Hehe, ogólnie zabrzmiało to jak u rasowego polityka, ale ostatnio oglądałem parę spotów wyborczych i tak mi zostało. Mea culpa.
Starczy tej polityki, bo o podatkach miało być
Nie piłem do Ciebie, ale co z kimś rozmawiam to wszyscy teksty, że fajnie by było jakby podatków nie było, ewentualnie najniższy vat i starczy.
Tylko tak myśląc logicznie to co da obniżenie podatków? Otóż nic. Nie będzie to miało wpływu na nasze zarobki, bo one nie zależą od podatków. Dostawalibyśmy mniej brutto, a tyle samo netto.
Taka jest prawda i widać to chociażby po cenach paliw. Wiem, znów odbiegam do dziwnych przykładów, ale...
Bywa tak, że cena ropy spada, podawane to jest wszędzie, a mimo to ceny na stacjach są takie same, a niekiedy rosną. Totalny brak zależności między tymi wydarzeniami.
Tak samo będzie z podatkami. Nie można wprowadzać do obiegu zbyt dużej ilości waluty, bo wzrośnie inflacja. Ludzie będą mieć więcej pieniędzy, więc ceny będą rosnąć. Nie odczujemy realnego przyrostu gotówki, bo stosunek cen do zarobków będzie stały, ale będziemy chętniej nabywać dobra, bo będziemy więcej zarabiać.
Taki paradoks magicznego słowa "promocja". Niby nie potrzebujemy, ale tanio jest to bierzemy.
Podaję tu typowe myślenie konsumenta, nie wytykam nikogo konkretnego, to jest po prostu statystyczny konsument egzystujący w społeczeństwie bezwiednie, oddający głos w wyborach na tego kto wygrywa w sondażach przedwyborczych. Bez konkretnego zdania w sprawach kraju, a jednak ważny dla niego.