządowej pojawia się tak szokujący raport - to bądźcie świadomi Polacy tego, że coś się dzieje. I to dzieje się bardzo źle. Nie wiem, na ile ten raport jest prawdziwy, a na ile przesiąknięty propagandowym optymizmem. Wiem natomiast, że naród polski przeżył w swej historii wiele wojen - napaść zakonu krzyżackiego, potop szwedzki, trzy rozbiory, dwie wojny światowe i żadne z tych wydarzeń nie spowodowało eksterminacji 25% narodu w tak krótkim okresie, jak to ma miejsce obecnie po kilku dekadach socjalizmu.
    Po drugie primo - dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jeszcze sto lat temu, gdy nie było ZUS'u i socjalizmu, a każdy zdrowo myślący człowiek odpowiadał sam za siebie, każdy obywatel wiedział, że jeśli nie będzie miał dzieci, to nikt mu nie pomoże przy gospodarstwie, nikt go nie wesprze finansowo na starość i nie poda chociażby szklanki wody. Dzisiaj każdy obywatel naszej socjalistycznej ojczyzny myśli zupełnie inaczej. Po co mam mieć dzieci, użerać się z nimi tyle lat i jeszcze zdawać się na ich łaskę, skoro mogę całe życie wpłacać pieniądze do ZUS i nie muszę się nikogo o nic prosić, bo dostanę głodową emeryturkę, ale zawsze jakoś to będzie.
    Otóż błąd, nie będzie. ZUS to typowa piramida finansowa. Działa tak długo, jak długo są osoby chętne wpłacać do niej pieniądze. Jeśli tych chętnych zabraknie (z powodu między innymi niskiej dzietności, jak to ma miejsce obecnie), to cały ten system krótko mówiąc szlag na miejscu trafi. I nie będzie z czego wypłacać tych rent i emerytur. I ja myślę, że ta prognoza wróżąca kryzys za kilka dekad jest mocno przesadzona. ZUS już jest bankrutem. ZUS nie ma żadnych pieniędzy na swoim koncie, a zachowuje wypłacalność tylko i wyłącznie dzięki kolejnym miliardom wpłacanym przez rząd z Waszych podatków i z kredytów zaciąganych na poczet Waszych przyszłych pokoleń. Wystarczy posłuchać tej krótkiej rozmowy i zastanowić się nad poruszanymi tam problemami, aby dojść do wniosku, że dalsze istnienie tej organizacji nie ma najmniejszego sensu:

    http://www.youtube.com/watch?v=jJR0-24ijHg


    Szkoda tylko, że do przedstawicieli władz reżimowych okupujących Polskę żadne argumenty nie docierają i nie są w stanie zrozumieć nawet tak podstawowej informacji, że jeśli Kowalski wpłaca przez całe życie pieniądze na konto, to powinien mieć prawo dysponowania tymi pieniędzmi i decydowania o tym, na co zostaną przeznaczone. Oraz o decydowaniu o własnym losie.
    Po trzecie primo ultimo - dlaczego Polaków nie stać na posiadanie dzieci? Bo oprócz tego, że w obecnym systemie nikomu nie chce się mieć dzieci, jest też problem pozostałych osób, którym się mimo wszystko chce, to jednak ich nie stać. Dlaczego?
    Każdy Polak musi:
    oddać rządowi ponad 83% swoich zarobków. Dlaczego? O tym dowiecie się z tego krótkiego podsumowania:





    z tego co zostanie, jakimś cudem się utrzymać w kraju, gdzie obowiązuje jeden z najwyższych na świecie podatków VAT 23% i: mieszkanie, żywność, komunikacja, ubrania oraz wszystko inne jest koszmarnie drogie,
    oprócz tego żyć w strachu przed kilkusettysięczną armią urzędników, którzy mogą w każdej chwili wydać dyrektywę zatruwającą nasze życie, zamknąć naszą działalność, podwyższyć nam jeszcze bardziej podatki, podwyższyć nasze koszty życiowe i za każde drobne przewinienie wsadzić nas za kraty:





    a jeśli mimo wszystko uda nam się założyć rodzinę i doczekać dziecka, to czekają nas same gigantyczne wydatki związane z jego wychowaniem, edukacją i bardzo szybko przekonamy się, że de facto nie jest to nasze dziecko, bo nie mamy żadnego wpływu na to, czego owo dziecko się będzie uczyło, a za danie mu klapsa możemy wylądować w więzieniu. Poza tym decydując się na dziecko, w dniu jego narodzin obciążamy go prezentem w postaci 27 000 PLN długu.

    Wniosek jest prosty. Finansując ZUS finansujesz eksterminację i zadłużanie narodu polskiego. Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z tymi faktami, nikt już nie łudzi się, że na starość będzie otrzymywał emeryturkę. Przez wiele dekad przekonywał Was o tym pan w muszce, wielu ekonomistów z panem Gwiazdowskim na czele oraz min. ja na tym blogu. Teraz zapewnia Was o tym sam ZUS
  6. Jurij
    Ależ ten czas leci, nie ma nawet chwili żeby dodać kolejny wpis. Po rozwiązaniu kwestii monitora przyszła kolej na rozwiązanie ostatniego palącego problemu - uszkodzonego dysku twardego 500 GB, o którym niedawno pisałem. Na rynku jest dostępnych wiele modeli WD Green, Red, Blue, Black czy Barracud od Seagate'a. I są to jedyni liczący się producenci HDD na świecie, bo konkurencja czyli Samsung została wchłonięta przez Seagate'a, a Hitachi przez WD. Początkowo po awarii byłem wściekły na firmę Seagate. Lecz gdy emocje opadły, uświadomiłem sobie, że przecież pierwsza Barracuda 500GB padła z powodu wadliwego zasilacza, a druga - albowiem była produktem odnawianym przez Seagate. A w procesie odnowy dysku twardego poza wymianą elektroniki i resetu danych SMART niewiele jest poczynione. Także mógł mi się trafić prawie nowy dysk twardy, a mógł też taki, który już od kilku lat pracował u kogoś, zepsuł się i został naprawiony. Czy zatem obrażanie się na firmę Seagate miałoby jakikolwiek uzasadniony sens? Absolutnie nie.
    Początkowo napaliłem się na dysk WD z serii Green. Tani, energooszczędny, ale jak później doczytałem wolny (od 5400 do 7200 obrotów na minutę) i nadaje się jedynie jako magazyn danych. A ja potrzebowałem dysku i pod system i pod dane. Pozostałe dyski od WD również prezentowały się ciekawie, ale były albo drogie, albo głośne albo nie tak wydajne, jakbyśmy tego chcieli. I tutaj przykuła moją uwagę propozycja konkurencji: nowa srebrna Barracuda 7200.14 oznaczona numerem ST1000DM003. Ten dysk posiada wiele atutów, łączących w sobie cechy konkurencji:
    cena niższa od WD Green (~235 PLN),
    wydajność konkurencyjna z najdroższymi dyskami WD (Black i Velocity Raptor),
    niski pobór mocy,
    cicha praca,
    1 talerz 1TB,
    wiele pozytywnych opinii w sieci.

    Zdecydowałem się na ten model, znalazłem najtańszą ofertę z odbiorem w Krakowie (bezkonkurencyjna okazała się oferta firmy KR System z odbiorem na Karmelickiej) i w Sobotę udałem się odebrać nabytek. Dysk zapakowany jedynie w woreczek foliowy, po odpakowaniu wygląda tak:



    Dysk jest niesamowicie lekki (400g) i o połowę cieńszy od standardowych dysków HDD, zapewne dzięki temu iż posiada tylko jeden talerz 1TB. Po sprawdzeniu gwarancji na stronie Seagate uzyskałem miłą informację, że dysk ma ponad 2 lata gwarancji producenta, do 15 września 2015 roku. Nie było zatem sensu przepłacać 100zł za dłuższą gwarancję w produktach konkurencji, bo powiedzmy sobie szczerze - w razie awarii danych nikt nam nie zwróci, a i tak będziemy zmuszeni do zakupu nowego dysku.
    Pamiątkowe zdjęcie (od lewej): Barracuda 7200.7 80GB, Barracuda 7200.11 500GB, Barracuda 7200.14 1000 GB




    A na tym zdjęciu najlepiej widać atuty dysku z jednym talerzem:





    Po zamontowaniu wystarczyło zainstalować system, podzielić dysk na partycje i komputer był gotowy do pracy. Naturalnie trzeba było sprawdzić dysk programem diagnostycznym, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku:



    Nie mogło też zabraknąć drobnych testów:



    Jak widać na załączonym obrazku, dysk cechuje się bardzo przyzwoitymi osiągami transferu oraz stosunkowo niskim jak na HDD czasem dostępu. Wrażenia z użytkowania są jak najbardziej pozytywne, dane kopiują się niemal natychmiast, dysk jest praktycznie niesłyszalny i niesamowicie szybki. Także jeśli ktoś ma zamiar kupić szybki i niedrogi dysk twardy z zastosowaniem pod system i dane - z czystym sumieniem mogę polecić model Seagate Barracuda 7200.14 ST1000DM003 A jak będzie z jego bezawaryjnością? Zobaczymy za jakieś 15000-20000 godzin Póki co stare dyski twarde pozostaje odłożyć na półkę, a wysłużona Barracuda 7200.7 80GB odeszła na zasłużoną emeryturę w stanie dobrym, po przepracowaniu aż 20 000 godzin:



    Oby nowa Barracuda wytrzymała co najmniej tyle w równie dobrym stanie
  7. Jurij
    Okazuje się, że na 460 posłów w sejmie, w tym 206 posłów partii rządzącej - Platformy Obywatelskiej - tylko trzech jest uczciwych i ma olej w głowie. Reszta to albo idioci, albo złodzieje. Albo jedno i drugie. Jedynie panowie:
    Jacek Żałek (PO):

    Jarosław Gowin (PO):

    oraz John Godson (PO):

    sprzeciwili się tragicznej dla narodu polskiego w skutkach propozycji ministra Jana Vincenta ( znanego jako Jacek Rostowski) i wstrzymali się od głosowania za zniesieniem progu ostrożnościowego, wbrew dyscyplinie partyjnej. Powyższym panom należą się gromkie brawa, niestety zła wiadomość jest taka, że rząd poprawkę przyjął i zawiesił działanie progu ostrożnościowego. Oznacza to krótko mówiąc tyle, że teraz będą mogli zadłużać kraj i przyszłe pokolenia bez ograniczeń, wydając jeszcze większe ilości pieniędzy, bo od tej pory wydatki mogą rosnąć więcej, niż 1% powyżej inflacji. A zachowanie powyższych panów zostanie z pewnością ukarane przez partyjny sąd kapturowy i stosowna szopka medialna w serwisach (dez)informacyjnych zostanie odstawiona. Aż dziw bierze, że w całym sejmie znalazło się tylko trzech muszkieterów, bo za te niebawem zaciągnięte i dotychczasowe długi zapłacimy my sami i przyszłe pokolenia.
    Kolejna zła wiadomość jest taka, że kłamstwo Jana Vincenta i Donalda Tuska przybiera na sile i według najświeższych informacji możemy zapomnieć o obniżce VAT co najmniej na kolejne 3 lata. Jedynie w wypadku, gdyby do tego czasu obecny ustrój nie został obalony, co wedle mądrych głów jest mało prawdopodobne. I oby miały rację, bo niebawem Polska (kolonia bankrutującej Unii Europejskiej) może wyglądać jak bankrutujące amerykańskie miasto Detroit - miasto idealne z punktu widzenia lewicy:




    Strach się bać Póki co, trzeba mieć nadzieję że do tego nie dojdzie no i się wyspać... Czeka mnie jutro przynajmniej 70 km rowerem, między innymi po bardzo fajną rzecz. Ale o tym wkrótce
  8. Jurij
    Odzyskałem monitor po raz drugi. Tym razem chyba z dobrymi świetlówkami, bo nic nie buczy i nie wibruje jak zmniejszę jasność Ale do rzeczy.
    Kilka dni temu prezydent Polski - Bronisław Komorowski - pojechał na Ukrainę w celu świętowania uroczystości upamiętniających wydarzenia na Wołyniu. I dostał jajkiem...

    Możecie bagatelizować ten fakt ile chcecie... Co nie zmienia faktu, że:

    Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, w trzy lata po katastrofie Smoleńskiej na terenie byłego ZSRR ( w której zginął poprzedni prezydent RP), został totalnie upokorzony,
    Biuro Ochrony Rządu nie nauczyło się absolutnie niczego,
    Byle dzieciak z plecakiem mógł sobie klepnąć głowę państwa ot tak, pomimo faktu że BOR ochraniał prezydenta, a oprócz tego stała tam widoczna na zdjęciu ukraińska milicja.

    Ja wiem, II wojna światowa była okrutna. Hitlerowcy, którzy napadli na Polskę 1 września 1939 roku, robili przerażające rzeczy:

    wtargnęli do naszego kraju bez zaproszenia przy użyciu samolotów i czołgów,
    mordowali,
    grabili,
    palili,
    strzelali,
    gwałcili,
    budowali obozy koncentracyjne,
    wykonywali egzekucje co piątego, co dziesiątego lub wszystkich Polaków w okolicy,
    kradli,
    okupowali,
    i resztę doczytacie sobie z książek historycznych.

    Dlaczego o tym mówię? Nie jestem pasjonatem historii. Ale jestem pasjonatem wszystkiego, co jest związane ze Związkiem Radzieckim. I kilka lat temu wraz z kolegą ze studiów wybrałem się do krakowskiego muzeum na wystawę o tematyce ukraińskiej z czasów II Wojny Światowej. Wystawa była bezpłatna, a że dziewoja kolegi była Ukrainką, wypadało pójść. Niestety to co tam zobaczyliśmy, przeszło nasze wszelkie oczekiwania. Na tej wystawie pokazane były wszelkie dokonania ukraińskiego bohatera narodowego Stepana Bandery:



    I jego walecznym oddziałom UPA - Ukraińskiej Powstańczej Armii. Te oddziały napadały na Polskie domostwa wioska po wiosce i chciałbym napisać to, że zachowywali się jak hitlerowcy, ale niestety nie mogę. Na wspomnianej wystawie były pokazane slajdy, malowidła i zdjęcia, jak Banderowcy zachowywali się wobec polskiej ludności. Ich celem była bowiem eksterminacja narodu polskiego z tamtych terenów. Oni nie chcieli nikogo przesiedlać, wyprosić czy coś w tym rodzaju. Ich celem było wymordowanie każdego Polaka, zamieszkującego ich zdaniem tereny należące się Ukrainie. A jak tego dokonywali? Oj, metod było wiele. Najbardziej popularną metodą był cios młotkiem do wiązania krów (charakterystyczny cios młotkiem w kształcie trójkąta w potylicę). Ofiary zabite tą metodą można było łatwo poznać:



    To była jednak najbardziej humanitarna metoda. Oprócz tego widziałem wiele malowideł, przedstawiających niemowlęta przybite za język do stołu zwykłym gwoździem, kobiety z uciętymi piersiami wykrwawiające się aż do śmierci, kobiety nadziane na pal przez genitalia, mężczyzn rozprutych nożem, których jelita metr po metrze były przybijane gwoździami do ścian a także grupy Polaków przywiązane do słupów drutem kolczastym, na których to słupach UPA wieszała tabliczki, że jest to kolejny etap osiągnięty na drodze do wolności Ukrainy.



    I to wiem ja, człowiek z trudem interesujący się polityką i historią Polski. To powinien wiedzieć prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Zwłaszcza w chwili, kiedy ponownie wybiera się na wschód. A bezwzględnie powinna to wiedzieć jego ochrona. O czym doskonale powiedział Mariusz Max - Kolonko w swoim reportażu z US i A:




    Nie oszukujmy się, zamiast tego:

    Chłopak mógł mieć to (jeden cios w tętnicę i PO prezydencie):




    Lub co gorsza to:





    I co wtedy? Reżimowe media też by trąbiły, że nic się nie stało? Oj owszem, stało się. Kipiący z nienawiści do Polaków Ukraińcy dali upust swoim żądzom. Być może były to tylko ćwiczenia zamachu na prezydenta RP, być może chęć ośmieszenia Polski na arenie międzynarodowej. I jedno i drugie się udało. To kolejny punkt na korzyść krajów byłego ZSRR. Z wąsami czy bez, prezydent Polski został ośmieszony na całej linii. Jego ochrona także i powinna wylecieć na zbity pysk. Tak się jednak zapewne nie stanie... Sprawa w Polsce przycichnie i telewidzowie faktów TVN lub Wiadomości telewizyjnej jedynki prędko zapomną o całym zdarzeniu, nieświadomi faktu bycia okradzionym z pieniędzy OFE przez rząd, zaangażowani w sprawę mamy małej Madzi, zegarków ministra Sikorskiego czy katastrofy w Smoleńsku. Zapewniam Was, że Ukraińcy nie zapomną nigdy. I to kolejny dzwon bijący na alarm - albo Polacy coś z tym zrobicie w trybie natychmiastowym, albo będzie kolejny rozbiór Polski. I zostanie przeprowadzony równie gładko, co jajko rozprowadzone po marynarce prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
  9. Jurij
    Jak pech, to pech. Na całego. Ledwie udało mi się nieco zmodernizować komputer (płytę główną, procesor i ramy), a pierwszego dnia po formacie padł stosunkowo najnowszy podzespół - 500GB dysk twardy, kilka dni później również jeden z nowszych - monitor. Ot, ni stąd ni zowąd przestał trzymać jasność migocząc raz jaśniej raz ciemniej kilka razy na sekundę, aż w końcu zgasł całkiem. Cztery lata to i krótko i długo... ale...
    Pierwsze podejrzenia padły na wysłużone kondensatory. Już od paru miesięcy miał tak, że piszczał nawet wyłączony, aczkolwiek wpięty do sieci. Nie było to uciążliwe, ale jak się ma dobry słuch - było zauważalne. Zacząłem poszukiwać fachowca, który byłby w stanie je wymienić. Oferty w sieci były kuszące: 30 PLN + koszt kondensatorów. Niestety po obdzwonieniu okolicznych serwisów nie było już tak różowo - 100 - 200 PLN za naprawę. Co zrobić, pomyślałem i odwiozłem monitor do najbliższego i najbardziej polecanego serwisu w ubiegłą środę. Następnego dnia było już wiadomo - to nie kondensatory, a wysiadły świetlówki. Koszt naprawy wzrasta do ~150 PLN. Tylko, czy warto?
    Zacząłem robić rozeznanie na rynku nowych monitorów. Mój obecny 22" ukochany Asus VW222U w 2008/2009 roku kosztował 750 PLN i wtedy to było coś. Matryca 22", czas reakcji 2ms, przyzwoita rozdziałka 1680x1050, wbudowane głośniki stereo 1W, złącze audio, d-sub, dvi-d... Czego chcieć więcej? Pomyślałem, że po tylu latach również uda się kupić coś podobnego, za znacznie niższą cenę. Przejrzałem ofertę znanych mi najtańszych sklepów komputerowych i włosy stanęły mi dęba. Do 500 PLN można kupić jakiegoś taniego 21,5" BenQ czy Samsungi, LG, Asusy o mniejszej matrycy 19-20", ale rzadko który ma złącze cyfrowe DVI! Czy producenci zdziczeli do reszty? Kto to widział w XXI wieku montować archaiczne analogowe złącze d-sub jako jedyną opcję! Pomijając kiepską rozdzielczość, małą matrycę i brak jakichkolwiek dodatków. Jedynym atutem byłaby gwarancja 24-36 miesięcy... Ale...
    W końcu dowiedziałem się, że wymiana 4 świetlówek + kondensatorów wyniesie 130 PLN. No i miałbym nadal mojego Asusa, a nie jakieś byle co. Przypomniawszy sobie film dokumentalny Spisek żarówkowy... na temat planowanego postarzania produktów - postanowiłem naprawić dotychczasowy monitor. Dziś go odebrałem.



    Póki co, monitor działa. Martwi mnie jedynie, że jak się zmniejszy jasność to dosyć głośno bzyczy. Pewnie to wina nowych świetlówek albo czegoś z elektroniki... Chyba będę musiał pojechać z reklamacją i znów będę odcięty od sprzętu. Póki co trzeba pokończyć przerwaną brutalnie tydzień temu pracę i nacieszyć wzrok 22 calami Przy okazji pozostaje stwierdzić, że Android nadaje się do sprawdzania poczty czy przeglądania internetu, ale na dłuższą metę i do pracy jest to system całkowicie bezużyteczny. Dobrze, że moje urządzenie przenośne ma qwerty, bo chyba bym oszalał. Mimo wszystko, brakowało mi myszki, a zwłaszcza jej prawego przycisku... i bezapelacyjnie funkcjonalności Windowsa.
    Ot, typowe problemy zwykłego zjadacza chleba. Tymczasem elita szaleje, a jakże! Łódzki oddział ZUS buduje kolejny pałac za 33 milionów złotych (tak, tak - z Waszych składek naiwni podatnicy), a rząd już postanowił o zwiększeniu deficytu o 16 miliardów złotych! To oznacza, że przyszłe pokolenia będą miały kolejne 16 miliardów PLN do spłacenia, bo sitwie Rostowskiego i Tuska hajs się musi zgadzać przynajmniej do końca 2013 roku. Kpina w żywe oczy z narodu polskiego...
  10. Jurij
    Kilka miesięcy temu odbyła się szumna premiera premiera Tuska i jego ministrów w branży rozrywkowej. A konkretnie mowa o kultowej już produkcji Grand Theft Radar - gry, która we wschodnich landach Unii Europejskiej pobiła wszelkie rekordy popularności. Szacuje się, że każdego dnia grało w nią ponad 36 000 000 ludzi i to tylko w jednym kraju, gdzie przeprowadzono badania statystyczne! Tym z Was którzy jej nie kojarzą przypomnę, że w grze każdy mógł się wcielić w postać Johna Kovalskiego - posiadacza pojazdu mechanicznego, który podróżując po krainie zwanej Polandią musiał się zmierzyć z całą masą przeszkód i pułapek. Nierówne drogi z licznymi urywającymi zawieszenie dziurami, niedokończone autostrady, niezabezpieczone przejazdy kolejowe z pijanymi dróżnikami to tylko część przeszkód. Prawdziwym wyzwaniem był jednak mafijny boss Jan Vincent, który na obszarze całej Polandii porozstawiał limity prędkości dla deskorolek, a za tymiż limitami rozmaite pułapki - swoich ludzi z tzw. lizakami, suszarkami lub tytułowe fotoradary, które bezdusznie robiły zdjęcia wszystkim przekraczającym dozwoloną prędkość o chociażby kilometr na godzinę. Zadaniem gracza było nie uszkodzić samochodu uważając na dziury i inne przeszkody, innych często pijanych użytkowników ruchu a przede wszystkim patrole Jana Vincenta egzekwujące setki absurdalnych przepisów i dybiące na każdy nasz błąd. Zadaniem armii Jana Vincenta było uzupełnienie 1 500 000 000 baksów w mafijnej kasie, a w gestii gracza było do tego nie dopuścić i nie dać sobie strzelić niechcianej fotografii.


    Tym razem Rostowski Studio przygotowało dla nas coś specjalnego. Nie będzie to jednak kolejne mrugnięcie okiem w stronę serii Need For Speed, aczkolwiek będzie to brutalna walka z czasem - brutalna, albowiem chodzi o krwawicę wielu milionów ludzi. Okazało się, że akcja Grand Theft Radar nie przyniosła spodziewanych zysków, a w mafijnej kasie brakuje już 24 000 000 000 baksów (tak tak, 24 miliardów zielonych). Pora zatem wymyślić przekręt na znacznie większą skalę, generujący niebotycznie większe zyski. Czas na

    GRAND THEFT OFE


    W nowej grze mamy do dyspozycji aż trzech graczy: znanego z poprzedniej części Johna Kovalskiego, Petera Novacka oraz - co jest nowością w tej serii - kobietę po 40-ce, Barbarę Malinowską. Możemy przejść całą rozgrywkę jednym graczem lub przełączać się pomiędzy postaciami. Grafika w nowym tytule będzie niezwykle realistyczna, twórcy postarali się o odwzorowanie każdego detalu. Możemy także być pewni, że nie zabraknie też specyficznego humoru.


    Oprócz realistycznie odwzorowanych obowiązków dnia codziennego, takich jak:
    gotowania kiełbasy czy rosołu,
    robienia zakupów w pobliskiej sieci Stonka,
    wyglądania w oknie czy ktoś nie idzie,
    oglądania telenoweli w TVM,
    wyczekiwania w kolejce do lekarza czy urzędnika,
    zbierania puszek i innych surowców wtórnych,
    przeszukiwania magazynów z odzieżą używaną,
    picia wina pod sklepem,
    remontowania gaźnika w 30-letnim samochodzie
    I innych pasjonujących zajęć, nie zabraknie też innych podnoszących adrenalinę wyzwań. Wiemy z przecieków, że w Grand Theft OFE będzie bardzo rygorystyczny system służb porządkowych. Przykładowo:
    przejście w niedozwolonym miejscu lub brak włączonych świateł to stówa mandatu i jedna gwiazdka poszukiwań,
    otwarcie piwa w niedozwolonym miejscu lub brak zapiętych pasów to dwie stówy i dwie gwiazdki poszukiwań,
    gdy zapomnimy opłacić rachunek dostaniemy trzy gwiazdki i zacznie nas ścigać zespół komorników,
    gdy pomylimy się w zeznaniu podatkowym dostaniemy 4 gwiazdki i kontrole z Fiskusa,
    gdy nie odwdzięczymy się znajomemu urzędnikowi lub podpadniemy konkurencji to otrzymamy 5 gwiazdek i oddziały CBA będą nas odwiedzać nad ranem,
    przy próbie buntu wskoczymy na 6 poziom poszukiwań i staniemy oko w oko z wojskiem.
    W grze nie zabraknie również klasycznych Easter Eggów. Udało nam się ustalić, że np. gdy urodzi nam się dziecko i walniemy nim o podłogę, to nie włączy nam się żaden poziom poszukiwań, a dostaniemy luksusowy apartament, sławę i przybędzie nam gotówki. Na koniec najważniejsze - fabuła główna. Gra oprócz codziennej walki o przetrwanie dnia kolejnego oferuje nam bardzo bogaty zestaw ustaw i przepisów, nie pozwalających nam spokojnie zasnąć. Gra rozpoczyna się w momencie, gdy podatki wynoszą ponad 83%, Jan Vincent zostaje przyłapany na kłamstwie gdyż obniżka VAT planowana na rok 2014 nie będzie mieć miejsca wcześniej niż w 2017 (albo i wcale), gracze orientują się że podatki przez nich płacone są o 1000 baksów wyższe niż rok wcześniej, a zbierane przez lata pieniądze w Otwartym Funduszu Emerytalnym mają zostać zagrabione. Zgodnie z prawem Polandii gracz ma prawo odkładać zarobione pieniądze w kasie zwanej OFE lub wyrzucić je do ZUS. Cały dowcip polega na tym, że pieniądze z kasy OFE są nadal własnością gracza i mogą być dziedziczone, natomiast to co wyrzucimy do ZUS - nie. Sąd Polandii wydał wyrok, iż pieniądze z ZUS nie są własnością gracza, nie mogą zostać podjęte, przepisane na potomstwo - generalnie przepadły. Nic więc dziwnego, że większość graczy nie chce wyrzucać swoich oszczędności do bankrutującego ZUS, tylko woli je lokować w innych aktywach lub w OFE. Rzeczywistość nie jest jednak tak kolorowa, bo w kasie Jana Vincenta brakuje 24 miliardów baksów i aby tę dziurę załatać - postanowił przenieść oszczędności graczy z OFE do ZUS. Dzięki takiemu zabiegowi:
    gracz nie będzie miał żadnego wpływu na swoje pieniądze,
    przestanie być ich właścicielem,
    straci możliwość do przepisania ich na swoje potomstwo,
    zyskuje pewność, że te pieniądze przepadną.
    Czy graczowi uda się przeciwstawić armii Jana Vincenta i ocalić swoje oszczędności? Zobaczymy, rozgrywka zapowiada się na bardzo emocjonującą. Miejmy nadzieję, że gracze wykażą się większą inteligencją, niż miało to miejsce niedawno w mini-rozgrywce Grand Theft Poland - Elbląg Stories, gdzie gracze zbulwersowani faktem iż w tak małej mieścinie zrabowano ponad 320 000 000 (trzysta dwadzieścia milionów) - odwołali władze i odbyły się ponowne wybory. Niestety nie wiemy czy to z powodów błędów w grze czy zbyt niskiego IQ graczy - ponownie wybrano tych samych ludzi z partii POPiS (który ukradli uprzednio 320 baniek) i nie zapowiada się, aby w Elbląg City cokolwiek miało się poprawić. Ba, głosowano nawet za takimi, którzy przy deficycie 320 baniek obiecywali darmową komunikację i mieszkania za pół ceny
    Jak będzie, dowiemy się już po premierze. Jeśli powyższa zapowiedź brzmi dla Was kusząco to z pewnością musicie zagrać w nową unijną produkcję Grand Theft OFE! Ba, z zapewnień producenta Donalda Nottrumpa (ksywa Pinokio) wiemy, że z pewnością w nią zagracie i to już niebawem
    Ja tymczasem pogram w może mniej emocjonujące Grand Theft Auto IV, ale tam przynajmniej nikt mnie bezczelnie nie okradnie, mogę posiadać broń i grę zapisać w niemal dowolnym momencie... A może jednak zrobię dziś grilla? Jest taka ładna pogoda
  11. Jurij
    Barracuda umiera. Ponownie.
    Był rok 2007 lub też 2008 (bardziej prawdopodobne że 2008), kiedy to Jurij uzmysłowił sobie, że dyski twarde ostatnimi czasy bardzo potaniały i jako właściciel względnie nowej dwuletniej maszyny postanowił zakupić nowy dysk twardy. Zanim to jednak nastąpiło, odrobina historii...
    Pierwszy dysk Twardy jaki Jurij posiadał - 6,4 GB Seagate Medalist - został kupiony w 1998 roku wraz z nowym komputerem (o którym niebawem w innym wpisie) i był wówczas bardzo pojemnym woluminem. Rzadko kto posiadał dysk większy niż 1 - 2,5 GB. Medalist został wycofany z eksploatacji w kwietniu 2005 roku. Przepracował 7 lat. Niestety mała jak na ówczesne czasy pojemność, pojawiające się bad sectory i głośność pracy przypominająca odgłosy maszyny do popcornu nie dawały złudzeń - trzeba było kupić nowy dysk. Nowa lśniąca Barracuda 7200.7 o oszałamiającej pojemności 80 GB została zakupiona w kwietniu 2005 roku. Początkowo działała jako dysk 32 GB, gdyż płyta Asus P2B nie obsługiwała dysków o większej pojemności. Dopiero na nowym sprzęcie zakupionym w listopadzie 2005 rozwinęła skrzydła i jako dysk 80GB działa do dziś, jakby na to nie patrzeć - już ósmy rok. Miała przedwczoraj nawet odejść na zasłużoną emeryturę ale...
    Inżynierowie firmy Seagate niestety pokrzyżowali te plany. W 2007-8 roku, gdy Jurij zorientował się jak bardzo dyski twarde potaniały, postanowił za nieco ponad ćwierć tysiąca PLN zakupić nową lśniącą Barracudę o oszałamiającej pojemności 0,5 Terabajta, lub jak kto woli 500 GB. Nowa Barracuda objęta była 3-letnią gwarancją, obsługiwała nowoczesny interfejs SATA, posiadała nowoczesne technologie jak NCQ - krótko mówiąc była niesamowicie pojemna i szybka. Szczęście nie trwało jednak długo...
    Pierwsza śmierć.
    W 2009 roku wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Nie minął nawet rok od zakupu nowej lśniącej Barracudy, a stało się nieszczęście. Pewnego dnia o piątej nad ranem, kiedy kopiowane były ostatnie pliki, a sprzęt miał się niebawem udać na spoczynek - Modecom Feel 350 W nie wytrzymał i komputer wyłączył się. Po ponownym uruchomieniu słychać było jedynie przeraźliwe łiiii.... łiiiiii...... łiiiiiiii....... Tak jakby dysk twardy chciał się rozpędzić, a nie mógł. Początkowo padły przypuszczenia na wadliwe firmware, albowiem dysk należał do jednej z felernych serii AS, które posiadały błąd w oprogramowaniu, powodujący brak wykrywania dysku w biosie. Niestety pobliskie serwisy komputerowe wykluczyły tę przypadłość i dysk powędrował na półkę. Większość plików nie była zbyt cenna, ale partycja ze zdjęciami okazała się nie do odratowania. Przypuszczalnie firmy odzyskujące dane by sobie z tym poradziły, ale koszt 1000 PLN za każdy stracony gigabajt (partycja ze zdjęciami miała kilka gigabajtów) okazał się zbyt wysoki do zaakceptowania. Po roku żałoba po stracie danych osłabła, bo jak wiadomo czas leczy rany. Mała pojemność 80 GB Barracudy dawała się we znaki i wtedy pojawiła się myśl. A gdyby tak dysk oddać na gwarancję? Dane i tak bezpowrotnie przepadły, ale może chociaż uda się odzyskać sprzęt...
    Dysk został oddany do miejsca zakupu i po paru tygodniach odebrałem... inną Barracudę 7200.10. Chciałbym napisać nową - ale niestety nie. Globalna awaria dysków twardych w firmie Seagate, brutalnie zamieciona pod dywan (nawet na ich stronach trudno było znaleźć informację o tej awarii i trzeba było się nieźle naszukać, żeby uzyskać pomoc) - zmieniła historię tej gałęzi branży komputerowej nieodwracalnie. Po pierwsze - od tamtej pory dyski twarde były sprzedawane z przeważnie dwuletnią gwarancją. Wcześniej normą były 3-5 letnie okresy gwarancyjne i nie dziwiło to nikogo. Poza krótszym okresem gwarancji zmieniła się także polityka firmy Seagate odnośnie napraw uszkodzonych dysków. Dawniej jak oddawałeś uszkodzony dysk - dostawałeś nowy (taki sam lub nowszy model). I było to normalne. Od czasów awarii dysków Seagate wszystko się zmieniło. Uszkodzone dyski trafiały do fabryki, gdzie sprawne części były odzyskiwane, elektronika wymieniana na nową i tak naprawiony dysk twardy, opatrzony zieloną etykietką "Refurbished by Seagate" trafiał do klienta. Naturalnie dysk miał już wgrane najnowsze firmware SD1A, które gwarantowało odporność na dotychczasowe usterki. I co tu z takim dyskiem zrobić? Można było go sprzedać za ~ 150 PLN, ale to nie rozwiązywałoby kwestii braku miejsca. Postanowiłem więc używać go jako dysk NQ2 - czyli magazyn danych. Dyskiem systemowym była nadal 80GB Barracuda 7200.7. I tak było do przedwczoraj.
    Druga śmierć.
    Jakiś miesiąc temu pojawiła się koncepcja unowocześnienia zakupionej w 2005 roku maszyny. Biorąc pod uwagę fakt, że w 2009 roku zostały wymienione zasilacz i karta graficzna - postanowiłem wymienić pozostałe podzespoły czyli płytę główną, procesor i ram. Pojawiła się nawet słuszna koncepcja wysłania wysłużonej 80GB Barracudy na zasłużoną emeryturę. Zrobione około dwóch tygodni temu odczyty dobrze rokowały:



    Stan 500-gigowej Barracudy był dobry. Przepracowała raptem 6220 godzin i miała przejąć pałeczkę dysku głównego. Tak się jednak nie stało. Podczas kopiowania cennych plików przed formatem i zmiany podzespołów bazowych, zaczęły wydobywać się z obudowy dziwne stukania. Tak, jakby ktoś rozpędził metalowego bączka i nagle go wyhamował przykładając magnes. Oho - na 80 GB Barracudę już czas - pomyślałem. Wypiąłem ją z obudowy, poskładałem sprzęt i... jakież było moje zdziwienie, gdy owe stukoty nie ustały Tego się nie spodziewałem...
    Niczym ZUS podjąłem błyskawiczną decyzję i zawróciłem 80-kę z emerytury, instalując na niej nowy system. 500-ka miała nadal pełnić rolę magazynu danych, ale... Windows 7 bez litości co kilka minut zaczął mnie informować, że dysk zgłasza swoją awarię i czy wykonać kopię zapasową... To chyba jakaś pomyłka, pomyślałem - przecież stan dysku parę dni temu był dobry! Wykonałem ponowny test i ręce mi opadły:



    Tego nie było w planach. Stosunkowo nowy dysk padł i jedyne co można zrobić w takiej sytuacji to szybko skopiować najistotniejsze dane ( bo jak tu skopiować wszystko, mając do dyspozycji tylko 80 GB?) i odłączyć chory sprzęt. Teraz nie pozostaje nic innego, jak szybko uskładać środki na nowy nieplanowany zakup, skopiować 80-kę i 500-kę na nowy dysk i modlić się, żeby nowy zakup szybko nie padł. Niestety żyjemy w chorym świecie i są to złudne nadzieje... Bo powinno być tak, że sprzęt ma dwa lata gwarancji i po tym okresie może się popsuć, ale nie musi. Tymczasem teraz jest tak, że po dwuletnim okresie gwarancji z pewnością się popsuje.
    Refleksje.
    W takich sytuacjach często nasuwają się refleksje. Tygodniami, a niekiedy miesiącami czy latami harujemy jak woły na nowy sprzęt. Mamy nadzieję, że będzie nam służył latami. Wydajemy ciężko zarobione pieniądze na nowy komputer, telefon czy samochód wierząc, że im lepiej będziemy o niego dbali, tym dłużej nam będzie działał.
    I w normalnym świecie tak powinno być. Przecież istnieją takie czynniki jak postęp technologiczny, które powinny sprawiać, że rzeczy są trwalsze i wydajniejsze.
    Tak się jednak nie dzieje. Producentom sprzętu przestało wystarczać, że biorą od nas pieniądze za produkt. Oni chcą, abyśmy im za ten sam produkt płacili częściej i coraz więcej pieniędzy. Jak tego dokonać? Bardzo prosto - wystarczy wyprodukować sprzęt, który tuż po okresie gwarancji musi się zepsuć. To nie jest kwestia tego, czy o niego dbamy czy nie. Nowe urządzenia niestety są tak zaprojektowane, aby pewnego pięknego dnia odmówiły współpracy. Ale to pół biedy. Gorzej, że są produkowane w taki sposób, abyśmy nie byli w stanie ich sobie naprawić! Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale nowe telefony komórkowe, takie jak HTC One czy Sony Xperia Z są tak zaprojektowane, że ich rozebranie jest niemożliwe bez zniszczenia produktu. Mało tego, firma Sony ma taką politykę, że nie naprawia sprzętu tylko wymienia na nowy. Jeszcze kilka lat temu jak padło coś na płycie, to serwisant brał do ręki stację lutowniczą Hot Air, wymieniał wadliwy element i po kłopocie. Teraz tak się nie da, bo Sony nie udostępniło nawet schematów swoich urządzeń! Serwisant musi wymienić albo płytę główną, albo urządzenie na nowe. A jak skończyła Ci się gwarancja? Masz problem. Musisz kupić nowy produkt.
    Niestety tak to działa. I nie ma znaczenia czy jest to nierozbieralny telefon, pralka w której wymiana bębna czy naprawa silnika kosztuje więcej niż nowy produkt, piecyk gazowy którego elektronika jest zalana nierozbieralnym plastikiem czy dysk twardy. Nawet w nowszych samochodach nie da się samemu wymienić podstawowych kontrolek, tylko trzeba jechać do autoryzowanego serwisu. Czy tak powinno być? Z pewnością nie. Jak się przed tym bronić? Zapraszam do obejrzenia dającego do myślenia dokumentu "Spisek żarówkowy - nieznana historia zaplanowanej nieprzydatności": http://w270.wrzuta.pl/film/6NPBsQtOGhc/spisek_zarowkowy_-_nieznana_historia_zaplanowanej_nieprzydatnosci
    Niestety współczesna elektronika jest tak skonstruowana, aby po określonym czasie się popsuła. Na niektóre przedmioty niestety nie ma mocnych. Dysku twardego nie da się naprawić, trzeba kupić nowy. Jedyna pociecha w tym, że stare dyski będą sobie leżeć jako kopia zapasowa i ryzyko bezpowrotnej utraty wszystkich danych zmaleje Marna to pociecha, gdy forsę znów trzeba wydać. Czy żyjemy tylko po to, by harować na nowszy sprzęt? Obym w rok-dwa po zakupie nowego WD Caviara nie musiał zadawać sobie znów takich pytań...
  12. Jurij
    Niebawem w całej Unii Europejskiej takie dialogi:
    staną się szarą codziennością. Wszystko za sprawą unijnej dyrektywy zakazującej sprzedaży tego typu papierosów. Co prawda odnośnie slimów doszli do jakiegoś consensusu, ale mentolowe mają być zakazane. Co znacząco uderzy w Polską gospodarkę, jak gdyby mało nam było problemów z wykończonym rolnictwem, budownictwem, przedsiębiorczością i tak dalej... Ja tam stratny nie będę bo nie palę, ale szlag mnie trafia i krew zalewa jak krok po kroku, dyrektywa po dyrektywie ogranicza się naszą wolność, traktując dorosłych ludzi gorzej niż bydło. A to nie wolno sobie kupić zwykłych żarówek, a to papierosów, a to leków bez recepty, a za hodowlę podejrzanych krzaków w ogródku można iść za kraty. I całkowicie nie rozumiem kto i jakim prawem narzuca nam taką dyktaturę. Człowiek dorosły jeśli ma potrzebę trucia się papierosami mentolowymi, to powinien mieć do tego prawo. Tak samo jeśli chce się zaćpać lub zapić - jego sprawa. I nikomu nic do tego.
    Oto obiecane nagranie z czwartkowego spotkania w Klubie pod Jaszczurami. Nie moja produkcja i ciemny obraz, ale da się słuchać




    I jeszcze jeden ciekawy wywiad z głodującym od 10 czerwca Januszem Kowalikiem:




    Warto posłuchać i się nad tym zastanowić, bo to może spotkać każdego z nas. Na szczęście przedsiębiorcy się budzą z letargu i już nie tylko pan Grzegorz Sowa walczy o swoje z ZUS'em. I bardzo dobrze!
    Tymczasem solidne ramy:



    zostały nabyte i przy dobrych wiatrach jeszcze w tym tygodniu hardware zostanie zaktualizowane
  13. Jurij
    Czwartek 20 VI 2013 wpisał się do historii z wielu aspektów. I nie tylko dlatego, że był to dzień wyjątkowo upalny, a temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza. Tego dnia odbyły się dwa spotkania. O 12.30 przed Urzedem Skarbowym w Krakowie Kongres Nowej Prawicy zorganizował konferencję prasową z głodującym od 10 czerwca Januszem Kowalikiem - przedsiębiorcę z małopolski, którego wieloletnie nieprzerwane kontrole skarbówki doprowadziły do bankructwa i wielomilionowych długów. Oto relacja z tej konferencji:




    Natomiast o 16 w klubie pod Jaszczurami odbyło się spotkanie z Januszem Korwin - Mikke, na którym można było wysłuchać krótkiego wykładu, a potem zadać pytanie. Sama informacja o spotkaniu pojawiła się dosyć późno w przeddzień wydarzenia, więc trzeba się było szybko zdecydować czy gnać na spotkanie czy też nie? Na szczęście wyznawana przez konserwatywnych liberałów zasada:
    oraz chęć zobaczenia prezesa KNP na żywo przeważyły i dosiadłszy swojego czarnego, lśniącego, dwukołowego rumaka pognałem na spotkanie pomimo dającego się we znaki upału. Sam wykład nie różnił się niczym od całej masy wykładów JKM dostępnych na youtube. Ale zapewne dla licznie zgromadzonej publiczności były to rzeczy nowe i zupełnie odmienne, niż te które docierają do nas każdego dnia z mediów reżimowych.



    Jak widać na załączonym obrazku sala była pełna i ledwo udało mi się wcisnąć. Od lewej w dali widać panią Agatę, Konrada Berkowicza, Stanisława Żółtka (v-ce prezesa KNP) oraz Janusza Korwin - Mikke (prezesa KNP). Nagranie ze spotkania pewnie wkrótce będzie dostępne na youtube, jak znajdę to udostępnię na blogu. Po spotkaniu można było wypełnić deklarację i zapisać się do partii, kupić jedną książek JKM, zdobyć autograf oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z prezesem.



    Tutaj widzimy jak JKM podpisuje swoje książki. Z czego skorzystałem i ja:

    Mam także pamiątkowe zdjęcie z prezesem, którego jednak ze względu na to iż nie lubię ułatwiać zadania służbom specjalnym - nie udostępnię. Do domu wróciłem wykończony ale i zadowolony A na miejscu czekał prezent - zamówiona płyta główna i procesor Dziś kupiłem ramy i jak dojdą w przyszłym tygodniu - będzie wymiana podzespołów i ogólna euforia Co ciekawe idąc przez miasto na spotkanie i wracając z niego zaobserwowałem wiele dziewcząt w sukienkach! Nie wiem czy to za sprawą globalnego ocieplenia zmieniła się moda czy też na skutek mojego poprzedniego wpisu o feministkach ( ) ale pozostaje powiedzieć - tak trzymać!
    I na koniec dygresja polityczna. W tym tygodniu nasz "umiłowany" premier Donald Tusk wpadł na genialny pomysł, aby partie nie były więcej finansowane z budżetu. Idę o zakład, że jest to tymczasowe mydlenie oczu obywatelom, aby zyskać kilka punktów % w katastrofalnych sondażach, ale... Na zdrowy chłopski rozum - dlaczego nie? Wcale nie musimy czekać, aż oni cokolwiek zmienią. Bo tego możemy być pewni - nie zmienią. Ale wiemy także, że oni żyją tylko i wyłącznie dzięki podatkom płaconym przez nas - wszystkich Polaków. Co zatem należy zrobić, aby dokonać zmian w kraju? Tak jest - przestać karmić pasożyta. Trzymać się z dala od urzędów skarbowych ( jak pokazuje przykład pana Kowalika do niczego dobrego to nie prowadzi), nie brać paragonów, nie płacić podatków, rozliczać się w gotówce, niczego nie deklarować i niczym się nie przejmować. Inaczej wydoją nas do reszty i odbiorą resztki wolności. Jak mawiał Jan Paweł II:
    Z pewnością kilka milionów obywateli ma w tym interes, żeby obecny ustrój istniał. Tylko dlaczego pozostałe 30 milionów ma z tego tytułu cierpieć? Gdyby każdy z tych trzydziestu milionów zaczął brać czynny udział w wolnym rynku (mylnie nazywanym dzisiaj szarą strefą), zobaczylibyście jak szybko ten euro-moloch padnie. A to wszystko już bankrutuje i dalsze podtrzymywanie tego pasożyta przy życiu nie przyniesie niczego dobrego. I bez obaw, 30 milionów ludzi nie wsadzą do kryminału. Technicznie nie dadzą rady. Z dodrukowywania pieniędzy też nie wyżyją. Spełnijmy zatem marzenie premiera i przestańmy finansować pasożytów! I tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis
  14. Jurij
    Wszystko powoli się zmienia. Zgodnie z przewidywaniami pewnego polskiego polityka z resztą. Donald Tusk ogłosił dumnie, że nie zamierza obejmować żadnych wysokich stanowisk w Unii Europejskiej. Ba, stwierdził nawet, że nie odda Polski bez walki! Rzeczywiście, premier Tusk wiedział co mówi wypowiadając te słowa 4 czerwca. Albowiem...
    5 czerwca 2013 roku weszła w życie kontrowersyjna ustawa... o której nie wspomniały żadne media reżimowe. W myśl nowelizacji ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej: http://sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/komunikat.xsp?documentId=052E6CF6B5713F32C1257B7C004772A8 w razie zamieszek, protestów czy masowych demonstracji w kraju:
    Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji, ale Wojsko Polskie, które powinno strzec Polaków, od 5 czerwca może do nich strzelać. A w kraju atmosfera dochodzi do wrzenia. W Warszawie zebrano ponad 950 000 podpisów za odwołaniem Hanny Gronkiewicz - Waltz ze stanowiska prezydenta stolicy. Również w Warszawie Polak podpalił się przed kancelarią premiera. Inny Polak w Krakowie rozpoczął przed urzędem skarbowym strajk głodowy, bo skarbówka naliczyła mu kary w wysokości 12 000 000 PLN i uniemożliwiła dalszą egzystencję. W Wielkopolsce kolejny Polak się powiesił. Niewiele brakuje, aby ludzie wyszli na ulice. A władza w obawie o własne tyłki wprowadziła cichaczem nowelizację ustawy i zamierza użyć wojska przeciwko rodakom... Ciekawe czy w razie wydania rozkazu strzelania do Polaków Wojsko Polskie wykona taki rozkaz... Przekonamy się o tym niebawem. Zmiany muszą nastąpić, inaczej wegetacja w tym kraju stanie się niemożliwa a przyszłe pokolenia nam tego nie wybaczą, że do zmian nie doprowadziliśmy.
    Krótko min. o zmianach, które niebawem nas czekają, mówi pan Grzegorz Braun (dokumentalista, reżyser filmu Transformacja):

    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=KI6bzTwz874
    Tymczasem życie toczy się dalej i trzeba sobie jakoś radzić. Niedawno zmiany dotknęły Sony Ericsson Online Service - wiele usług potaniało. Czas, postęp technologiczny i niskie ceny podzespołów zmusiły mnie także do zmiany wysłużonej platformy nForce 4 i leciwego już Athlona 3000+ Venice na coś nowszego. Póki co upolowałem płytę i procesor. Jak upoluję ramy i wszystko poskładam to będzie stosowny wpis Na Invisionize także zmiany... A konkretnie do składu pierwszej 20-ki użytkowników w dniu wczorajszym dołączył... :









    Dobrze, że niecny plan euro-socjalistów, polegający na zerowym wzroście, to niewypał i zmiany następują... Bez zmian życie byłoby nudne
  15. Jurij
    Dziesięć dni temu Polska świętowała 24 rocznicę "obalenia komunizmu w Polsce" oraz obrad "okrągłego stołu". Brak czasu nie pozwolił mi na skomentowanie tych wydarzeń, ale co się odwlecze, to nie uciecze Gdyby zapytać przeciętnego Polaka co się wtedy stało, usłyszelibyśmy:
    no jak to co? Solidarność zwyciężyła!
    obaliliśmy komunę!
    skończył się w Polsce socjalizm.

    I rzeczywiście szopka medialna mogła by na to wskazywać. Zła i ciemiężąca polski naród Polska Zjednoczona Partia Robotnicza przegrała z dzielnymi działaczami NSZZ Solidarność. No przecież tak było, tak pokazała telewizja! Ba, nawet Joanna Szczepkowska dumnie ogłosiła całemu narodowi "Szanowni państwo, czwartego czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm".
    I 38 milionów obywateli, tych samych którzy przez całe lata 80-te wychodziło na spacery w porach nadawania Dziennika Telewizyjnego i pisało na murach "DTV ŁŻE!!!" - uwierzyło!




    Fot. : Generał Czesław Kiszczak - twórca pierwszego Reality Show w powojennej Polsce


    Czym była Polska Zjednoczona Partia Robotnicza chyba nie trzeba nikomu mówić. Jeśli ktoś nie wie, może sobie wygooglować. Bardziej zastanawiające jest jednak czym były Niezależne Samorządne Związki Zawodowe SOLIDARNOŚĆ:



    Skoro była to opozycja, więc należałoby przypuszczać, że jest to twór antypartyjny, antylewicowy, antysocjalistyczny. Opowiadający się za czymś zupełnie odmiennym, niż to co oferuje ówczesna władza. Czyż nie? W tym wypadku - nic bardziej mylnego. Czym właściwie jest związek zawodowy?
    Związek zawodowy - organizacja społeczna zrzeszająca na zasadzie dobrowolności ludzi pracy najemnej.
    A zatem celem NSZZ Solidarność była legalizacja związków zawodowych, dbających o ludzi pracy, a nie interesy każdego Polaka! Zupełnie jak KC PZPR dbało o interesy każdego członka Partii, tak samo związki zawodowe miały na celu dbać o dobro każdego, kto do nich należał. Bez względu na dobro całego narodu czy poszczególnego obywatela. Dbanie o ludzia pracy i w jednym i w drugim wypadku samo w sobie jest charakterystyczne dla taktyk komunistycznych. Członkowie związków zawodowych opłacali składki i byli traktowani po równo. To definicja komunizmu. A więc władza komunistyczna miała za opozycję... komunistów?
    Niedawno oglądałem film Bez kompromisów z Maggie Gylenhaal. Wcieliła się ona w rolę niezamożnej matki, która zawiedziona fatalnym poziomem nauczania postanowiła walczyć o lepszą edukację dla swojej córki. Ze związkami zawodowymi nauczycieli ma się rozumieć. Gdyż nie dbały one o dobro dzieci, a o dobra nauczycieli. W tym filmie padło jedno ważne zdanie, które warto zapamiętać. Gdy sytuacja stała się napięta, lider związku zawodowego nauczycieli powiedział:
    Warto przemyśleć te słowa i zastanowić się, czy aby na pewno tak powinno być?
    No dobrze. Wyobraźmy sobie zatem związek zawodowy stolarzy. Stolarze zapisują się do związku zawodowego, bo chcą więcej zarabiać. Ten wywalcza w rządzie podwyżkę 50 zł. Rząd jest zachwycony, bo dolicza sobie do tego vat, cit i pit w związku z czym stoły drożeją o 100 PLN. O podwyżce stolarzy dowiedzieli się dilerzy samochodów, którzy również postanowili walczyć o podwyżkę i założyli swój związek zawodowy. Rząd znowu zachwycony doliczył sobie do tego vat, cit, pit, akcyzy w związku z czym samochody podrożały o dajmy na to stówę. Zarówno stolarz jak i diler samochodów zyskali po 50 zł. Tylko potem stolarz po robocie idzie kupić nowy samochód dla żony i musi wydać 100 zł więcej na auto, a diler samochodów za stół do salonu także musi więcej zapłacić. Mimo, że obaj zyskali jako ludzie pracy, stracili jako konsumenci. I trzeba sobie jasno powiedzieć, związki zawodowe nigdy nie będą działały z korzyścią dla obywateli czy gospodarki, bo taka jest ich natura. Ich zadaniem jest walczyć o dobro ludzi pracy, którzy się do tych związków zapisali i opłacają składki.
    A zatem związki zawodowe:
    nie bronią dobra ogółu tylko swoich partykularnych interesów,
    antagonizują stosunki społeczne w zakładach pracy poprzez przeciwstawianie pracowników pracodawcom,
    rozbijają państwo strajkami o podłożu ekonomicznym,
    uniemożliwiają konkurencję między pracownikami poprzez postulowanie ujednolicenia płac,
    potęgują niechęć do prywatyzacji i wolnego rynku.

    Jest także inna ciekawa lektura dotycząca tej tematyki: słynne 21 postulatów - które Międzyzakładowy Komitet Strajkowy wypisał na drewnianych tablicach i przybiła na bramie stoczni. Warto je sobie przeczytać i zastanowić się nad nimi. Oprócz postulatów dotyczących uwolnienia więźniów, są to postulaty stricte socjalistyczne. One nie opowiadają się: chcemy kapitalizmu, chcemy być ludźmi wolnymi, pozwólcie nam się rozwijać i robić to co chcemy. One opowiadają się za: większymi pensjami, większą opieką ze strony państwa, racjonowaniem żywności na kartki czyli wprowadzeniem jeszcze większego socjalizmu!
    Więc jakaż to opozycja, skoro domaga się jeszcze większej niewolni dla obywateli i sterowania narodem z budynków rządowych?
    Ten fakt został wykorzystany przez generała Czesława Kiszczaka, ministra spraw wewnętrznych z ramienia KC PZPR. Zaprosił do legendarnego stołu swoich agentów (min. TW Bolka, znanego jako Lecha Wałęsę) oraz innych działaczy opozycji, która jak już ustaliliśmy nie była żadną opozycją. Tym samym agentura przekazała władzę nie żadnej opozycji, a swoim agentom, którzy pod postacią rozmaitych służb specjalnych rządzą Polską do dziś.



    Panowie się spotkali, podyskutowali, ustalili że min. prawica nigdy nie dojdzie do władzy a lewica podzieli się na prawicę i lewicę, tworząc szopkę medialną, trwającą dziś. ( Nawiasem mówiąc ledwo co podano do wiadomości, że Kongres Nowej Prawicy przekroczył próg wyborczy, a już mydli się ludziom oczy ruchem narodowym, przemianach w PIS'ie i innymi bzdurami - zauważyliście? ). Wystarczy spojrzeć na listę uczestników: http://pl.wikipedia.org/wiki/Okr%C4%85g%C5%82y_St%C3%B3%C5%82_%28historia_Polski%29 aby zorientować się jak jest naprawdę. Znajome nazwiska? A i owszem. Michnik po dziś dzień sterujący mediami i swoją gazetą Wybiórczą, Kwaśniewski, Wałęsa i inni nie schodzący z uwagi mediów. Co prawda przyjęto w tamtym okresie tzw. ustawę Wilczka, wprowadzającą odrobinę wolnego rynku dzięki czemu towar cudownie pojawił się na półkach sklepowych i ludzie zaczęli zakładać własną działalność gospodarczą, ale przez kolejne lata nowego starego porządku była ona skrupulatnie ograniczana kolejnymi ustawami, przepisami, regulacjami i podatkami - dzięki czemu dziś rozglądamy się dookoła i widzimy obraz nędzy i rozpaczy. Zwykli ludzie podpalają się przed kancelarią premiera, załamują ręce z bezradności, popełniają samobójstwa, a miliarderzy oznajmiają że wyprowadzą interes poza granice Polski, bo w tym kraju już się nic nie da robić. Przykład z dnia dzisiejszego - Józef Wojciechowski - potentat rynku developerskiego - rezygnuje z działalności w Polsce, uznając ją za nieopłacalną.
    Fenomen reality show Kiszczaka polega na tym, że udało mu się przekonać 38-milionowy naród, że w Polsce nastąpiła przemiana ustrojowa. Ludzie uwierzyli, że Polska z kraju demokracji ludowej opanowanej przez socjalizm - stała się zupełnie innym krajem - mimo iż słowo demokracja jest nadal wymawiana przez każdego polityka, dziennikarza czy większość obywateli jak mantra, a socjalizm wyniszcza po kolei polskie rodziny. Rządowe regulacje, ogólnonarodowa ściepa do wspólnej kasy zwanej budżetem aby rozdzielać dobra potrzebującym, ogólnonarodowa ściepa do organizacji zwanej ZUS aby wypłacać emerytury i inne świadczenia, gospodarka centralnie sterowana już nie z Wiejskiej w Warszawie a z Brukseli - to szara rzeczywistość. A media dzień w dzień wpajają ludziom, że obecne "przejściowe problemy" to wina złego kapitalizmu i wolnego rynku.
    Błąd. W Polsce nie ma kapitalizmu ani wolnego rynku. I najwyższy czas je wprowadzić, obalając cały post-komunistyczny rząd lewicowy (głoszący idee lewicowe - bez względu na to czy podają się za prawicę czy lewicę), pozbywając się reliktów przeszłości takich jak ZUS i pozwolić ludziom działać. Ową "przemianę ustrojową" dobrze i krótko podsumował Kazik Staszewski w swoim utworze "4 pokoje":
    A jak tamte wydarzenia wspominają przedstawiciele faktycznej opozycji? Posłuchajcie:





    https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=eTD-kSIVEEQ


    Reasumując: tak wiele musiało się zmienić, aby wszystko zostało po staremu. Najwyższy czas na prawdziwe zmiany!
  16. Jurij
    Są takie dni, kiedy się człowiek budzi i nic mu się nie chce, nic nie wychodzi. Są też i takie, kiedy rozpiera energia i nie wiadomo za co się zabrać, załatwia się całą masę spraw. (Wiem, wiem, to się nazywa choroba dwubiegunowa ) . Ale ten był inny. Pomimo ogólnej niechęci do wszystkiego i nieustającej burzy za oknem udało się wykonać odkładaną od dawna operację gruntownego czyszczenia komputera z każdej drobinki kurzu, kondensator po kondensatorku, listek wiatraka po listku... Ba - nawet pojawiły się realne plany jakby tę leciwą konstrukcję ulepszyć Ponadto ulubione naleśniki z dżemem i syropem klonowym wyszły nadspodziewanie dobrze (nawet pierwszy się udał!) i bazę telefonów udało się wreszcie uzupełnić o brakujące modele... A na sam koniec tego udanego dnia udało się dodać wpis i poniedziałkową audycję z radia WNET do posłuchania

    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=-1_Y6m5CeYM


    Tematy programu:
    Do około 20 minuty jest na poważnie, potem trochę z przymrużeniem oka A teraz pora się wyspać, bo jutro kolejny mam nadzieję pracowity dzień
  17. Jurij
    To był burzowo - burzliwy tydzień. Burzowy, bo nie było dnia, żeby nie padało i grzmiało (czyżby to reakcja z niebios na to co się dookoła wyprawia? ). A burzliwy, bo sporo się działo. 1 czerwca obchodziliśmy międzynarodowy dzień dziecka. Święto uwielbiane przez wszystkie dzieci z powodu otrzymywanych prezentów i zapewne nieco mniej lubiane przez rodziców, bo trzeba wydać niekiedy niemałe pieniądze lub zaciągnąć kredyt na zakup wymarzonego przez dziecko prezentu.
    2 czerwca również obchodziliśmy dzień dziecka, tyle że zadłużonego. To święto jest zdecydowanie mniej popularne i mniej lubiane (zarówno przez dzieci jak i przez rodziców). Dlaczego? A no bo nikt nie lubi mieć długów. Niestety każde dziecko rodzące się w Unii Europejskiej, kolonii zwanej Polską, wraz z narodzinami zostaje obciążone długiem przekraczającym 23 000 PLN w gotówce oraz 75000 PLN w zobowiązaniach! Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, a jednak warto się zastanowić czy tak powinno być, aby rząd żyjąc ponad stan i zadłużając kraj, zaciągał dług na koszt każdego nowo narodzonego obywatela. W całym kraju odbyło się wiele akcji nagłaśniających to mało chlubne święto, pozostaje głos oddać organizatorom:




    Z całą pewnością zaskakującym wydarzeniem jest reakcja mediów na pewne wydarzenie. W sondażu telefonicznym Kongres Nowej Prawicy osiągnął 5% i gdyby wybory odbyły się dziś, wszedłby do sejmu. Sondaż jak sondaż, wyniki partii od miesięcy oscylowały w granicach 3-8%. Zaskakujący jest fakt, że o wynikach tego sondażu poinformowały nawet reżimowe media! Artykuł i wykres w Onecie, artykuł i wykres w TVN 24, 3minutowy materiał w Polsacie, wywiad z prezesem w Polsat News, wywiad z prezesem w Polsat Business - istny obłęd. Parafrazując księdza Natanka - Obywatelu, wiedz że coś się dzieje! A w kraju dzieje się fatalnie i ludzie coraz szerzej otwierają oczy i to powinno cieszyć. To, że otwierają oczy, a nie to że źle się dzieje. Żeby nie było niedomówień
    Kwiatki minionego tygodnia:
    Na miejscu pierwszym zasłużone miejsce dla posłanki PO, panii Ligii Krajewskiej, która po usłyszeniu programu PO z kampanii wyborczej (przedstawionego przez dziennikarza jako program PIS) zareagowała:
    Pogratulować Pełny artykuł znajdziecie tutaj: http://www.rp.pl/artykul/365403,1014916-Pochodnie-przeciw-ludziom.html .
    Na drugim miejscu srebrny, a raczej srebrno-złoty medal należy się Hannie Gronkiewicz - Waltz. Srebrno - złoty, bo w kolorach monety 5 PLN, której to prezydent Warszawy poskąpiła na bilet wstępu do ogrodów wilanowskich, robiąc awanturę pracownikowi muzeum, że nie chce jej wpuścić za darmo i strasząc swoimi wpływami. Kto by pomyślał, że nawet na szczyty władzy dotarła epidemia "demokratycznego" pożądania wszystkiego za darmo. Wielkie brawa należą się pracownikowi muzeum, który zachował zimną krew i prawidłowo zażądał biletu.
    Tymczasem euro-socjalistyczna rzeczywistość w ostatnich dniach żywota swojego dwoi się i troi, aby za wszelką cenę utrudnić nam egzystencję, naturalnie dla dobra ogółu =) ZUS i fiskus gnębią jak mogą przedsiębiorców, zwykli ludzie są skazywani za złowienie ryb we własnym stawie czy wybudowanie szopy na własnym terenie, Unia Europejska usiłuje ograniczyć moc odkurzaczy z 2000 wat do 500-750W (takiej, jaką miały odkurzacze w latach 60-tych XX wieku), w równie socjalistycznej Wenezueli zabrakło min. kawy i papieru toaletowego, a może się zdarzyć tak, że w Krakowie zabraknie obwarzanków. Kontrole sanepidu gnębią sprzedawców i wlepiają mandaty za mało estetyczne i mało higieniczne budki z popularnym krakowskim przysmakiem. Widocznie zdaniem urzędasów obwarzanki po 1,50-1,80 PLN sztuka powinny być sprzedawane prosto ze złotej karocy lub sterylnego bagażnika luksusowego Maybacha. A czarne prognozy dotyczące cywilizacji białego człowieka niestety spełniają się:




    Ktoś pewnie zapyta, czemu rządy poszczególnych krajów nic z tym nie zrobią? Ano temu, że żaden rząd nie zdecyduje się na likwidację przyciągającego imigrantów socjalu, bo natychmiast przegrałby wybory i stracił poparcie obywateli. Takie posunięcie skutkowałoby z resztą wieloma innymi pozytywnymi dla gospodarki zmianami, ale to już temat na dłuże rozważania, a pora kończyć dzisiejszy wpis.
    Na sam koniec kolejny genialny występ Konrada Berkowicza, który postanowił zapytać posła rządzącej platformy, pana Ireneusza Rasia, o... sami zobaczcie




    Kto by pomyślał, że odpowiedź na tak proste pytanie może okazać się zbyt trudna do udzielenia... Sama myśl o tym, że Ci ludzie są odpowiedzialni za cały kraj, staje się przerażająca
  18. Jurij
    Socjalistyczna rzeczywistość każdego dnia serwuje nam niezliczone ilości palących problemów, nie znanych ludzkości w żadnym innym ustroju. I choćbyś człowiecze chciał się skupić na sprawach istotnych, takich jak: rozwój własnej firmy, zarobienie godziwych pieniędzy, założenie rodziny, zadbanie o wykształcenie i wychowanie potomstwa, rozwój własnych zainteresowań i spełnianie marzeń czy też bardziej ogólnonarodowych kwestii jak rozwiązanie problemu zadłużenia kraju, rozwiązanie problemu postrzegania Polski na arenie międzynarodowej (żebyśmy rzadziej byli kojarzeni jako naród pijaków i złodziei a częściej jako naród ludzi zdolnych, wynalazców, artystów, ludzi sukcesu) to się nie da, bo jak nie tematy zastępcze typu katastrofa smoleńska czy sprawa matki małej Madzi z Sosnowca, to problemy mniejszości takich jak geje, lesbijki, transseksualiści, feministki - atakują nas każdego dnia. Ale zanim skupię się na tych ostatnich, mała dygresja odnośnie wpisu poprzedniego.
    //////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// DYGRESJA ////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
    Podobno żyjemy w kraju wolnym. Tymczasem okazuje się, że wolny obywatel Unii Europejskiej kolonii zwanej Polską, zakupiwszy grunt za własne pieniądze, skończywszy architekturę i urbanistykę, nie może sobie nawet postawić na tymże własnym gruncie szopy z desek, albowiem może zostać skazany za samowolę budowlaną! Sprawa dotyczy pana Waldemara Deski, muzyka z grupy Daab, który w Kazimierzu Dolnym wybudował sobie z desek taką oto ekologiczną szopę, po czym w niej zamieszkał:









    Fajna szopa? Ano fajna. Ładna, ekologiczna, przytulna, wiatr nie wieje, deszcz nie leje - czego chcieć więcej? Ano świętego spokoju. Niestety owa szopa bardzo przeszkadza urzędnikom i nadzór budowlany nakazał szopę rozebrać, a sąd skazał pana Waldemara Deskę na 8 miesięcy prac społecznych po 30 godzin w każdym miesiącu. Nadal macie przekonanie, że żyjemy w wolnym kraju? Miejmy nadzieję, że pan Deska wygra apelację w Trybunale Praw Człowieka w Straszyburgu i stanie się kolejnym gwoździem do trumny dla tego chorego ustroju.
    ////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// KONIEC DYGRESJI /////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
    A wracając do feministek... Jest to chyba najbardziej pokręcony wytwór lewicowych problemów, jaki jest nam serwowany każdego dnia. Kobiety domagające się równych praw dla kobiet, które moim skromnym zdaniem są jednocześnie najmniej kobiecymi osobnikami płci żeńskiej jakie stąpają po tej ziemi. Wystarczy spojrzeć na feministki np. Kazimierę Szczukę i jej koleżanki z organizacji feministycznych, posłuchać ich wypowiedzi i już wiadomo o co chodzi. A raczej nie wiadomo? No dobrze, wiemy że feministki domagają się równych praw dla płci męskiej i żeńskiej. Ale jak to równych praw? Ktoś ładnie stwierdził, że feminizm kończy się wtedy, kiedy trzeba wnieść szafę na 8 piętro.
    Gdyby stwórca (dla osób wierzących) lub natura (dla osób niewierzących) chcieli, aby w rodzaju ludzkim panował Socjalizm i każda z płci miała równe prawa, to mężczyźni i kobiety mieliby identyczną budowę ciała, identyczne zdolności fizyczne jak i psychiczne oraz identyczne narządy rozrodcze i każda z płci mogłaby samodzielnie wydawać na świat potomstwo. Tak jednak nie jest, czyż nie?
    A więc skoro tak nie jest, to zapewne jest w tym jakiś cel. I cel ów feministki za wszelką cenę chcą zdeprecjonować. Tylko po co? Wszak każdy człowiek jest istotą wolną, rozumną, ma swoje cele, marzenia, plany, poglądy, upodobania i tak dalej. Ale każdy z nas został wyposażony w inne cechy, dzięki którym nadaje się zupełnie do innych celów. Jedni mężczyźni mają np. mizerną posturę ale za to wysokie IQ i nadają się do prac inżynieryjnych, wynalazków, zadań informatycznych, a inni mają solidną krzepę i nadają się do wyrębu lasów, budowy wszelkiego rodzaju obiektów czy pracy w kopalni. I nie ma w tym nic dziwnego. To samo dotyczy różnic pomiędzy poszczególnymi kobietami. Jedna może się bać widoku krwi za to ma anielską cierpliwość do wrzeszczących i biegających dzieci, inna zaś może dostawać kociokwiku zbliżając się do przedszkola, ale za to ma świetne opanowanie przy stole operacyjnym i nadaje się na pielęgniarkę. I dokładnie takie samo zróżnicowanie jest odnośnie płci męskiej i żeńskiej. W znacznie większej liczbie przypadków to mężczyźni są lepszymi drwalami, kierowcami, informatykami, pilotami, żołnierzami, górnikami, pracownikami firmy zajmującej się przeprowadzkami, natomiast kobiety lepiej sobie radzą w takich zawodach jak kwiaciarka, pielęgniarka, opiekunka do dziecka, sprzątaczka i tak dalej. I nie ma w tym nic dziwnego, każdy z tych zawodów jest potrzebny. Naturalnie, niektórzy faceci mogą się lepiej sprawdzać w kobiecych zawodach a niektóre panie w męskich. I w tym nie ma również nic dziwnego, wszystko zależy od danego człowieka.
    Celem istnienia każdego gatunku jest rozmnażanie. I co do tego nie ma wątpliwości, zarówno ptaki, ssaki, gady czy płazy łączą się w pewnym momencie w pary aby wydać na świat potomstwo, zapewniające przetrwanie ich gatunku. Ale żeby wszystko odbywało się tak, jak natura chciała, to samiec musi zapewnić wyżywienie rodziny, a samica musi się zająć wychowaniem potomstwa. Tak było zawsze i choćby wszystkie feministki świata się zjednoczyły i na Wielkim Murze Chińskim wypisały sprayem swoje postulaty o parytetach, to za Chiny Ludowe i Związek Radziecki żaden facet samodzielnie nie urodzi i nie wychowa dziecka. Bo jest to technicznie awykonalne. Choćby wszyscy geje świata się zjednoczyli i nie wiem jak starali, to na świat potomstwa bez pomocy kobiet nie wydadzą. Tak było, jest i będzie. I tego nie zmieni nic.
    A żeby zapewnić byt rodzinie, samiec musi mieć:
    a) Pracę,
    b) otrzymywać godziwe wynagrodzenie aby móc utrzymać siebie, żonę i dziecko.
    A żeby otrzymywać godziwe wynagrodzenie i mieć pracę należy:
    a) zlikwidować podatek dochodowy,
    b) zlikwidować vat,
    c) zlikwidować podatki od kupna / sprzedaży, darowizn i inne niepotrzebne,
    d) zredukować daniny dla państwa na utrzymanie jedynie niezbędnej garstki urzędników, policji i wojska by rodzina i ojczyzna były bezpieczne,
    e) zlikwidować chore przepisy uniemożliwiające rozwój firm i hamujące gospodarkę
    po to żeby kobieta mogła spokojnie:
    a) zajść w ciążę nie martwiąc się że:
    z jednej pensji rodzina nie wyżyje,
    musi brać urlop macierzyński,
    czy go w ogóle dostanie,
    czy po powrocie z urlopu będzie miała jeszcze pracę,

    b) urodzić dziecko i zająć się jego wychowaniem,
    c) jak dziecko podrośnie i będzie można je zostawić z babcią / rodziną / opiekunką i zdecydować czy:
    chce mieć kolejne dziecko,
    chce zadbać o dom,
    chce zająć się biznesem i otworzyć własną firmę,
    chce iść do pracy,
    chce zająć się rozwijaniem własnych zainteresowań czy robieniem czegokolwiek innego.

    Lub zamiast punktów a i b od razu wybrać coś z listy c. Czy ów program jest w interesie wszystkich kobiet? Ano jest.
    Pytanie za sto rubli: przedstawiony powyżej scenariusz jest zbiorem postulatów feministek działających rzekomo na rzecz kobiet czy pewnego pana z muszką, który rzekomo kobiety obraża i chce zamknąć w domach?
    No więc właśnie. O co chodzi feministkom? Dziś w Polsat News można było zobaczyć konfrontację poglądów konserwatywnych z feministycznymi. Zapraszam do obejrzenia programu Tak czy Nie z JKM i przedstawicielką feministek, panią Dorotą Glac:

    http://www.youtube.com/watch?v=NZ3kFCPTXts


    Od 23 minuty możecie podziwiać kwintesencję myśli feministycznej. Jeśli ktoś mi powie o co im tak naprawdę chodzi, będę bardzo wdzięczny. A stwierdzeniem, że musi minąć wiele pokoleń aby kobiety uwierzyły że są mądre, pani Glac poprawiła mi humor na cały wieczór
    Na koniec poniedziałkowa audycja z radia WNET:

    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=P-fIMsSIc6I


    w której poruszane są tematy:
    I mój osobisty apel do kobiet:
    Drogie panie, jeśli koniecznie chcecie cokolwiek manifestować, to róbcie to będąc kobietami, a nie babochłopami. Teraz wystarczy przejść się ulicami polskich miast, żeby zobaczyć masę dziewcząt z krótkimi włosami, ubranych w męskie ciuchy, obcisłe jeansy, trampki, z tatuażami i fajkami w zębach. Kiedy wchodzę do sklepu z ubraniami nie wiem gdzie jest sekcja damska a gdzie męska. Czy nie czas najwyższy, aby powróciła normalność? Danuta Rinn śpiewała niegdyś, gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy... A ja się pytam, gdzie te kobiety?





















  19. Jurij
    Wolność. Czymże ona jest? Wystarczy kilka uderzeń w klawiaturę i wyskoczy nam prosta definicja z Wikipedii:
    Czy zatem jesteśmy ludźmi wolnymi? Wielu powie: naturalnie. Przecież Polska jest wolnym krajem, po 1989 roku granice zostały otwarte, każdy może podróżować gdzie chce, pracować gdzie chce, robić co chce.
    Teoretycznie tak. Ale to tylko pozory. Ta 10-minutowa wypowiedź pana Michała Marusika zmieni Wasze patrzenie na tematykę wolności:




    Ja podzielam to zdanie. Sama definicja wolności zawiera w sobie stwierdzenie "brak przymusu".
    Czy zatem możemy mówić, że jesteśmy wolni, w przypadku kiedy:
    rząd zmusza nas do posiadania ważnego dowodu osobistego, a w razie jego braku wymierza nam karę 5000 PLN ?
    rząd zmusza nas do płacenia podatku dochodowego i rozliczania się z każdego grosza, tym samym karząc nas za pracowitość?
    rząd zmusza każdego z nas do płacenia VAT? Podkreślam każdego, bo nawet jeśli damy kilkuletniemu dziecku pieniążek na "lizaka", to rząd zabierze temu dziecku 23%...
    rząd zmusza nas do zapiania pasów we własnym samochodzie, jazdy przez cały rok na włączonych światłach, stosowania się do narzuconych limitów prędkości pod groźbą kary?
    rząd zmusza nas do tego abyśmy się ubezpieczali w ZUS i działali na swoją niekorzyść?
    rząd kontroluje nasze rozmowy telefoniczne, transakcje bankowe, za pośrednictwem przeróżnych formularzy, dokumentów, kamer monitoringu i oddziałów służb mundurowych monitoruje każdy nasz krok?
    rząd przy pomocy tysięcy przepisów decyduje czy możemy np. ściąć drzewo, postawić budynek czy płot lub otworzyć własny biznes?

    Wymieniać przykłady mógłbym jeszcze długo. I za każdym razem odpowiedź brzmiałaby tak samo. Nie, niestety nie możemy powiedzieć, że jesteśmy wolni. I to się nie zmieni, dopóki ta biurokratyczna machina będzie się rozrastać, z każdym dniem zniewalając nas coraz bardziej.
    Czy Polska jest krajem wolnym? Nie. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu, który podpisał traktat Lizboński w 2009 roku, to Bruksela decyduje co nam wolno, a czego nie. To dzięki dyrektywom z Brukseli zwykły obywatel nie może kupić zwykłej żarówki, rybak może złowić tyle a tyle ton ryb, rolnik może wyprodukować tyle a tyle litrów mleka, góral musi spełnić takie a takie warunki żeby móc produkować oscypki, a przedsiębiorca chcący handlować cukierkami karmelkowymi musi zapoznać się z dokumentem dotyczącym ich przewozu, zawierającym kilka tysięcy stron. Nie mówiąc już o innych wymaganiach związanych z prowadzeniem firmy, księgowością, kwestiami podatkowymi i tak dalej. Fakt, granice się otworzyły, ale to dzięki podpisaniu traktatu z Maastricht, który można było podpisać bez wstępowania do Unii Europejskiej. Tylko co nam z tego?
    Zwróćcie uwagę na taką ciekawostkę. Przed 1989 rokiem władze potrzebowały zamkniętych granic, wiz, praktycznie niemożliwych do zdobycia paszportów, aby zniewolić naród. Ludzie mieli pieniądze i pracę, tylko że były puste półki. A dziś? Zupełnie na odwrót. Granice są otwarte, paszport może mieć każdy, do jazdy po krajach Unii Europejskiej wystarczy tylko dowód. Półki w sklepach uginają się od towarów, wydawać by się mogło, że jest dobrze. Czyż nie? A wystarczy kilka prostych zabiegów:
    drakoński podatek VAT,
    drakoński podatek dochodowy z masą formalności,
    chore przepisy uniemożliwiające działania firm i przedsiębiorstw, windujące do góry koszty pracy a co za tym idzie brak możliwości zatrudniania pracowników => bezrobocie,
    drakoński obowiązkowy haracz dla ZUS,
    skandalicznie niska kwota wolna od podatku ( 3091 PLN rocznie!),
    drakońskie kary na każdym kroku,
    nieprawdopodobnie wysokie koszty utrzymania itd.

    Aby każdy z nas mógł zapomnieć o tym, do czego służy paszport. Ilu z Was ma rodzinę w Kanadzie, USA, Australii czy chociażby Wielkiej Brytanii? Zapewne większość. A ilu z Was stać, aby tę rodzinę odwiedzić raz na pół roku / rok, a oprócz tego godziwie żyć i wyjechać na jakieś wymarzone wakacje? Dla wielu głupi telefon za granicę to już jest trudny do zniesienia wydatek, a co dopiero zakup biletu lotniczego za kilka tysięcy PLN, opłacenie taksówek, hotelu, wyżywienia i jeszcze zapewnienie sobie pieniędzy na inne wydatki za granicą. Czyż nie? A jak rodzina nas odwiedzi zza granicy i pójdą z nami do knajpy czy gdziekolwiek indziej, to jak nie postawią, to nie będzie. Nie oszukujmy się, taka jest smutna prawda o polskiej "wolności".
    Na koniec do posłuchania i przemyślenia piosenka:

    KULT - Po co wolność?






    Piosenka nagrana w 1989 roku, a jakże aktualna! Macie telewizję, macie "Jak oni śpiewają?" i inne tego typu programy odmóżdżające, macie autobusy do pracy, macie komu oddawać cześć, z każdej wystawy dobrobyt tryska, dostaliście nawet Euro 2012! Co z tego, że teraz do utrzymania stadionów trzeba dopłacać ciężkie miliony, ale przynajmniej fajnie było, nie? Maszerujcie ramię w ramię ku słońcu świata nowego...



    ... i dajcie się dalej zniewalać, albo obudźcie się, powstańcie jak feniks z popiołów póki jeszcze czas i walczcie o wolność. Wybór należy do Was.
  20. Jurij
    Długi. To temat długi jak rzeka Wisła i można by na jego temat długo pisać. Chyba nikt nie lubi mieć długów. I gdyby tylko ludzkość stosowała się do prostej zasady:
    To by tych długów nie miała. Niestety, w XX wieku ludzkość zapragnęła, by państwo się nią opiekowało. Zapewniło wykształcenie, pracę, opiekę zdrowotną, wybudowało drogi, placówki, mieszkania, zapewniło spokojną starość. A to wszystko kosztuje, nie oszukujmy się - potworne pieniądze. Raz, że żaden polityk nie zrobi tego za darmo, dwa - że przy okazji może się nakraść, a trzy - wycwaniony polityk to taki, który dużo naobiecuje że zrobi, weźmie za to grubą kasę i potem naród nie wie czy ma się śmiać, czy płakać:



    Trafiłem w sieci na bardzo dobry film edukacyjny, stworzony przez brytyjską gazetę Money Week. Co prawda jest to po części reklama tejże gazety i wychwalanie trafności dotychczasowych prognoz finansowych, ale warto ten film obejrzeć. Na filmie pokazano możliwe scenariusze, które wkrótce się wydarzą, poparte faktami z przeszłości. Co się stanie, gdy w pewnym momencie dług kraju osiągnie punkt krytyczny, a pozostałe państwa nie będą chciały dalej pożyczać pieniędzy? Tak jest, rząd zamknie granice i możliwości wywozu pieniędzy, najpierw sięgnie po to co mamy w bankach, potem załamie się rynek nieruchomości, potem zapanuje anarchia. No dobrze, zastanawiacie się zapewne - co mnie obchodzi gigantyczny dług Wielkiej Brytanii? To ich problem, nie mój. Błąd. Pomijając fakt, że Wielka Brytania dzięki rządom pana powyżej stała się drugą Polską, to Polska właściwa też nie ma powodu do radości: http://www.zegardlugu.pl/ Zegar tyka, a czas umyka.
    Zapraszam na krótki seans apokaliptyczny, ukazujący co może nas wkrótce również spotkać:

    http://www.youtube.com/watch?v=UdyQd6Xks7A


    Przyszłość nie rysuje się w różowych barwach, czyż nie? Najbardziej spodobał mi się fragment o tym, że ludzie mają jeszcze jeden problem - rząd. Rząd, który nie może nic zrobić, a mimo to usilnie próbuje zrobić cokolwiek, aby wykazać się że coś robi, pogarszając tym samym sytuację. I z pewnością to samo dotyczy Polski - dalsze liczenie na rząd, socjal i głosowanie na lewicę w niczym nie pomoże. A tym bardziej odkładanie pieniędzy do ZUS: http://zus.pox.pl/zus/sad-najwyzszy-skladki-zus-nie-sa-nasza-wlasnoscia.htm , bo jak stwierdził sąd - osoby wpłacające "składki" do ZUS nie są ich właścicielami A odkładanie pieniędzy gdziekolwiek indziej zawsze przyniesie ze sobą korzyści. Odkładając je do skarpety ryzykujemy, że przyjdzie hiperinflacja i najwyżej będziemy mieli czym tapetować pokój. Inwestując w nieruchomości będziemy mieć pewność, że przynajmniej spanie pod chmurką nam nie grozi. A inwestując w złoto czy srebro - że z głodu nie umrzemy Chyba, że rząd "dla naszego dobra" zarządzi jego konfiskatę. Ale i na to ludzkość wymyśliła sposoby
  21. Jurij
    Niestety moi mili, Europa umiera. Nie tylko pod względem ekonomicznym, chociaż to też:
    Źródło: http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/dzis_tylko_suche_dane_no_comments/1767
    Na to akurat recepta jest bardzo prosta, wystarczy zlikwidować podatki dochodowe, obniżyć inne pozostałe, zlikwidować kretyńskie przepisy które uniemożliwiają ludziom i ich firmom normalny rozwój i problem rozwiąże się sam.
    Mnie bardziej martwi śmierć demograficzna i moralna starego kontynentu. To samo można powiedzieć na temat USA - wiek temu wolnego i najprężniej rozwijającego się kraju świata - dziś jednego z najbardziej zniewolonych państw, gdzie ci sami imigranci przyjechali doń sto lat temu dziś ledwo wiążą koniec z końcem, a kraj jest zalewany przez Chińczyków czy Meksykanów.
    Dawniej Europa zamieszkiwana była przez ludzi mądrych, wolnych, wzbudzała podziw świata. Dziś jest nic nie znaczącym, umierającym terytorium, podbijanym przez ludy muzułmańskie lub azjatyckie. Podbijanym bez użycia choćby jednego strzału. Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje w Niemczech, policzyć ile się rodzi dzieci Niemieckich a ile Arabskich czy Tureckich i wyjdzie jak na dłoni demografia Niemiec za lat 20 - 30.
    Zanim Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, pokazywano nam Hiszpanię czy Portugalię za wzór. Dziś te kraje umierają, ludzie nie mają pracy, wyprzedają rodzinne kosztowności aby móc przetrwać kolejny miesiąc... Unijna polityka ZERO GROWTH opierająca się na zasadach Socjalizmu i gospodarki centralnie sterowanej (z Brukseli) sprowadziła na dno Imperium Brytyjskie, kraje basenu Morza Śródziemnego czy takie potęgi jak Francja czy Niemcy. Nie wiem czy zwracacie na to uwagę, ale aktualnie nie ma dnia, abyśmy nie przeczytali na portalach informacyjnych o kolejnej dyrektywie unijnej ograniczającej naszą wolność lub też kolejnych karach nałożonych na Polskę a to za niedotrzymanie dyrektywy dotyczącej spalania CO2, a to za zbyt dużą ilość wyprodukowanego mleka czy zbyt dużą ilość złowionych ryb! Dlatego śmiem twierdzić, że Unia Europejska jest jeszcze gorsza niż ZSRR. Bo w Związku Radzieckim jak Stachanow przekroczył plan i wydobył kilka ton węgla na zmianie więcej od innych, to był bohaterem i wzorem do naśladowania. Dziś jak Kowalski wydoi o jedną krowę za dużo lub złowi o jedną tonę ryb za dużo, to nakładane są na niego kary! I najbardziej przerażające jest to, że nikogo to nie dziwi. Ba! Wraz z podpisaniem traktatu Lizbońskiego wszystkie kraje które go podpisały straciły niepodległość. Teraz nie ważne jest co stanowi prawo poszczególnych Euro-stanów, ważne jest to co postanowi Bruksela. I nie protestuje nikt.
    A tak namawiano nas do wstąpienia do Unii Europejskiej (uwaga materiał drastyczny, może wywołać trwały uszczerbek na psychice):




    Do ta cje! Do ta cje! Kto tak krzyczał i domagał się wstąpienia do Unii Europejskiej to ma za swoje. Było sprawą oczywistą, że za każde przyznane nam 100 miliardów euro dotacji Unia odbije sobie zabierając nam co najmniej 140 miliardów w postaci składek członkowskich, kar i innych. Dziś już wiadomo że do sypiącego się budżetu Unii Polska będzie musiała dołożyć ponad miliard dwieście milionów złotych. Nie mówiąc już o wszystkich karach za nie wdrożone na czas dyrektywy unijne, gdzie odsetki za dzień zwłoki sięgają kilkunastu tysięcy euro dziennie. No dobrze, to tylko pieniądze. Ale...
    Są szkody wyrządzane nam codziennie przez Unię Europejską, których nie da się naprawić za pomocą pieniędzy. Najbardziej bulwersujący przykład zza zachodniej granicy. W kraju rządzonym przez Angelę Merkel do takich rzeczy zmusza się dwunastoletnie dzieci w szkołach:




    Niebawem takie praktyki zostaną wprowadzone także i w Polsce. Dlaczego nikt nie protestuje? Potem doznawszy trwałego uszczerbku na psychice dzieci przechodzą przez kolejne etapy "edukacji" zwane gimnazjami i oto mamy efekty: http://vod.gazetapolska.pl/4021-najbardziej-przerazajacy-film-w-necie . Przecież to jakiś horror. Tak ogłupiona i zdeprawowana młodzież ma być przyszłością Europy?
    Nic dziwnego, że dodatkowo ogłupiana przez prounijne media ludność nie bulwersuje się, gdy:
    wprowadza się zakaz używania żarówek i nakazuje się używania żarówek energooszczędnych, 10-krotnie droższych i znacznie bardziej szkodliwych dla środowiska,
    traktuje się ludzi jak bydło wydając nakaz sprzedaży leków na receptę, jak gdyby każdy był idiotą i miał zamiar wykupić wszystkie leki, otruć się i umrzeć,
    wmawia się ludziom, że ślimak to ryba,
    marchew, ziemniak czy rabarbar stają się w cudowny sposób za sprawą dyrektyw unijnych owocami,
    aby móc sprzedawać kalosze trzeba dodawać do nich instrukcję obsługi w 10 językach, gdyż stanowią część wyposażenia ochronnego w myśl przepisów unijnych,
    produkowanie drabin, w których rozstaw szczebli jest mniejszy niż 13 cali jest nielegalne,
    rząd w ramach oszczędności energii będzie miał możliwość zdalnego wyłączania lodówek obywatelom (pomysł z Wysp Brytyjskich),
    każda strona internetowa wykorzystująca pliki cookies powinna o tym informować swoich użytkowników, a że znakomita większość witryn wykorzystuje ciasteczka do działania - przeglądanie internetu stało się horrorem,
    auta dostawcze mają mieć ograniczniki prędkości do 120km/h, a auta osobowe mają korzystać z 10-krotnie droższych filtrów do klimatyzacji,
    ludność gnębiona jest coraz bardziej drakońskimi i bezczelnymi podatkami, najnowszy wymysł francuski - podatek od smartphone'ów i tabletów, bo jak kupisz takie urządzenie to z pewnością będziesz ściągał nielegalne pliki i narażał artystów na straty! Nie jesteś zatem wolnym człowiekiem a niewolnikiem i w dodatku przestępcą! Nikogo nie dziwi zatem podatek dochodowy (kara za pracowitość), podatek od śmieci, deszczu, psów, emisji co2 (który min. emitujemy oddychając), darowizny, sprzedaży czegokolwiek i tak dalej.
    w chrześcijańskiej Europie nie ma już miejsca dla Chrześcijan... Francuska lewica chce krzyżować Chrześcijan, ileż to afer jest choćby o publiczne prezentowanie symboli religijnych... Jak tylko sprzeciwisz się budowie meczetu to automatycznie jesteś wrogiem całego świata muzułmańskiego, a jak sprzeciwisz się żydowi to jesteś antysemitą!

    I wiele innych kretyńskich przepisów, nakazów, zakazów, przez które nie jesteśmy już ludźmi wolnymi, a podporządkowaną masą niewolniczą. W USA wcale nie lepiej:
    zakaz kupowania napojów słodzonych w większych objętościach (wprowadzony tylko po to, żeby obywatel był zmuszony do zakupu kilku mniejszych i droższych napojów, by zapłacić więcej podatków),
    zakaz korzystania z telefonów podczas spaceru (np. pisania smsów),
    zakaz spożywania soli (pamiętacie film "Człowiek Demolka" z 1993 roku? Tam zostało to przewidziane, tylko nikt nie spodziewał się, że tak szybko takie kretynizmy nastąpią!).

    Za ciężko zapracowane pieniądze kupujesz sobie samochód i jechać tyle ile fabryka dała nie możesz. Jechać bez pasów nie możesz. Z dzieckiem bez fotelika nie możesz. Bez bagażnika dziwnych szpejów (apteczki, trójkąta, kamizelki, gaśnicy) także nie możesz. Bez stosownych homologacji, uprawnień (prawa jazdy) czy przeglądów także nie możesz. Bez ubezpieczenia nie możesz. Na wynalezionym przez siebie paliwie bez opłacenia akcyzy nie możesz. Bez wyłączonych świateł nie możesz. W zasadzie niewiele jest rzeczy, które możesz, a rzekomo jest to Twój samochód, a Ty jesteś istotą wolną i odpowiedzialną. Czyż nie? Okazuje się, że nie. A gdyby tego było mało i inwigilowany na każdym kroku obywatel Unii Europejskiej miał zbyt mało zmartwień, to uwaga jego kierowana jest na najbardziej palące problemy takie jak legalizację związków partnerskich. Z resztą zobaczcie sobie ten filmik z manifestacji pro unijnych w Warszawie... Na czele flagi tęczowe Lesbijek, Gejów, Biseksualistów i Transseksualistów, później flagi unijne... A flagi Polski? Polski już nie ma. Europa umiera. Tymczasem władze unijne za plecami finalizują dzieło zniszczenia. Jak już zapowiedział pan Barroso, wkrótce Unia Europejska stanie się jednym państwem - federacją - ze scentralizowanym rządem i scentralizowaną gospodarką sterowaną. W to graj polskiemu rządowi lewicowemu, już mówi się że premier Tusk ma piastować wysokie stanowisko w Unii Europejskiej, już dawno temu Palikot domagał się likwidacji polskich symboli narodowych (flagi, godła, hymnu), pomimo stanowczego sprzeciwu Polaków projekt wprowadzenia Euro jest nadal forsowany. Jeśli komuś jeszcze mało, to proszę:



    1. Na pierwszym miejscu nazwa państwa,
    2. Na drugim miejscu nazwa kolonii...
    3. Na trzecim miejscu nazwa dokumentu.
    Czy Europa ma szansę odzyskać miano kolebki cywilizacji? Czy jest szansa, że nie zostanie podbita przez kraje azjatyckie czy muzułmańskie? Czy jest szansa, że znów będzie wzbudzać podziw i zachwyt na całym świecie i przestanie być obiektem drwin? Czy może jest już skazana na śmierć, socjalizm, zerowy wzrost, tęczowe LGBT, niewolnicze prawo oraz podatki - co w efekcie oznacza wymarcie? Ludzie, obudźcie się...
  22. Jurij
    Czas leci nieubłaganie. Ledwo tylko zapędziłem się w wir robót, a już się zrobił Maj. Nie tylko czas leci, statystki również - nigdy bym nie przypuszczał że ten blog będzie miał prawie 9000 odsłon w tak krótkim czasie Dlatego już spieszę z wyjaśnieniem wszystkim tu zaglądającym, czemu ostatnio wpisów nie było. Musiałem się po prostu skupić na skończeniu czegoś, co zacząłem już jakiś czas temu i co chwile jakaś niecierpiąca zwłoki sprawa mnie od tego odciągała.
    Konkretnie mowa o stronie internetowej. Zawsze ciekawiło mnie jak to się robi, że po wpisaniu adresu www w pasek przeglądarki pojawia się gotowa strona z obrazkami, linkami, treścią. A że pojawiła się konieczność stworzenia strony - wizytówki, ułatwiającej dostęp do konkretnych usług, trzeba było zgłębić tę tajemnicę i taką stronę stworzyć. I przy okazji ciekawość została w pełni zaspokojona. Naturalnie pojawiło się kilka przeszkód. Przez 20 lat edukacji nikt mnie nie nauczył chociażby podstaw budowania stron internetowych, ani podstaw html, ani podstawowych umiejętności graficznych. Do wszystkiego przez ostatnie lata musiałem dochodzić sam. Na szczęście przejściowe trudności zostały bohatersko pokonane i już dziś możecie zajrzeć na:

    http://www.sonyericsson-service.com

    Jest to strona stworzona na potrzeby serwisu gsm online, który aktualnie prowadzę. Na razie w wersji angielskiej, ale pozostałe wersje językowe są już w przygotowaniu:



    Strona jest stworzona w Joomli i hostowana dzięki uprzejmości Amfidiusza na jego sławetnym FWL. Póki co Dlaczego Joomla? Z sentymentu... Przez ostatnie lata rozbudowywałem bazę telefonów właśnie w tym CMS i już nie chciałem się zagłębiać w inne CMS jak Wordpress czy Elxis. Ja wiem, dzięki całkowitemu braku znajomości html złamałem zapewne wszystkie możliwe standardy W3C. Ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Zależało mi na prostocie, łatwym dotarciu do konkretnej marki / modelu oraz krótkim opisie dostępnych usług + możliwości błyskawicznego zakupienia ich + możliwości bezpośredniego skontaktowania się ze mną. I to się chyba udało... Naturalnie wszelkie opinie i sugestie mile widziane
    A przy okazji udało mi się poszerzyć asortyment obsługiwanych modeli o jakieś... 4500 sztuk, a ściślej mówiąc 14 mniej lub bardziej popularnych marek. Zatem można chyba rzec "mission accomplished" Prawie 5000 modeli w ofercie to już coś... Pora obalić z tej okazji True Canadian:



    ... i odpocząć.
  23. Jurij
    Mieszkańcy kraju leżącego nad Wisłą uwielbiają narzekać. Na wszystko i wszystkich. Myślę, że mogę już spokojnie ogłosić zakończenie okresu narzekania na mrozy, śniegi i złą zimę. Tym samym mogę śmiało otworzyć sezon narzekania na upały, susze, powodzie, deszcze, błoto, muchy, komary, pająki, pchły, kleszcze, pszczoły, osy, szerszenie, węże, biegające bezpańskie psy, rosnące ceny napojów chłodzących i ceny wycieczek w okresie wakacyjnym. A te z pewnością wzrosną, bo po zeszłorocznej fali bankructw biur podróży (mogę się założyć że spowodowanej po części zbyt wysokimi podatkami i obowiązkami podatkowymi, a po części naiwnością klientów tzw. tanich biur podróży), rząd postanowił coś w tym kierunku zrobić i wprowadzić dodatkowe przymusowe ubezpieczenia. Za które zapłaci klient kupujący wycieczkę.
    Zauważyłem, że w krainie leżącej między Odrą a Bugiem narzekanie jest pewną cechą ogólnonarodową. I w wielu przypadkach narzekanie jest być może nawet uzasadnione, ale jeszcze nie słyszałem o tym, żeby owo narzekanie skutkowało rozwiązaniem problemu. Bardziej jednak irytuje mnie narzekanie, będące przejawem ja wiem... cwaniactwa? Swoistej gry? Kartą przetargową? Kto z Was nie spotkał się z przypadkiem rozmowy klient - sprzedawca, gdzie sprzedawca mówi cenę za towar - usługę, a klient na to: "Łojezu, tak drogo? A nie dałoby się taniej"? Zapewne wszyscy przez to przechodzili. Cóż, muszę przyznać że ostatnimi czasy straciłem do tego cierpliwość. Gdybym był na bazarze w Istambule, gdzie targowanie się jest swoistą tradycją i jak się targował nie będziesz, to sprzedawca się obrazi - to co innego. Ale tak na co dzień? Przecież każdy towar ma określoną cenę. Każda usługa także, bo do jej wykonania potrzeba zazwyczaj czasu, sprzętu, umiejętności i tak dalej. Tymczasem ostatnimi czasy notorycznie odnotowuję przypadki, które dla mnie są kompletnie nie zrozumiałe i krótko mówiąc nienormalne.
    Nie mam na myśli branży GSM w której działam, na Invisionize także często to widzę. Przykłady? Producent skryptu wypuszcza co chwile łatki krytyczne. Teoretycznie użytkownik powinien się cieszyć, bo producent dba o bezpieczeństwo jego forum. Tymczasem fala narzekań "łojezu znowu trzeba łatać forum", "powariowali z tymi aktualizacjami" i tak dalej. Inny przykład. Pewien człowiek tworzy masę darmowych aplikacji, rozszerzeń, poradników itd. W pewnym momencie kiedy uzna że jest w tym dobry, zaczyna tworzyć płatne modyfikacje. Ma do tego prawo? Ma. Tymczasem jak tylko pojawi się coś płatnego, natychmiast pojawia się fala narzekań, czemu nie za darmo, czemu tak drogo i tak dalej. Naturalnie nie mówię o sytuacji kiedy przez lata masa ludzi dobrowolnie i bezinteresownie rozwija jakiś projekt np. Shoutboxa a potem przyjdzie ktoś i zacznie za to żądać pieniędzy. Mówię o sytuacji, w której ktoś sam tworzy coś swojego lub poświęca swój czas, sprzęt i umiejętności, aby pomóc innym. I zauważyłem także, że nie ma znaczenia dotychczasowy wkład w danej dziedzinie. Nie ważne ile byś zrobił darmowych poradników, ilu osobom byś pomógł bezinteresownie. Jeśli tylko zaczniesz cenić swój czas i umiejętności, natychmiast staniesz się tym złym. W innych kręgach kulturowych owszem, może się także to przytrafić, natomiast nie jest czymś nagminnym jak w Polsce. Podejrzewam, że to efekt polityki socjalnej i państwa opiekuńczego tak rozleniwił ludzi. Jak się ma odrobinę dobrej woli, to większość drobnych problemów dajmy na to ze skryptem można rozwiązać samemu. Tylko trzeba samemu przysiąść i poszukać rozwiązania. Tymczasem ludzie idą na łatwiznę i potrafią założyć kilka tematów, zasypać shoutboxa, statusy, PW, GG, skypa i kto wie co jeszcze, byle tylko nie kiwnąć samemu palcem w rozwiązaniu problemu. Społeczeństwo się przyzwyczaiło, że wszystko ma podane na tacy, a darmowa pomoc się należy, bo przecież jest demokracja Jeden z użytkowników (innego forum) napisał mi nawet kiedyś, że moim psim obowiązkiem jest mu pomóc... To była ostatnia rzecz, jaką do mnie napisał. Wiele tego typu przypadków nauczyło mnie, że takim ludziom nie wolno pomagać. Na forum kulturalnie, po znajomości lub za stosowną opłatą owszem. Ale robienie z siebie dobrego samarytanina 24h/dobę 7 dni w tygodniu do niczego dobrego nie prowadzi.
    Kilka dni temu pojawiła się informacja, że Sony zacznie sprzedawać trochę tańsze i trochę mniejsze telewizory w najnowszej rozdzielczości 4K. Trochę mniejsze, bo nie 84" a 55" i 65" i tańsze, bo nie kosztujące ponad 100 000 PLN, a 15000-22000 PLN. Normalny człowiek by się ucieszył, bo technologia znacznie potaniała. Tymczasem posypała się fala komentarzy, że czemu tak drogo, że nikogo na to stać nie będzie, ileż można by za to samochodów z Niemiec przywieźć i tak dalej. No ludzie. Producent ma prawo sprzedawać produkt za taką cenę, za jaką mu się podoba. Jeśli cena będzie za wysoka, nikt tego nie kupi i producent zbankrutuje. Jeśli będzie za niska - producent będzie stratny lub nie zarobi na siebie i rozwój nowych produktów. Ale o cenie musi decydować wolny rynek, prawo popytu / podaży. Narzekanie nic tu nie da i albo chcesz kliencie mieć dany produkt / usługę i wykombinujesz na to kasę, albo poszukaj sobie tańszej alternatywy albo zrób to sam. Jest też druga strona medalu. Gdyby zapytać każdego narzekającego na wysokie ceny produktów człowieka, czy gdyby mu się udało i wygrał na loterii / giełdzie / zarobił sporą sumę pieniędzy - chciałby mieć coś luksusowego, na co innych stać nie będzie? Założę się, że znaczna większość odpowie "tak". Zatem dlaczego chcą za wszelką cenę odebrać tym którym się coś w życiu udało tę satysfakcję z posiadania czegoś, na co większości ludzi nie stać? Wszak równie dobrze oni mogą ruszyć głową lub przysłowiowymi czterema literami i także zdobyć fundusze na przykładowy nowy 65" telewizor Sony, którego większość polskich rodzin nie zakupi z przyczyn czysto finansowych.
    Narzekam? Wiem, wiem Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trzeba powiedzieć dość szerzącemu się cwaniactwu, żebractwu i panoszącemu się lenistwu. Jeden z użytkowników IZE ma ładną sentencję w sygnaturze:
    Sony jest liderem w dziedzinie nowych technologii, z pewnością jest dobre w produkcji telewizorów. Każdy z Was z pewnością także jest dobry w jakiejś dziedzinie. A jeśli cena Ci nie odpowiada? Cóż, poszukaj tańszej alternatywy, albo zrób to sam.
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    17 IV 2013 roku w Londynie odbył się pogrzeb lady Margaret Thatcher. Byłem zszokowany, że lewicowe związki zawodowe Brytyjczyków nawet w dzień pogrzebu nie były w stanie uszanować zmarłej byłej premier, która wyciągnęła Wielką Brytanię z kryzysu. Tak samo jak i w Polsce, tak i w UK związkowcy narzekają na bezrobocie i pobierają zasiłki czyli tak zwany socjal (jak socjalizm, to socjalizm). Tymczasem do tej samej Wielkiej Brytanii zjechało kilka milionów Polaków i co się stało? Niesamowite - znaleźli pracę! Więc może zamieńmy Tuska i spółkę na Camerona, może wreszcie Brytyjczycy przestaną narzekać, a Polacy nie będą musieli wyjeżdżać? Albo jeszcze łatwiejsza w realizacji opcja: przestańmy głosować na euro-socjalistów, dajmy szansę rodzimym konserwatystom. I stawiam sto rubli, że po kilku miesiącach ci sami związkowcy, którzy dziś głosili hasła "Boo!", "Nie chcę aby z moich pieniędzy finansowano pogrzeb Thatcher!", zaczną urządzać dziękczynne pielgrzymki do Londynu do grobowca lady Thatcher z błaganiem o wybaczenie
    A propos pogrzebu i "wolnych mediów" w Polsce. Brytyjski The Daily Telegraph w relacji na żywo o 12.11 pm odnotował wizytę polskiej delegacji:



    Które polskie rzekomo wolne media podały tę informację do wiadomości publicznej? Więc sami odpowiedzcie sobie na pytanie, w jakim kraju żyjemy.
    A oto najnowsze przykłady manipulowania widzami:
    1. TVP 2 - celowe ignorowanie nieprzychylnych reżimowi partii:

    Jak łatwo można policzyć, 25% + 23% + 8% + 6% + 2% daje nam 64% głosów ankietowanych. A gdzie reszta, hm?
    2. TVP info - zasłonienie niewygodnych wyników lektorem dla głuchoniemych.

    A przecież jest dość miejsca z boku, by lektor nie zasłaniał obrazu, nieprawdaż? W normalnej telewizji - owszem. W Polskiej - strach pomyśleć co by to było, gdyby przypadkiem biedny Kowalski się dowiedział, że oprócz PO-PiS, SLD i PSL jest jeszcze jakaś alternatywa... Oj boją się o swoje stołki boją euro-socjaliści. I słusznie, ich dni są policzone.
  24. Jurij
    To pytanie dręczyło mnie ostatnimi czasy dosyć intensywnie. Jak to się stało, że lewica w tak wielu krajach dorwała się do władzy? Całe Stany Zjednoczone, Kanada, wszystkie kraje Unii Europejskiej - to przecież setki milionów ludzi! Rozumnych, pracujących, mających życie, zainteresowania, rodziny... Co takiego się stało, że zamiast przestrzegać prostej zasady "pamiętaj rozchodzie, żyj z przychodem w zgodzie" zaczęli zadłużać się na potęgę? Dlaczego zamiast stawiać na rozwój, nowe wynalazki zaczęli wyznawać "zero growth"? Jakim cudem w człowieku została zabita przedsiębiorczość, troska o siebie i rodzinę, a wyrosły całe pokolenia pasożytów żerujących na zasiłkach i państwowych dotacjach? I w końcu czemu nagle ludziom odbiło i problemy mniejszości, takich jak geje, lesbijki, biseksualiści, transseksualiści (czyli całe to tęczowe LGBT), narkomani rządni legalizacji trawki stali się numerem jeden w sprawach wagi państwowej czy mediach (tutaj także mam na myśli margines społeczny promowany w telewizjach i programach "Rozmowy w toku", "Dlaczego ja?", "Trudne sprawy" etc. , a los szarego ciemiężonego drakońskimi podatkami niewolnika (czyt. obywatela który o ironio w ramach demokracji rzekomo ma władzę) przestał mieć znaczenie?
    Odpowiedź po części znajdziecie w tym krótkim reportażu z USA:




    a także dowiecie się co nieco na temat poprawności politycznej.
    Ponadto zapraszam Was do obejrzenia nagrania ze spotkania w krakowskim klubie Pod Jaszczurami z 7 kwietnia, prowadzonym przez Konrada Berkowicza i Agatę Banasik z Kongresu Nowej Prawicy. Oprócz wykładu Janusza Korwin - Mikke, w którym również została poruszona kwestia min. przyczyny dojścia lewicy do władzy, znajdziecie odpowiedź na wiele interesujących pytań i zagadnień z naszego życia, a pod koniec krótkie wystąpienie pana Grzegorza Sowy, walczącego aktualnie o wypisanie się z ZUS'u:




    Tutaj wersja z nieco lepszym (?) audio i kręcona przy lepszym oświetleniu, ale w dwóch częściach:
    1.
    2.
    Ja wczoraj ze względu na okoliczności obejrzałem film The Iron Lady z Meryl Streep w roli Margaret Thatcher. Spodziewałem się filmowej ekranizacji życia Żelaznej Damy, tymczasem przez grubo ponad 90% filmu pokazywano starszą samotną kobietę z typowymi objawami demencji starczej, którą co chwilę nachodzą wspomnienia z przeszłości, nieżyjący mąż (halucynacje) i do tego kwestia zamiłowania do whisky. Może 5-10 minut z tego filmu jest godne uwagi, ale... Odniosłem idiotyczne wrażenie, że równie dobrze można by nakręcić film o życiu Jana Pawła II i 90% uwagi poświęcić temu jak korzysta z toalety, jak zmaga się z postępującą chorobą parkinsona, jak chodzi po ogrodach Watykanu etc. natomiast wszystkie dokonania jego pontyfikatu, pielgrzymki, encykliki, uznania cudów były sprawą trzeciorzędną. Szczerze mówiąc poważnie zastanawiam się, czy jakiś lewak nie wyłożył pieniędzy na wyprodukowanie tego gniota. Aczkolwiek muszę przyznać, że Meryl Streep zagrała bardzo dobrze Filmu nie polecam, natomiast studiowanie życiorysu, poglądów i dokonań lady Margaret Thatcher owszem.
  25. Jurij
    8 kwietnia 2013 roku zmarła w Londynie Żelazna Dama, pani Margaret Thatcher.



    Ikona nurtu konserwatywno - liberalnego, premier Wielkiej Brytanii w latach 1979 - 1990, zasłynęła swoimi rządami twardej ręki i dzięki konserwatywno-liberalnej polityce wyciągnęła Wielką Brytanię z kryzysu finansowego. Wydawać by się mogło, że każdemu człowiekowi po śmierci należy się szacunek. Wybitnemu człowiekowi tym bardziej. Tymczasem obecne reżimowe euro-socjalistyczne media (TVN, TVN 24, Onet) podają tę informację jako radosną nowinę:
    Brzmią nagłówki. Mowa o związkach zawodowych w Wielkiej Brytanii, którym twarde rządy Żelaznej Damy odebrały koryto. Dla normalnych ludzi ważniejsza jest śmierć ikony polityki XX wieku. Dla euro-socjalistów - związki zawodowe. Pozostawię to bez komentarza.
    Ale nie bójmy się, wszystko się kiedyś kończy, tak jak i ta siedmiomiesięczna zima.



    Te pieniądze, mozolnie dodrukowywane i pożyczane, już się kończą. Cierpliwość ludzi także.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.