To co proponuje nam Louis Leterrier w "Iluzji" już na wstępie, wystarczy by wciągnąć nas w sam środek wydarzeń. Twórcy nie pozwolą nam do samego końca, nawet na chwilę zaczerpnąć oddechu. Wprawdzie więcej w filmie znajdziemy żywej akcji niż mirażu, ale wypada powiedzieć, że Iluzja ma w sobie magię - magię kina. Nie jest to obraz zbyt skomplikowany, który wymagałby od widza nieustannego skupienia i wyłapywania niuansów, by mógł odkryć choć rąbek tajemnicy. Zbyt wielu sekretów sztuki magicznej tu nie zobaczymy, ale prawdę mówiąc wcale tego nie potrzebujemy. Iluzja to porządny thriller, spowity mgiełką tajemnicy, z fabułą obfitującą w zaskakujące zwroty i z zawrotnym tempem, jakiego nie powstydziłby się niejeden porządny film sensacyjny. Przy okazji Iluzja to spektakl barw i kolorów i jedno wielkie Show.
Nie będę pisał a aktorach, bo o żadnej wielkiej kreacji nie ma tu mowy, wszyscy grają na jednym równym poziomie, zapewniam jednak, że da się polubić i zżyć się z bohaterami, a każdy widz powinien bez trudu znaleźć swojego ulubieńca. Nie będę pisał o muzyce, powiem tylko że jako tło spisuje się należycie. Napiszę za to o efektach specjalnych, bo cała magia Iluzji opiera się właśnie na nich. Są świetne i naprawdę potrafią zapierać dech w płucach, a co najważniejsze stosowane w odpowiednich proporcjach, z doskonałym wyczuciem. Powodują, że nasz świat chociaż na chwilę, na niecałe dwie godzinki, potrafi stanąć w miejscu a my siedzimy w kinie jak małe dzieci, rozdziawionymi buziami i szczęśliwi. Polecam jako dobrą rozrywkę na sobotni wieczór.