Skocz do zawartości
"Idzie nowe..." - o zmianach i nie tylko ×
Przeniesienie zakupów z IPS Marketplace / Moving bought items from IPS Marketplace ×

Jurij

Użytkownik
  • Postów

    4 961
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    52

Wpisy na blogu opublikowane przez Jurij

  1. Jurij
    Ależ ten czas leci, nie ma nawet chwili żeby dodać kolejny wpis. Po rozwiązaniu kwestii monitora przyszła kolej na rozwiązanie ostatniego palącego problemu - uszkodzonego dysku twardego 500 GB, o którym niedawno pisałem. Na rynku jest dostępnych wiele modeli WD Green, Red, Blue, Black czy Barracud od Seagate'a. I są to jedyni liczący się producenci HDD na świecie, bo konkurencja czyli Samsung została wchłonięta przez Seagate'a, a Hitachi przez WD. Początkowo po awarii byłem wściekły na firmę Seagate. Lecz gdy emocje opadły, uświadomiłem sobie, że przecież pierwsza Barracuda 500GB padła z powodu wadliwego zasilacza, a druga - albowiem była produktem odnawianym przez Seagate. A w procesie odnowy dysku twardego poza wymianą elektroniki i resetu danych SMART niewiele jest poczynione. Także mógł mi się trafić prawie nowy dysk twardy, a mógł też taki, który już od kilku lat pracował u kogoś, zepsuł się i został naprawiony. Czy zatem obrażanie się na firmę Seagate miałoby jakikolwiek uzasadniony sens? Absolutnie nie.
    Początkowo napaliłem się na dysk WD z serii Green. Tani, energooszczędny, ale jak później doczytałem wolny (od 5400 do 7200 obrotów na minutę) i nadaje się jedynie jako magazyn danych. A ja potrzebowałem dysku i pod system i pod dane. Pozostałe dyski od WD również prezentowały się ciekawie, ale były albo drogie, albo głośne albo nie tak wydajne, jakbyśmy tego chcieli. I tutaj przykuła moją uwagę propozycja konkurencji: nowa srebrna Barracuda 7200.14 oznaczona numerem ST1000DM003. Ten dysk posiada wiele atutów, łączących w sobie cechy konkurencji:
    cena niższa od WD Green (~235 PLN),
    wydajność konkurencyjna z najdroższymi dyskami WD (Black i Velocity Raptor),
    niski pobór mocy,
    cicha praca,
    1 talerz 1TB,
    wiele pozytywnych opinii w sieci.

    Zdecydowałem się na ten model, znalazłem najtańszą ofertę z odbiorem w Krakowie (bezkonkurencyjna okazała się oferta firmy KR System z odbiorem na Karmelickiej) i w Sobotę udałem się odebrać nabytek. Dysk zapakowany jedynie w woreczek foliowy, po odpakowaniu wygląda tak:



    Dysk jest niesamowicie lekki (400g) i o połowę cieńszy od standardowych dysków HDD, zapewne dzięki temu iż posiada tylko jeden talerz 1TB. Po sprawdzeniu gwarancji na stronie Seagate uzyskałem miłą informację, że dysk ma ponad 2 lata gwarancji producenta, do 15 września 2015 roku. Nie było zatem sensu przepłacać 100zł za dłuższą gwarancję w produktach konkurencji, bo powiedzmy sobie szczerze - w razie awarii danych nikt nam nie zwróci, a i tak będziemy zmuszeni do zakupu nowego dysku.
    Pamiątkowe zdjęcie (od lewej): Barracuda 7200.7 80GB, Barracuda 7200.11 500GB, Barracuda 7200.14 1000 GB




    A na tym zdjęciu najlepiej widać atuty dysku z jednym talerzem:





    Po zamontowaniu wystarczyło zainstalować system, podzielić dysk na partycje i komputer był gotowy do pracy. Naturalnie trzeba było sprawdzić dysk programem diagnostycznym, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku:



    Nie mogło też zabraknąć drobnych testów:



    Jak widać na załączonym obrazku, dysk cechuje się bardzo przyzwoitymi osiągami transferu oraz stosunkowo niskim jak na HDD czasem dostępu. Wrażenia z użytkowania są jak najbardziej pozytywne, dane kopiują się niemal natychmiast, dysk jest praktycznie niesłyszalny i niesamowicie szybki. Także jeśli ktoś ma zamiar kupić szybki i niedrogi dysk twardy z zastosowaniem pod system i dane - z czystym sumieniem mogę polecić model Seagate Barracuda 7200.14 ST1000DM003 A jak będzie z jego bezawaryjnością? Zobaczymy za jakieś 15000-20000 godzin Póki co stare dyski twarde pozostaje odłożyć na półkę, a wysłużona Barracuda 7200.7 80GB odeszła na zasłużoną emeryturę w stanie dobrym, po przepracowaniu aż 20 000 godzin:



    Oby nowa Barracuda wytrzymała co najmniej tyle w równie dobrym stanie
  2. Jurij
    Od paru dni nie mogę znaleźć czasu, aby napisać kolejny wpis. Mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, bo nazbierało się materiału, oj nazbierało Tymczasem jako aperitif do kolejnego wpisu polecam Wam obejrzenie dwóch filmików nagranych przez kolejny głos zdrowego rozsądku. Zapraszam do Podziemnej TV, z której dowiecie się:
    1. Że żyjecie w matrixie wykreowanym przez media i tak naprawdę Wasze oczekiwania od Państwa są nierealne, bo na świecie nie ma nic za darmo. Nie istnieje darmowa służba zdrowia, darmowa edukacja, darmowa ochrona Policji, straży i tak dalej:




    2. Dowiecie się także, jak jesteście okłamywani przez rząd oraz polskie media:




    Więcej na temat rządu i mediów (i nie tylko ) już w najbliższym wpisie. Kiedy? Mam nadzieję niebawem.
  3. Jurij
    Mieszkańcy kraju leżącego nad Wisłą uwielbiają narzekać. Na wszystko i wszystkich. Myślę, że mogę już spokojnie ogłosić zakończenie okresu narzekania na mrozy, śniegi i złą zimę. Tym samym mogę śmiało otworzyć sezon narzekania na upały, susze, powodzie, deszcze, błoto, muchy, komary, pająki, pchły, kleszcze, pszczoły, osy, szerszenie, węże, biegające bezpańskie psy, rosnące ceny napojów chłodzących i ceny wycieczek w okresie wakacyjnym. A te z pewnością wzrosną, bo po zeszłorocznej fali bankructw biur podróży (mogę się założyć że spowodowanej po części zbyt wysokimi podatkami i obowiązkami podatkowymi, a po części naiwnością klientów tzw. tanich biur podróży), rząd postanowił coś w tym kierunku zrobić i wprowadzić dodatkowe przymusowe ubezpieczenia. Za które zapłaci klient kupujący wycieczkę.
    Zauważyłem, że w krainie leżącej między Odrą a Bugiem narzekanie jest pewną cechą ogólnonarodową. I w wielu przypadkach narzekanie jest być może nawet uzasadnione, ale jeszcze nie słyszałem o tym, żeby owo narzekanie skutkowało rozwiązaniem problemu. Bardziej jednak irytuje mnie narzekanie, będące przejawem ja wiem... cwaniactwa? Swoistej gry? Kartą przetargową? Kto z Was nie spotkał się z przypadkiem rozmowy klient - sprzedawca, gdzie sprzedawca mówi cenę za towar - usługę, a klient na to: "Łojezu, tak drogo? A nie dałoby się taniej"? Zapewne wszyscy przez to przechodzili. Cóż, muszę przyznać że ostatnimi czasy straciłem do tego cierpliwość. Gdybym był na bazarze w Istambule, gdzie targowanie się jest swoistą tradycją i jak się targował nie będziesz, to sprzedawca się obrazi - to co innego. Ale tak na co dzień? Przecież każdy towar ma określoną cenę. Każda usługa także, bo do jej wykonania potrzeba zazwyczaj czasu, sprzętu, umiejętności i tak dalej. Tymczasem ostatnimi czasy notorycznie odnotowuję przypadki, które dla mnie są kompletnie nie zrozumiałe i krótko mówiąc nienormalne.
    Nie mam na myśli branży GSM w której działam, na Invisionize także często to widzę. Przykłady? Producent skryptu wypuszcza co chwile łatki krytyczne. Teoretycznie użytkownik powinien się cieszyć, bo producent dba o bezpieczeństwo jego forum. Tymczasem fala narzekań "łojezu znowu trzeba łatać forum", "powariowali z tymi aktualizacjami" i tak dalej. Inny przykład. Pewien człowiek tworzy masę darmowych aplikacji, rozszerzeń, poradników itd. W pewnym momencie kiedy uzna że jest w tym dobry, zaczyna tworzyć płatne modyfikacje. Ma do tego prawo? Ma. Tymczasem jak tylko pojawi się coś płatnego, natychmiast pojawia się fala narzekań, czemu nie za darmo, czemu tak drogo i tak dalej. Naturalnie nie mówię o sytuacji kiedy przez lata masa ludzi dobrowolnie i bezinteresownie rozwija jakiś projekt np. Shoutboxa a potem przyjdzie ktoś i zacznie za to żądać pieniędzy. Mówię o sytuacji, w której ktoś sam tworzy coś swojego lub poświęca swój czas, sprzęt i umiejętności, aby pomóc innym. I zauważyłem także, że nie ma znaczenia dotychczasowy wkład w danej dziedzinie. Nie ważne ile byś zrobił darmowych poradników, ilu osobom byś pomógł bezinteresownie. Jeśli tylko zaczniesz cenić swój czas i umiejętności, natychmiast staniesz się tym złym. W innych kręgach kulturowych owszem, może się także to przytrafić, natomiast nie jest czymś nagminnym jak w Polsce. Podejrzewam, że to efekt polityki socjalnej i państwa opiekuńczego tak rozleniwił ludzi. Jak się ma odrobinę dobrej woli, to większość drobnych problemów dajmy na to ze skryptem można rozwiązać samemu. Tylko trzeba samemu przysiąść i poszukać rozwiązania. Tymczasem ludzie idą na łatwiznę i potrafią założyć kilka tematów, zasypać shoutboxa, statusy, PW, GG, skypa i kto wie co jeszcze, byle tylko nie kiwnąć samemu palcem w rozwiązaniu problemu. Społeczeństwo się przyzwyczaiło, że wszystko ma podane na tacy, a darmowa pomoc się należy, bo przecież jest demokracja Jeden z użytkowników (innego forum) napisał mi nawet kiedyś, że moim psim obowiązkiem jest mu pomóc... To była ostatnia rzecz, jaką do mnie napisał. Wiele tego typu przypadków nauczyło mnie, że takim ludziom nie wolno pomagać. Na forum kulturalnie, po znajomości lub za stosowną opłatą owszem. Ale robienie z siebie dobrego samarytanina 24h/dobę 7 dni w tygodniu do niczego dobrego nie prowadzi.
    Kilka dni temu pojawiła się informacja, że Sony zacznie sprzedawać trochę tańsze i trochę mniejsze telewizory w najnowszej rozdzielczości 4K. Trochę mniejsze, bo nie 84" a 55" i 65" i tańsze, bo nie kosztujące ponad 100 000 PLN, a 15000-22000 PLN. Normalny człowiek by się ucieszył, bo technologia znacznie potaniała. Tymczasem posypała się fala komentarzy, że czemu tak drogo, że nikogo na to stać nie będzie, ileż można by za to samochodów z Niemiec przywieźć i tak dalej. No ludzie. Producent ma prawo sprzedawać produkt za taką cenę, za jaką mu się podoba. Jeśli cena będzie za wysoka, nikt tego nie kupi i producent zbankrutuje. Jeśli będzie za niska - producent będzie stratny lub nie zarobi na siebie i rozwój nowych produktów. Ale o cenie musi decydować wolny rynek, prawo popytu / podaży. Narzekanie nic tu nie da i albo chcesz kliencie mieć dany produkt / usługę i wykombinujesz na to kasę, albo poszukaj sobie tańszej alternatywy albo zrób to sam. Jest też druga strona medalu. Gdyby zapytać każdego narzekającego na wysokie ceny produktów człowieka, czy gdyby mu się udało i wygrał na loterii / giełdzie / zarobił sporą sumę pieniędzy - chciałby mieć coś luksusowego, na co innych stać nie będzie? Założę się, że znaczna większość odpowie "tak". Zatem dlaczego chcą za wszelką cenę odebrać tym którym się coś w życiu udało tę satysfakcję z posiadania czegoś, na co większości ludzi nie stać? Wszak równie dobrze oni mogą ruszyć głową lub przysłowiowymi czterema literami i także zdobyć fundusze na przykładowy nowy 65" telewizor Sony, którego większość polskich rodzin nie zakupi z przyczyn czysto finansowych.
    Narzekam? Wiem, wiem Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trzeba powiedzieć dość szerzącemu się cwaniactwu, żebractwu i panoszącemu się lenistwu. Jeden z użytkowników IZE ma ładną sentencję w sygnaturze:
    Sony jest liderem w dziedzinie nowych technologii, z pewnością jest dobre w produkcji telewizorów. Każdy z Was z pewnością także jest dobry w jakiejś dziedzinie. A jeśli cena Ci nie odpowiada? Cóż, poszukaj tańszej alternatywy, albo zrób to sam.
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    17 IV 2013 roku w Londynie odbył się pogrzeb lady Margaret Thatcher. Byłem zszokowany, że lewicowe związki zawodowe Brytyjczyków nawet w dzień pogrzebu nie były w stanie uszanować zmarłej byłej premier, która wyciągnęła Wielką Brytanię z kryzysu. Tak samo jak i w Polsce, tak i w UK związkowcy narzekają na bezrobocie i pobierają zasiłki czyli tak zwany socjal (jak socjalizm, to socjalizm). Tymczasem do tej samej Wielkiej Brytanii zjechało kilka milionów Polaków i co się stało? Niesamowite - znaleźli pracę! Więc może zamieńmy Tuska i spółkę na Camerona, może wreszcie Brytyjczycy przestaną narzekać, a Polacy nie będą musieli wyjeżdżać? Albo jeszcze łatwiejsza w realizacji opcja: przestańmy głosować na euro-socjalistów, dajmy szansę rodzimym konserwatystom. I stawiam sto rubli, że po kilku miesiącach ci sami związkowcy, którzy dziś głosili hasła "Boo!", "Nie chcę aby z moich pieniędzy finansowano pogrzeb Thatcher!", zaczną urządzać dziękczynne pielgrzymki do Londynu do grobowca lady Thatcher z błaganiem o wybaczenie
    A propos pogrzebu i "wolnych mediów" w Polsce. Brytyjski The Daily Telegraph w relacji na żywo o 12.11 pm odnotował wizytę polskiej delegacji:



    Które polskie rzekomo wolne media podały tę informację do wiadomości publicznej? Więc sami odpowiedzcie sobie na pytanie, w jakim kraju żyjemy.
    A oto najnowsze przykłady manipulowania widzami:
    1. TVP 2 - celowe ignorowanie nieprzychylnych reżimowi partii:

    Jak łatwo można policzyć, 25% + 23% + 8% + 6% + 2% daje nam 64% głosów ankietowanych. A gdzie reszta, hm?
    2. TVP info - zasłonienie niewygodnych wyników lektorem dla głuchoniemych.

    A przecież jest dość miejsca z boku, by lektor nie zasłaniał obrazu, nieprawdaż? W normalnej telewizji - owszem. W Polskiej - strach pomyśleć co by to było, gdyby przypadkiem biedny Kowalski się dowiedział, że oprócz PO-PiS, SLD i PSL jest jeszcze jakaś alternatywa... Oj boją się o swoje stołki boją euro-socjaliści. I słusznie, ich dni są policzone.
  4. Jurij
    Prezes prosił o przekazanie, co też niniejszym czynię. W najbliższą niedzielę 6 X 2013 roku o godzinie 12.30 w Warszawie (start na placu Trzech Krzyży) odbędzie się Marsz Wolności i Suwerenności organizowany przez Kongres Nowej Prawicy. Będzie to marsz upamiętniający odzyskanie przez Radę Regencyjną w październiku 1918 roku niepodległości Polski, która to niepodległość została później oddana w ręce Józefa Piłsudskiego z Polskiej Partii Socjalistycznej w dniu 11 XI 1918 roku. Kto chce uczcić odzyskanie niepodległości przez Polskę, może to uczynić w najbliższą niedzielę w Warszawie, a kto chce świętować oddanie władzy w ręce socjalistów i wziąć udział w corocznej zadymie "kto ma większe zasiłki" (lub kto ma za małe ) to będzie miał ku temu okazję w listopadzie.






    Normalny wpis jak dobrze pójdzie będzie jeszcze w tym tygodniu. W każdym bądź razie, z pewnością w październiku
  5. Jurij
    Czas leci nieubłaganie. Ledwo tylko zapędziłem się w wir robót, a już się zrobił Maj. Nie tylko czas leci, statystki również - nigdy bym nie przypuszczał że ten blog będzie miał prawie 9000 odsłon w tak krótkim czasie Dlatego już spieszę z wyjaśnieniem wszystkim tu zaglądającym, czemu ostatnio wpisów nie było. Musiałem się po prostu skupić na skończeniu czegoś, co zacząłem już jakiś czas temu i co chwile jakaś niecierpiąca zwłoki sprawa mnie od tego odciągała.
    Konkretnie mowa o stronie internetowej. Zawsze ciekawiło mnie jak to się robi, że po wpisaniu adresu www w pasek przeglądarki pojawia się gotowa strona z obrazkami, linkami, treścią. A że pojawiła się konieczność stworzenia strony - wizytówki, ułatwiającej dostęp do konkretnych usług, trzeba było zgłębić tę tajemnicę i taką stronę stworzyć. I przy okazji ciekawość została w pełni zaspokojona. Naturalnie pojawiło się kilka przeszkód. Przez 20 lat edukacji nikt mnie nie nauczył chociażby podstaw budowania stron internetowych, ani podstaw html, ani podstawowych umiejętności graficznych. Do wszystkiego przez ostatnie lata musiałem dochodzić sam. Na szczęście przejściowe trudności zostały bohatersko pokonane i już dziś możecie zajrzeć na:

    http://www.sonyericsson-service.com

    Jest to strona stworzona na potrzeby serwisu gsm online, który aktualnie prowadzę. Na razie w wersji angielskiej, ale pozostałe wersje językowe są już w przygotowaniu:



    Strona jest stworzona w Joomli i hostowana dzięki uprzejmości Amfidiusza na jego sławetnym FWL. Póki co Dlaczego Joomla? Z sentymentu... Przez ostatnie lata rozbudowywałem bazę telefonów właśnie w tym CMS i już nie chciałem się zagłębiać w inne CMS jak Wordpress czy Elxis. Ja wiem, dzięki całkowitemu braku znajomości html złamałem zapewne wszystkie możliwe standardy W3C. Ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Zależało mi na prostocie, łatwym dotarciu do konkretnej marki / modelu oraz krótkim opisie dostępnych usług + możliwości błyskawicznego zakupienia ich + możliwości bezpośredniego skontaktowania się ze mną. I to się chyba udało... Naturalnie wszelkie opinie i sugestie mile widziane
    A przy okazji udało mi się poszerzyć asortyment obsługiwanych modeli o jakieś... 4500 sztuk, a ściślej mówiąc 14 mniej lub bardziej popularnych marek. Zatem można chyba rzec "mission accomplished" Prawie 5000 modeli w ofercie to już coś... Pora obalić z tej okazji True Canadian:



    ... i odpocząć.
  6. Jurij
    Witajcie w Nowym Roku!
    Muszę przyznać, że idea tego wpisu narodziła się jakieś pół roku temu, a kończące się właśnie targi Consumer Electronics Show w Las Vegas sprzyjają temu, by ów wpis właśnie powstał. Producenci sprzętu elektronicznego z każdym dniem zasypują nas coraz to nowszym sprzętem nie w trosce o to, żebyśmy mieli faktycznie coś fajnego, ładnego, użytecznego, ale po to, by wyciągnąć od nas pieniądze. Naturalnie robią to tak, byśmy sami dobrowolnie poddali się masowej histerii i zrobili wszystko, żeby pozyskać nowy wspaniały i przełomowy produkt. Który po kwartale zostanie zastąpiony swoją ulepszoną wersją, czyli jeszcze nowszym, wspanialszym i bardziej przełomowym produktem. Czy ten wyścig szczurów dokądś prowadzi? Czy ma jakikolwiek sens?
    Jeszcze kilkanaście lat temu marzeniem wśród młodzieży był odtwarzacz płyt CD z wbudowanym radiem. Później nastąpił szał na przenośne odtwarzacze MP3. Od mniej więcej 2005 roku odtwarzacz MP3 stał się podstawową funkcją niemal wszystkich telefonów komórkowych i dziś takie urządzenie można dostać na serwisach aukcyjnych za symboliczną złotówkę. To samo dotyczy aparatów cyfrowych, kamer wideo, telefonów, komputerów. Aktualnie trwa wyścig na Gigabajty, Gigaherze, ilość rdzeni, megapikseli, cali, a rosnące tempo prezentacji kolejnych generacji urządzeń zaczyna przyprawiać o zawrót głowy. Czy można się przed tym jakoś bronić?
    Konsumenci elektroniki dzielą się na wiele grup. Są bogaci, dla których wyłożenie kilku tysięcy na nowy gadżet nie stanowi żadnego problemu. Są też mniej zamożniejsi, którzy jednak zgodnie z zasadą "zastaw się a postaw się" znajdą pieniądze na nową zabawkę. Są też tacy, którzy notorycznie zmieniają przedmioty na nowsze, byleby być zawsze na topie. Najliczniejsza jednak grupa odbiorców stara się "oszukać" los i próbuje za określoną kwotę kupić sprzęt "na przyszłość", żeby starczył jak najdłużej i ewentualnie w przyszłości można było go za niewielkie pieniądze zmodernizować. Życie jednak nauczyło mnie, że coś takiego jak kupowanie "elektroniki na przyszłość" nie istnieje i jest przejawem zwykłej ludzkiej naiwności. Poza tym nie należę do osób, które lubią zmieniać sprzęt jak rękawiczki i można wręcz powiedzieć, że się do niego przywiązuje. Jak zatem kupić coś fajnego, użytecznego, niedrogiego, nie ulegając przy tym wyścigowi szczurów po najdroższy i najnowszy sprzęt? Pół roku temu stanąłem przed koniecznością ulepszenia komputera. Ale najpierw odrobina historii.
    Pierwszy komputer.
    Pierwszego komputera w domu nie pamiętam zbyt dobrze, bo byłem wtedy zbyt mały i nie interesowałem się jeszcze zbytnio elektroniką. Pamiętam, że monitor był monochromatyczny, na ekranie były gry zbudowane ze znaków ASCII, wszystko działało pod DOSem a dysk miał pojemność 811 MB. Doskonale za to pamiętam drugi komputer, nabyty w 1998 roku, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej.



    Sercem ówczesnej maszyny był wydajny procesor Intel Pentium II taktowany zegarem 350 MHz, posiadający aż 512 KB pamięci Cache, wpięty do slotu 1 solidnej płyty głównej Asus P2B z chipsetem Intela 440 BX. Do tego karta graficzna Riva 128 z 8MB pamięci video, 64 MB pamięci RAM oraz Windows 95 zainstalowany na 6,4 GB dysku Seagate Medalist umożliwiały wszystko. Pracę i rozrywkę. Gry typu Wolfenstein 3D, Doom czy Target chodziły bez problemów, filmy i muzyka odtwarzane były płynnie, z czasem pojawił się także modem 56K a wraz z nim dostęp do internetu. Lata mijały, sprzęt spisywał się bez zastrzeżeń. Korzystałem z niego do 2005 roku. Do tego czasu wprowadziłem w nim sporo ulepszeń. 64 MB RAM rozszerzyłem do 256 MB, leciwą Rivę 128 zamieniłem na nowszą Ati RAGE 128 z 32 MB pamięci video, chciałem nawet wymienić także procesor na Pentium III 1GHz, bo taki był najmocniejszy procesor pod Slot1, jednak było to już nieopłacalne. Ponadto zaczął szwankować 6,4 GB dysk twardy i trzeba go było zastąpić nową 80GB Barracudą. Zapadła decyzja o kupnie nowego komputera. 7 lat to i tak ładny wynik...
    Drugi komputer
    Kupując zestaw w 2005 roku kierowałem się zasadą "oby tylko kupić dobry sprzęt na przyszłość". Wtedy już znacznie bardziej interesowałem się elektroniką, komputerami, byłem na bieżąco z nowościami i przez ponad miesiąc porównywałem podzespoły, ceny, konfiguracje... Wybór padł na najpopularniejszy w tamtym roku zestaw:

    Athlon 3000+ Venice s.939 1,8 GHz,
    płyta Gigabyte K8N-Ultra 9 z chipsetem n-Force 4,
    512 MB RAM Twinmos,
    GPU Gigabyte GF6600 Turbo Force z 128 MB RAM DDR i pasywnym chłodzeniem,
    Obudowa z zasilaczem Modecom Feel 350W.

    Procesor i podstawkę wybrałem sam, resztę doradził sprzedawca w sklepie. Sprzęt miał być "przyszłościowy", lepszy od s.754 - s.939 - wydawał się być lepszym wyborem. Miałem wówczas nadzieję, że po paru latach zmienię jedynie procesor, dołożę ramu i będzie dobrze. Bardzo szybko przekonałem się jednak, że nie będzie. Cały zestaw kosztował ponad 2000 PLN, na ówczesne jak i dzisiejsze warunki to niemała kwota. Czy warto było? Tak, bo to świetny sprzęt, który mógłby służyć do dziś. Tylko że z pewnością nie mogłem go nazwać przyszłościowym, ale o tym dokonałem się już po zakupie. Konkretnie tydzień po złożeniu "nowego" komputera przeczytałem na Chipie, że firma AMD wydała wyrok na socket 754 oraz 939 i za pół roku zastąpi je podstawką AM2. I to był szok.
    Od tamtej pory wiem, że cokolwiek byśmy nie wykombinowali, zawsze producent postawi na swoim. Wprowadzając do sprzedaży nowy, przełomowy, fantastyczny produkt X ma już gotowy do wprowadzenia produkt Y, który tylko czeka, aż emocje związane z wprowadzeniem produktu X opadną. Już rok po zakupie nie dało się grać w nowsze tytuły, bez poczynienia stosownych inwestycji. Aby cieszyć się rozgrywką w Need For Speed Most Wanted, musiałem zainwestować 200 PLN w kolejną kość 512 MB RAM. Ale już w 2007 / 2008 roku zaczęły pojawiać się gry, które wymagały procesora dwurdzeniowego i cokolwiek bym nie zrobił, w NFS Pro Street czy GTA IV pograć już nie mogłem. Kolejne inwestycje spowodowane były wyższą koniecznością. Mała ilość miejsca na dysku - zakup 500 GB Barracudy. Awaria zasilacza i karty graficznej w 2009 roku, to kolejne wydatki. Tym razem nie dałem się już namówić na propozycje sprzedawcy, do sklepu poszedłem z zamiarem zakupu upatrzonego towaru. Dobra rada na przyszłość:
    Z pewnością są wśród nich ludzie uczciwi, znający się na rzeczy, ale nie oszukujmy się. Większość z nich będzie usiłowała wcisnąć kiepski lub mało chodliwy towar. Dlatego warto samemu wybrać to, co będzie się nam podobać i będzie spełniać nasze oczekiwania. Ja wybrałem wtedy GeForce'a 9600GT z 512 MB pamięci DDR3 256-bit oraz 400W OCZ Fatal1ty i do dziś nie żałuję.






    Niestety czas uciekał i wydajny niegdyś Athlon 3000+ 1,8GHz przestał być wydajny. Zaczęło brakować RAM-u, a przy otwartych 50 zakładkach Firefox potrafił doprowadzić do frustracji. W dodatku programy używane na co dzień do pracy zaczęły pokazywać "slow cpu". Trzeba było coś zmienić, tylko co?
    Komputer trzeci, obecny.
    Nalot na sklep komputerowy i zakup najdroższych podzespołów nie wchodził w grę z przyczyn finansowych. Miałem zatem dwa wyjścia:
    1. Kupić używany procesor s.939 - co byłoby głupotą, bo najwydajniejsza jednostka pod ten socket - Athlon X2 4800+ potrafi kosztować nawet 250-300 PLN! A i tak wydajnością ustępuje późniejszym konstrukcjom i nie rozwiązałoby to problemu małej ilości pamięci RAM.
    2. Kupić najtańsze nowe podzespoły, np. jakiegoś celerona G550 + płytę + 2 GB pamięci RAM DDR3.
    Problem w tym, że ja się brzydzę celeronami okrutnie. Rzeczy okrajane na siłę i sprzedawane plebsowi za małą kasę jakoś do mnie kompletnie nie przemawiają. Dlatego po długich rozważaniach postanowiłem wybrać opcję numer trzy. Nie ukrywam, że zawsze kręciły mnie luksusowe produkty z wyższej półki, modele telefonów które kiedyś były czymś ekskluzywnym, a które teraz są tanie jak barszcz. Np. 4 lata temu, kiedy smartphone'y zaczęły gościć w naszych kieszeniach na dobre, a były stosunkowo drogie, udało mi się kupić model Sony Ericssona P800 za mniej niż 100 PLN.



    Pamiętam jak dziś, kiedy chodząc po komisach w 2003 roku podziwiałem to cacko cenione wówczas na 2600 PLN i zastanawiałem się, czy kiedyś mnie będzie na niego stać? Po 7 latach marzenie spełniło się, a ja mogłem się cieszyć za śmieszne pieniądze 3" dotykowym kolorowym ekranem, poznać smak produktu luksusowego, możliwości symbiana UIQ 2.0 i pograć w Dooma bez włączania komputera.
    I zacząłem się zastanawiać, czy nie udałoby się osiągnąć podobnego efektu w kwestii komputera? To by nawet jeszcze bardziej pasowało, bo miałem już przecież zasilacz i kartę graficzną z 2009 roku. Rozpocząłem zatem poszukiwania podzespołów, które w tamtym okresie wzbudzały zachwyt, choćby z ciekawości aby sprawdzić w jakich są teraz cenach. I powiem szczerze - długo przecierałem oczy ze zdumienia. Tak niskich cen się nie spodziewałem! Pamiętam bardzo dobrze, gdy w 2008 roku kolega kupował komputer (za też coś ponad 2000 PLN) z procesorem Intel Core 2 Duo E5200 na pokładzie. To był chyba wówczas najpopularniejszy procesor. Był tani i umożliwiał duże OC. Ale to była średnia półka. A wyżej? Wyżej był kultowy model E8400 i to on zaczął mnie fascynować. Dwa rdzenie po 3GHz każdy i 6 MB pamięci podręcznej cache! I to wszystko za mniej niż 200 PLN? Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Zwłaszcza, że o wiele mniej wydajne Athlony x2 4800+ pod s.939 były znacznie droższe... Zacząłem obserwować aukcje i za jedyne 235 PLN udało mi się kupić wymarzoną płytę główną z procesorem, a za 150 PLN pamięci RAM. I tak za nieco ponad 100$ USD stałem się posiadaczem:
    1. Procesora Intel Core 2 Duo E8400:



    2. Płyty głównej Asus P5QL-E z chipsetem Intel P43 i fikuśnym złotym radiatorem:



    3. Oraz (jak szaleć to szaleć) - 2 kości pamięci Patriot LLK DDR2 po 2GB każda:



    To były bardzo udane zakupy, za raptem 235 PLN udało mi się powrócić do Intela jak i Asusa, a 4GB pamięci RAM powinny mi spokojnie wystarczyć, pomyślałem. Gdy podzespoły do mnie dotarły pospiesznie poskładałem maszynę i zaczęły się pierwsze testy.
    SuperPi 1M:
    Athlon 3000+ 1,8 GHz - 50 sekund.
    Intel C2D E8400 3 GHz - 15 sekund.
    Różnica kolosalna. A dalej? Kompresja pliku 700 MB do archiwum rar - 2 minuty. Aplikacje uruchamiają się i instalują niemal natychmiast. Firefox przy 50 otwartych zakładkach ani się nie zająknie, a całość zużytej pamięci RAM wraz z Windowsem 7 nie przekracza 2 GB. Filmy yt się nie tną. Gry pokroju GTA IV czy Need For Speed The Run działają jak marzenie. A co na to Windows?



    Pomijając dysk twardy, gdyż maksymalna ocena Windowsa dla dysku SATA to 5,9, Windows ocenił mój komputer na 6 z dużym plusem. I to wszystko za nieco ponad 100$ USD inwestycji. I jak tu się nie cieszyć? Mam nadzieję, że sprzęt będzie dobrze służył jeszcze długie lata, do czasu aż czterordzeniowce będą tanie jak barszcz... A że kupiłem starszy sprzęt, dla wielu zapewne "nieprzyszłościowy", to co z tego? Nie dałem się wciągnąć w wyścig szczurów, nie wydałem jak głupi kilku tysięcy, a dzięki temu że żyjemy w czasach elektronicznego eldorado, gdzie elektroniki jest w bród - kupiłem kilkuletni sprzęt z wyższej półki za śmieszne pieniądze, mogę cieszyć się świetną wydajnością i funkcjonalnością oszczędzając masę gotówki.
    I tego chciałbym Wam życzyć w nowym 2014 roku, abyście się nie dali wciągnąć w wyścig producentów oferujących Wam nowy sprzęt za ciężką kasę, tylko byście potrafili się cieszyć tym co macie. Bo starszy sprzęt również może sprawiać wiele radości radości
    Pozdrawiam,
    Jurij
  7. Jurij
    Yawn
    Znad Krymu nadciągnęło cieplejsze powietrze, przyroda zaczyna budzić się do życia a wraz z nią niedźwiedzie budzą się z zimowego letargu. Od ostatniego wpisu styczniowego sporo się zmieniło. Naczelnemu blogerowi IZE stuknęła trzydziestka, liczba wyświetleń bloga przekroczyła szumne 50 000 odsłon a i lemingi zaczęły się powoli budzić na zielonej wyspie, serwując pewnemu panu w muszce ponad 6% poparcie, ponad 220 000 polubień na pejsbuku, ponad 1 200 000 wyświetleń w ciągu tygodnia, kilkutysięczne widownie podczas poszczególnych spotkań oraz sukces w postaci jako pierwszej zarejestrowanej partii w majowych wyborach do parlamentu europejskiego



    I to są te dobre wiadomości. Niestety niedźwiedzie po przebudzeniu z zimowego snu przecierają oczy ze zdumienia. A to za sprawą naszych ulubionych mediów reżimowych, które poza serwowaniem tematów zastępczych (sprawa Trynkiewicza póki co ucichła, bo ten wyszedł na wolność i jeszcze chyba nikogo póki co nie zgwałcił / zamordował niepotrzebne skreślić a zajmowanie się katastrofalną sytuacją polskiej gospodarki, katastrofalną sytuacją demograficzną Polski i wieloma innymi katastrofami, których na naszej zielonej wyspie nie brakuje nie jest po myśli partyj rządzących) postanowiły zająć się tematem "braci Ukraińców". No bo przecież to są nasi bracia, czyż nie?
    W latach 40-tych oddziały UPA pod dowódcą Bandery mordowały Polaków:
    Uwaga drastyczne dowody miłości Ukraińskiej:
    Niedawno podarowali polskiemu prezydentowi jajko (nie wygląda to na jajko Faberge):



    więc nikogo nie powinno dziwić, że TVP 1, TVP2, TVP Info, TVN, Onet, WP, Interia czy inne tego typu brukowce nazywają Ukraińców bratnim narodem. No przecież są tacy biedni, zły Putin ich tak gnębi i w zasadzie to skoro w Polsce się tak dobrze i wspaniale wszystkim żyje, to powinniśmy im pomóc i z naszych sowitych wypłat / rent / emerytur zorganizować pomoc naszym braciom Ukraińcom. Czyż nie?
    He, he, he... NIE.
    Gdyby się zagłębić w przebieg wydarzeń na Ukrainie (jeśli już komuś się wybitnie nudzi i ma za mało problemów na własnym podwórku:
    ) to łatwo dostrzeżemy, że:
    1. W Kijowie zbuntowała się ludność i wyszła na ulice. O to nie trudno, bo taką bidę z nędzą jak na Ukrainie to ciężko w Europie znaleźć. Co nas to obchodzi - zbuntowali się to ich sprawa. Aczkolwiek są dowody na to, że nie było to tak całkowicie spontaniczne, tylko była to zorganizowana przez kogoś akcja. Skserowane z arabskich rewolucji materiały szkoleniowe dla bojówkarzy są na to dowodem:



    Więcej ulotek można pobrać tutaj: http://poznavatelnoe.tv/rogov_listovki_euromaidana
    2. Janukowycz złapał cykora i zwiał za granicę. Nie powinien był tego robić, ale zrobił.
    3. Zachodnie media ogłosiły, że nie jest już prezydentem. A przecież nie stracił władzy w przewidziany w Konstytucji Ukrainy sposób, więc nadal nim jest.
    4. Korzystając z zamieszania w stolicy Rosjanie zamieszkujący Krym sprytnie wykorzystali okazję, zrobili referendum za aneksją Krymu do Rosji i ponad 95% mieszkańców Krymu opowiedziało się za.
    5. Co miał zrobić Władimir Putin? Naturalnie przyjął tę prośbę i Krym ponownie stał się częścią Rosji, bo zawsze do niej należał.
    6. I tutaj zaczyna się paranoja. Demokratyczny zachód, który na co dzień wielbi głos ludu i uznaje, że większość ma rację, nagle sprzeciwia się roli większości! Nie uznając zdania ponad 95% mieszkańców Krymu.
    A przecież każde dziecko wie, że 95% > 5%, czyż nie?
    7. Rozpętuje się medialna burza, siejąca popłoch jak to zły Władimir Putin gnębi naszych "braci Ukraińców" i rzekomo chce napaść na Unię Europejską i Bóg wie co jeszcze.
    Tymczasem prawda jest zupełnie inna. To bankrutującym Stanom Zjednoczonym oraz bankrutującej Unii Europejskiej zależy na tym, by wybuchła wojna. Dlaczego? Bo na wojnie długów się nie płaci. A jak już wojna wybuchnie, to zawsze można na nią wszystko zwalić, lub spłacić potem długi ze zdobyczy wojennych.
    Mógłbym napisać tutaj parę słów o Putinie, ale nasz niezawodny korespondent z US i A już to za mnie zrobił:




    Skoro Putin taki straszny, to czemu powstają o nim takie piosenki:

    https://www.youtube.com/watch?v=tng8g95snLw


    Hm? Czemu Polki nie śpiewają, że chciały by męża takiego jak Tusk / Komorowski? Czemu Europejki nie chcą takiego męża, jak von Rompuy? Czemu to właśnie Rosja potrafi zrobić najlepszą Olimpiadę i dlaczego znane osobistości nie uciekają z Rosji na zachód, tylko z zachodu do Rosji w ucieczce przed wysokimi podatkami?
    Jeśli z jakiegoś powodu wybuchnie wkrótce wojna, to możecie być pewni, że odpowiedzialność za nią będzie leżała po stronie bankrutujących państw zachodnich. Nie dajcie się ogłupiać tym bzdurom, które wygadują w mediach. Fakty mówią za siebie i każdy niedźwiedź, nawet taki o bardzo małym rozumku, jest w stanie je dostrzec po przebudzeniu z zimowego snu
  8. Jurij
    Demokracja. Słowo powtarzane w dzisiejszych czasach niczym mantra. Politycy, media, dziennikarze, osoby kreowane na autorytety naukowe oraz znane osobistości wmawiają nam każdego dnia, że tam gdzie jest demokracja jest dobrobyt i kraina mlekiem i miodem płynąca, a wszystkie inne ustroje są złe. A już szczególnie najgorsze są dyktatury. Przez cały okres PRL mieliśmy demokrację ludową, a potem o dziwo ludzie zaczęli się cieszyć, bo wraz z przemianami ustrojowymi wywalczyli... demokrację Ba, doszło nawet do takiego kuriozum, że nawet jeśli dzieje się coś złego, to ludzie nie zastanawiają się "hmm, może to przez demokrację?" tylko myślą "jak to możliwe, przecież mamy demokrację!". Jakby owa demokracja była gwarantem dobrobytu, szczęścia, pomyślności i generalnie rzecz biorąc stwarzała raj na ziemi. W dzisiejszym wpisie przekonamy się jak to z tą demokracją jest naprawdę.
    Czymże zatem jest demokracja? Definicja jest prosta:
    A zatem w demokracji władzę stanowi większość (z greckiego demos i kratos oznaczają właśnie władzę ludu). Czy jest to system dobry? W bardzo łatwy sposób można udowodnić, że nie. Wyobraźmy sobie, że mamy trójkę wybitnych znawców ekonomii, pracujących w ministerstwie finansów. Pierwszy z nich, dajmy na to Robert Gwiazdowski, uważa że 2 + 2 = 4. Ale w ministerstwie pracują także Jacek Rostowski i Marek Belka, którzy uważają, że 2 + 2 = 6. W normalnym ustroju rację miałby naturalnie Robert Gwiazdowski, gdyż jest to podstawowa matematyka i faktów nie da się oszukać. W demokracji natomiast rację mają panowie Jacek Rostowski oraz Marek Belka i nie dlatego, że 2 + 2 = 6, ale dlatego, że jest stanowią większość i w każdym głosowaniu mają możliwość przegłosowania Roberta Gwiazdowskiego. I w tym momencie mógłbym zakończyć moje rozważania na temat demokracji, bo jeśli dany system umożliwia zwycięstwo wyników złych nad dobrymi, to należy go unikać jak ognia.
    Ale. Demokracja jest jeszcze bardziej groźna, niż by się mogło wydawać. Szczególnie demokracja parlamentarna, w jakiej przyszło nam żyć. Oprócz tego, że większość obywateli danego kraju ma możliwość wybrania rzeczy niekorzystnych dla danego kraju (świadomie lub też nie), to wcale nie mamy pewności, że taka jest faktyczna świadoma decyzja owej większości. Bo w demokracji bardzo często spotykamy się z takimi zjawiskami jak:
    fałszowanie wyborów,
    korupcja,
    manipulowanie obywatelami przez polityków czy media
    I wówczas zamiast świadomego wyboru większości otrzymujemy de facto wolę osób rządzących danym krajem. Zastanawialiście się może kiedy ostatnio widzieliście lub czytaliście jakiś rzetelnie napisany artykuł w prasie lub portalu informacyjnym? Kiedy ostatnio słuchaliście obiektywnej audycji lub dobrze przeprowadzonej debaty politycznej z udziałem obu stron? Ano właśnie. A fakty są takie, że większość obywateli niestety nie ma bladego pojęcia o ekonomii, gospodarce, polityce, lecznictwie, szkolnictwie, polityce krajowej czy zagranicznej, ale to właśnie owa większość ma decydujące prawo głosu! Jeśli dodamy do tego fakt, że głos owej większości jest często fałszowany a ich opinia na dany temat jest często zmanipulowana, to może prowadzić to do sytuacji naprawdę dramatycznych. Jeśli czasy są w miarę spokojne i nie ma realnego zagrożenia, a ludziom żyje się jako tako, to jeszcze pół biedy. Ot, chociażby przykład z ostatnich dni. Zmanipulowani Polacy wybrali po raz kolejny Platformę Obywatelską, która to pod przewodnictwem Ewy Kopacz nie dość, że nie wyraziła sprzeciwu, to jeszcze cieszy się z podpisania tzw. drugiego pakietu klimatycznego, zakładającego redukcję emisji CO2 przez kraje Unii Europejskiej o 40% do 2030 roku. Oznacza to w praktyce, że Polacy nie będą mogli palić węglem, którego mają pod dostatkiem, elektrociepłownie będą zmuszone do podniesienia cen energii, a co za tym idzie przeciętny Kowalski zapłaci za energię gigantyczne rachunki. Bo tak zadecydowała większość, która o ekonomii i energetyce nie ma bladego pojęcia. Takich przykładów są miliony, ale na takie drobiazgi ludzkość nie zwraca zwykle uwagi. Ot, zdrożeje prąd - pomyślą ludzie. Nic nowego.
    Co jeśli jednak demokracja (szczególnie ta zmanipulowana) doprowadzi do zagłady całego narodu? Tak wiem, to się już dzieje i do końca XXI wieku zostanie raptem 19 milionów Polaków. Ale wyobraźmy sobie, że Polska została zaatakowana i trzeba podjąć kluczową dla istnienia Polski decyzję. Co wtedy? Czy lepiej posłuchać jednego eksperta, czy w zgodzie z walką o demokrację warto posłuchać głosu zmanipulowanego ludu?
    Jest rok 2015...
    Po trwających w Berlinie od kilku miesięcy zamieszkach mniejszości muzułmańskiej udało się dojść do porozumienia.



    Sielanka nie trwała jednak zbyt długo, gdyż 1 września 2015 roku...






    Na nagranie zareagowali natychmiast sojusznicy Polski:



    Słowa otuchy dodał także Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO:



    Nie zabrakło też głosu ze wschodu:



    Na szczęście tym razem obyło się bez jakże hojnej pomocy ze strony naszych wiernych sojuszników. Oddziały antyterrorystów z jednostki specjalnej GROM w ciągu 48 godzin od wykrycia zagrożenia wyeliminowały terrorystów zabezpieczając wszystkie sześć ładunków nuklearnych. Jak zapewnił generał Mieczysław Gocuł:



    I w zasadzie w normalnym kraju sprawa zakończyłaby się pomyślnie. Eksperci potwierdziliby, że należy przeciąć zielony przewód, aby rozbroić ładunki. Niestety w tym momencie wkracza demokracja... Demokratycznie wybrany prezydent RP Bronisław Komorowski przemawia w orędziu do narodu:



    W obronie demokracji wypowiedział się także były prezydent Lech Wałęsa:



    Na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmu głos zabrała także premierka Ewa Kopacz:



    Dziennikarze TVP, TVN oraz Polsatu poprosili o komentarz w tej sprawie liderów polskich partii politycznych. Głos zabrał prezes PiS - Jarosław Kaczyński:





    Janusz Piechociński - PSL:
    Leszek Miller - SLD:



    Głos w sprawie zabrała także reprezentująca partię Zielonych (niedojrzałych czerwonych) - posłanka Anna Grodzka (aka Krzysztof Bęgowski):



    W telewizji rozgorzała debata. W programie Tomasz Lis na żywo debatował z zaproszonymi gośćmi, czy przecięcie czerwonego kabelka to na pewno dobry pomysł: Do telewizji zaczęto zapraszać wybitne osobistości ze świata polityki, kultury masowej, mediów. I tylko telewizja Superstacja poprosiła o wypowiedź prezesa Kongresu Nowej Prawicy:


    Janusza Korwin - Mikke - KNP:
    Na swoim kanale MaxTV wypowiedział się także znany nowojorski dziennikarz Mariusz Max - Kolonko:



    Przygotowania do referendum ruszyły pełną parą. Wszystkie media głównego nurtu poinformowały swoich wyborców jak i kiedy mogą oddać swój głos:

    Głosować można było tradycyjnie od 8 rano do 20, a przez całą niedzielę 13 września 2015 roku napływały cząstkowe wyniki exit polls. Odnotowano kilka prób zakłóceń referendum, w trzech lokalach wyborczych doszło do śmierci osób starszych. Według opinii lekarskiej odnotowano u nich niewydolność akcji serca. Na pytanie czy jesteś za przecięciem czerwonego kabelka 37% Polaków odpowiedziało tak, 14% odpowiedziało nie. Oddano także 12% nieważnych głosów. Przedstawiciele Ruchu Narodowego oraz Kongresu Nowej Prawicy zaapelowali o unieważnienie referendum z powodu wykrytych nieprawidłowości. Swoją opinię wyraził także Przemysław Wipler:


    Przemysław Wipler - Kongres Nowej Prawicy:
    14 września 2015 roku PKW podała oficjalne wyniki wyborów. O godzinie 20 rozpoczęła się transmisja na żywo z ceremonii rozbrojenia jednostki centralnej. Ceremonia była na tyle ważna, że transmitowały ją wszystkie polskie telewizje oraz najważniejsze stacje telewizyjne świata. Prezydent Bronisław Komorowski wraz premier rządu Ewą Kopacz uścisnęli sobie dłonie i wygłosili podziękowanie do narodu:





    W ponad 200 krajach świata przerwano emisję programów by nadać specjalne wydanie wiadomości.

    Epilog.
    To oczywiście tylko fikcja, która miejmy nadzieję nigdy się nie wydarzy. Gdyby jednak, to strach pomyśleć do czego dochodzi w sytuacji gdy zamiast ekspertów w danej dziedzinie słucha się głosu większości. I niestety, ale do podobnych tragedii, naturalnie na zdecydowanie mniejszą skalę, dochodzi każdego dnia w dziedzinach polityki, ekonomii, gospodarki i tak dalej. Dzięki demokracji to większość obywateli decyduje, kto rządzi krajem i podejmuje kluczowe decyzje w polityce zagranicznej, w polityce krajowej, w energetyce, przemyśle, poszczególnych gałęziach przedsiębiorczości, finansach, służbie zdrowia, edukacji, rolnictwie etc. Zwykły szary człowiek, który na co dzień nie ma prawa decydować o tym czego się uczy jego dziecko lub jakie leki może sobie kupić w aptece, w dniu wyborów demokratycznych nagle staje się ekspertem we wszystkich kluczowych dziedzinach. Czy tak być powinno?
    Demokracja jest dobra, gdy garstka przyjaciół nie może się zdecydować, czy iść do knajpy czy do kina. Wtedy mogą sobie głosować, bo nikomu nie stanie się krzywda. Co najwyżej któreś z nich będzie mniej zadowolone. Oddanie władzy w ręce ludu ma jeszcze jedną poważną konsekwencję - zwalnia osoby podejmujące w państwie z odpowiedzialności za swoje czyny. Jeśli coś się nie uda i Polska straci grube miliardy na błędnej decyzji zawsze można powiedzieć, że taka była wola większości w demokratycznych wyborach. I co? Większości Polaków nie pociągnie się do odpowiedzialności. Dlatego w interesie wszystkich Polaków jest jak najszybsza rezygnacja z demokracji na rzecz innych systemów, takich jak Republika, Monarchia czy dobra dyktatura. Nie tylko będą to oszczędności czasu i pieniędzy (przeznaczanego na wybory, kampanie etc.), ale po pierwsze:
    to nie większość obywateli, ale osoby naprawdę znające się na polityce, ekonomii, edukacji czy medycynie będą się zajmować tym, na czym się znają najlepiej,
    a po drugie:
    będzie od razu wiadomo kogo można pociągnąć do odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenia.
    Natychmiast znikną problemy korupcji, przekrętów partyjnych, marnowania pieniędzy publicznych oraz fałszerstw wyborczych. A większość obywateli? Niech lepiej pomyśli o ubieraniu choinki i realizacji własnych planów. Zbliżają się Święta i Nowy Rok.
  9. Jurij
    Od 11 listopada i poprzedniego wpisu minęły 3 dni. Z dużym zaciekawieniem obserwowałem informacje z prawicowych i reżimowych lewackich mediów na temat poniedziałkowych wydarzeń i sądzę, że każdy z Was ma podobne spostrzeżenia. A może nie? Zaraz się przekonamy
    Ale do rzeczy. Nawet jeśli ktoś nie śledził wiadomości, może sobie nawet teraz wejść na reżimowy Onet czy inny tabloid / masowy środek przekazu okupanta i zobaczyć pokłosie z 11XI. Co możemy przeczytać?
    Premier Tusk zabrał głos ws. zamieszek w stolicy,
    Graś: premier nie widzi powodów do odwoływania szefa MSW,
    Tusk: nasza taktyka ws. zabezpieczenia marszu nie sprawdziła się,
    Miller: Za rok te prawicowe hordy mogą być jeszcze silniejsze,
    Fotyga: musimy domagać się przeprosin od Rosji,
    Gowin: policja zachowywała się tak, jakby chciała zamieszek,
    Niemiecka prasa: nienawiść i przemoc pod biało-czerwoną flagą,

    I wiele więcej tym podobnych... Lewica i zboczeńcy z ruchu LGBT opłakują spaloną tęczę szczekając i opluwając uczestników marszu, prawica się cieszy ze spalonej tęczy (jak naród polski ze spalonego w 1943 roku na tym samym placu Zbawiciela ułożonego z kwiatów symbolu Hitlerjugend) i potępia atak na rosyjską ambasadę...
    Ale, ale... Ten cały szum medialny skupiony jest tylko i wyłącznie wokół jednego z dwóch ważnych wydarzeń z 11 XI! Zarówno spalona tęcza, spalona budka przed rosyjską ambasadą i uliczne zamieszki w Warszawie wystąpiły podczas tzw. "obchodów Święta Niepodległości". Znacznie ciekawsze jest to drugie wydarzenie, o którym się nie mówi. No tak, ciekawsze, to moja skromna opinia, ale jeśli ktoś woli cyferki jako dowód, to proszę bardzo.
    Koszty organizacji Marszu Niepodległości 11XI2013:
    0 PLN (maszerowanie z flagą wszak nic nie kosztuje), zniszczenia po zamieszkach wyceniono na nieco ponad ~120 000 PLN (sto dwadzieścia tysięcy polskich złotych).
    Koszty organizacji szczytu klimatycznego na Stadionie Narodowym 11XI2013:
    Wynajęcie, przygotowanie i zabezpieczenie Stadionu Narodowego kosztowało około 100 000 000 PLN (stu milionów polskich złotych) a więc tysiąckrotnie więcej, niż straty spowodowane zamieszkami na tzw. "obchodach Święta Niepodległości".
    Tymczasem o szczycie klimatycznym cicho sza i o tysiąckrotnie większych stratach cicho sza, a o paru chuliganach i spalonym symbolu LGBT media huczą po dzień dzisiejszy. Dlaczego?
    Dlatego moi mili, że drugie wydarzenie zostało zorganizowane celowo i z premedytacją w dniu święta narodowego Polaków właśnie po to, żeby sprowokować na nim zamieszki i żeby uwaga mediów oraz wszystkich Polaków skupiła się na zadymach, przemarszach i pożarach, a nie na Stadionie Narodowym. Żeby można było sobie spokojnie kraść. Czyż to nie genialne? Sami zobaczcie:
    Zmarnowano ponad 100 000 000 PLN,
    Stworzono doskonałą okazję do tego, by się nakraść,
    Spowodowano, że nikt o tym słowa nie wspomni, bo wszyscy opłakują gejowską tęczę, spaloną rosyjską budkę i wyrwane drzewka.

    Niestety po raz kolejny bandyci z polskiego rządu wykonali kawał dobrej roboty i zrabowali Polakom ponad 100 dużych baniek kosztem marnych 120 tysięcy strat. Które to straty także zostaną pokryte z kieszeni podatników. Nie oszukujmy się. Niestety fakt, że się znowu bezkarnie nakradli, to jeszcze nic. Na tym klimatycznym szczycie unijni eksperci od globalnego ocieplenia za nasze pieniądze debatowali jaka to emisja dwutlenku węgla jest zła i niedobra i wkrótce zabronią nam wykorzystywać do produkcji energii polskiego czarnego złota, czyli węgla. Zmuszając do wykorzystywania kosztownych odnawialnych źródeł pozyskiwania energii. Swoją drogą Walijczycy na wniosek biurokratów postawili sobie obok siedziby proekologicznej Partii Pracy jakiś czas temu taką turbinę wiatrową za 48 000 GBP. Teraz cieszą się czystym zyskiem, bo ów wiatrak generuje w ciągu miesiąca prąd o wartości 5 GBP! Czyli inwestycja zwróci się za jakieś 452 lata - genialne!
    Jeśli jednak są wśród Was osoby zastanawiające się, czy może jednak było warto wydać te 100 baniek, to zapraszam Was do zapoznania się z raportem Pozarządowego Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (NIPCC), opublikowanego przez Instytut Globalizacji, na temat globalnego ocieplenia, emisji CO2 i tych wszystkich bredni wciskanych nam przez euro-socjalistów:
    Źródło: http://globalizacja.org/node/590
    Cały raport możecie sobie przeczytać tutaj: Raport Pozarządowego Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (NIPCC) 2013
    Jako wisienkę na torcie zamieszczę wypowiedzi na temat globcia prezesa Kongresu Nowej Prawicy - Janusza Korwin - Mikkego:




    Oraz najnowszy reportaż Mariusza Max - Kolonko z Nowego Yorku na temat szczytu klimatycznego:




    Mam nadzieję, że po tym wpisie nikt z Was nie uwierzy już w te brednie o globalnym ociepleniu. Z pewnością lewacy będą próbowali nadal nas straszyć. Z pewnością będą nadal próbowali kraść nasze pieniądze. Tak samo jak z pewnością za kilka / kilkanaście dni spadnie śnieg, 24 grudnia będzie Wigilia Bożego Narodzenia, a 1 stycznia wzrosną podatki. W tym o 15% akcyza na alkohol, a o 5% akcyza na tytoń. Nadchodzi zima.

    Czy drogowcy mnie słyszą?
  10. Jurij
    Za chwilę dalszy ciąg programu, gdyż wpisów od dawna nie było... A tymczasem miły dla oka przerywnik:
     
     
     

    Gdyby Wam zależało na losie Polski, a z jakichkolwiek przyczyn nie chcielibyście zagłosować na Korwina, zawsze można zagłosować na jego Aniołki
     
    Od prawej: Magdalena Papierz, Miriam Shaded , JKM, Ewa Zajączkowska , Paulina Matuszewska
  11. Jurij
    Długi. To temat długi jak rzeka Wisła i można by na jego temat długo pisać. Chyba nikt nie lubi mieć długów. I gdyby tylko ludzkość stosowała się do prostej zasady:
    To by tych długów nie miała. Niestety, w XX wieku ludzkość zapragnęła, by państwo się nią opiekowało. Zapewniło wykształcenie, pracę, opiekę zdrowotną, wybudowało drogi, placówki, mieszkania, zapewniło spokojną starość. A to wszystko kosztuje, nie oszukujmy się - potworne pieniądze. Raz, że żaden polityk nie zrobi tego za darmo, dwa - że przy okazji może się nakraść, a trzy - wycwaniony polityk to taki, który dużo naobiecuje że zrobi, weźmie za to grubą kasę i potem naród nie wie czy ma się śmiać, czy płakać:



    Trafiłem w sieci na bardzo dobry film edukacyjny, stworzony przez brytyjską gazetę Money Week. Co prawda jest to po części reklama tejże gazety i wychwalanie trafności dotychczasowych prognoz finansowych, ale warto ten film obejrzeć. Na filmie pokazano możliwe scenariusze, które wkrótce się wydarzą, poparte faktami z przeszłości. Co się stanie, gdy w pewnym momencie dług kraju osiągnie punkt krytyczny, a pozostałe państwa nie będą chciały dalej pożyczać pieniędzy? Tak jest, rząd zamknie granice i możliwości wywozu pieniędzy, najpierw sięgnie po to co mamy w bankach, potem załamie się rynek nieruchomości, potem zapanuje anarchia. No dobrze, zastanawiacie się zapewne - co mnie obchodzi gigantyczny dług Wielkiej Brytanii? To ich problem, nie mój. Błąd. Pomijając fakt, że Wielka Brytania dzięki rządom pana powyżej stała się drugą Polską, to Polska właściwa też nie ma powodu do radości: http://www.zegardlugu.pl/ Zegar tyka, a czas umyka.
    Zapraszam na krótki seans apokaliptyczny, ukazujący co może nas wkrótce również spotkać:

    http://www.youtube.com/watch?v=UdyQd6Xks7A


    Przyszłość nie rysuje się w różowych barwach, czyż nie? Najbardziej spodobał mi się fragment o tym, że ludzie mają jeszcze jeden problem - rząd. Rząd, który nie może nic zrobić, a mimo to usilnie próbuje zrobić cokolwiek, aby wykazać się że coś robi, pogarszając tym samym sytuację. I z pewnością to samo dotyczy Polski - dalsze liczenie na rząd, socjal i głosowanie na lewicę w niczym nie pomoże. A tym bardziej odkładanie pieniędzy do ZUS: http://zus.pox.pl/zus/sad-najwyzszy-skladki-zus-nie-sa-nasza-wlasnoscia.htm , bo jak stwierdził sąd - osoby wpłacające "składki" do ZUS nie są ich właścicielami A odkładanie pieniędzy gdziekolwiek indziej zawsze przyniesie ze sobą korzyści. Odkładając je do skarpety ryzykujemy, że przyjdzie hiperinflacja i najwyżej będziemy mieli czym tapetować pokój. Inwestując w nieruchomości będziemy mieć pewność, że przynajmniej spanie pod chmurką nam nie grozi. A inwestując w złoto czy srebro - że z głodu nie umrzemy Chyba, że rząd "dla naszego dobra" zarządzi jego konfiskatę. Ale i na to ludzkość wymyśliła sposoby
  12. Jurij
    8 kwietnia 2013 roku zmarła w Londynie Żelazna Dama, pani Margaret Thatcher.



    Ikona nurtu konserwatywno - liberalnego, premier Wielkiej Brytanii w latach 1979 - 1990, zasłynęła swoimi rządami twardej ręki i dzięki konserwatywno-liberalnej polityce wyciągnęła Wielką Brytanię z kryzysu finansowego. Wydawać by się mogło, że każdemu człowiekowi po śmierci należy się szacunek. Wybitnemu człowiekowi tym bardziej. Tymczasem obecne reżimowe euro-socjalistyczne media (TVN, TVN 24, Onet) podają tę informację jako radosną nowinę:
    Brzmią nagłówki. Mowa o związkach zawodowych w Wielkiej Brytanii, którym twarde rządy Żelaznej Damy odebrały koryto. Dla normalnych ludzi ważniejsza jest śmierć ikony polityki XX wieku. Dla euro-socjalistów - związki zawodowe. Pozostawię to bez komentarza.
    Ale nie bójmy się, wszystko się kiedyś kończy, tak jak i ta siedmiomiesięczna zima.



    Te pieniądze, mozolnie dodrukowywane i pożyczane, już się kończą. Cierpliwość ludzi także.
  13. Jurij
    Witajcie drodzy konsumenci, a także wszyscy ludzie pracy ( którzy sobie jeszcze nie uzmysłowili, że przez mniej niż 1/3 swojego życia są ludźmi pracy, a przez znaczną większość życia są konsumentami).
    Co prawda otaczająca rzeczywistość i problemy dnia codziennego zniechęcają mnie do robienia czegokolwiek, ale w związku z tym, że 17 września 2013 roku stała się rzecz niebywała, postanowiłem na ten temat napisać słów kilka. Otóż po wielu latach zakazu pokazywania przedstawicieli faktycznej prawicy w reżimowej telewizji, do programu 1 TVP zaproszony prezes Kongresu Nowej Prawicy, pan Janusz Korwin - Mikke. Optymista z pewnością by pomyślał - nareszcie poszli po rozum do głowy! Może wreszcie się coś zmieni? Nie, nie - zejdźmy na ziemię Nie zapominajmy, że TVP jest telewizją reżimową, a według reżimowych mediów w naszym kraju pięknie jest i nie ma się w ogóle czym przejmować, więc można spokojnie puścić wodze fantazji i pobujać o niebieskich migdałach. Jak jest naprawdę wiecie min. z tego bloga i źródeł często na nim podawanych.
    Po co więc TVP zaprosiło po tylu latach banicji jednego z niewielu ludzi w tym kraju, który jako jeden z niewielu ma proste recepty na to, by w Polsce żyło się lepiej? Skoro nie rozmawiano o gospodarce, ekonomii, rozwiązaniach politycznych dla bankrutującej i wyludniającej się Polski - to o czym? Otóż w programie "Po prostu" pana Sekielskiego postanowiono podyskutować na temat co by było gdyby Polska zawarła pakt z Niemcami i zamiast być ofiarą Paktu Ribbentrop - Mołotow, bylibyśmy beneficjentami paktu Ribbentrop - Beck. Popatrzmy:

    http://www.youtube.com/watch?v=lMFL3cuzQtw


    Temat być może jest ciekawy. Temat z pewnością zainteresuje pasjonatów historii. Kroniki filmowe są bardzo ładnie spreparowane, wizja Polski od morza Bałtyckiego do morza Czarnego budzi z pewnością pozytywne emocje, tak samo jak myśl, że tyle milionów istnień ludzkich można by ocalić. Tylko dlaczego w Telewizji Polskiej porusza się tematy, które nie mają dla nas kompletnie żadnego znaczenia? Przecież czasu cofnąć nie można, tego co się stało nie jesteśmy w stanie odwrócić! Za to możemy wprowadzić teraz zmiany proponowane przez Kongres Nowej Prawicy, które ocalą od prawdziwych nieszczęść, jakie wiszą nad Polską niczym czarne chmury... Ofiar II Wojny Światowej już nie wskrzesimy, ale możemy zapobiec wymieraniu narodu polskiego oraz dalszym jego zadłużaniu. Dlaczego nikt z redaktorów TVP nie chce o tym dyskutować?
    Bo na tym mediom publicznym nie zależy. Ich zadaniem jest byście się moi mili zajmowali wszystkim, tylko nie tym co potrzeba. Wy macie się interesować przekomarzaniami pomiędzy Tuskiem i Kaczyńskim, Wy macie się interesować z kim się przespała Natalia Siwiec, Wy macie się zająć losami bohaterów kiczowatych seriali czy reality show, a nawet możecie puścić wodze fantazji, co by było gdyby Polska zawarła sojusz z III Rzeszą. A żeby przypadkiem gościowi programu nie wymskło się coś sprzecznego z interesami obecnego reżimu, nagrania tej krótkiej rozmowy dokonano pół godziny przed emisją programu. W razie czego, to przecież się wytnie
    Otóż takie fantazjowanie "co by było gdyby..." natychmiast skojarzyło mi się z polskim tłumaczeniem tytułu filmu Bena Stillera z Winoną Ryder w roli głównej, którego oryginalny tytuł brzmi Reality Bites, a przetłumaczony został na język polski jako "Orbitowanie bez cukru". Reality bites, czyli kąsająca rzeczywistość ma sens. Bohaterowie tego filmu, młodzi amerykanie, zmagają się w nim z kąsającą ich brutalnie szarą rzeczywistością. A co oznacza polski odpowiednik? Absolutnie nic. Jest to zlepek trzech słów, które osobno mają sens, w całości jednak żadnego. Zupełnie jak absolutnie żadnego sensu (z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego) i znaczenia nie ma w obecnej chwili dywagacja, co by było gdyby Polska zawarła sojusz z III Rzeszą. Tak się nie stało, natomiast zawarliśmy traktat Lizboński, należymy do wyniszczającej nas Unii Europejskiej i tym się należy teraz martwić.
    Kto wie, czy w przyszłości również nie będą się zbierać ludzie, aby w podobny sposób dywagować? W 2006 roku swoją premierę miała amerykańska komedia science - fiction nosząca tytuł "Idiokracja". Kto nie widział - gorąco polecam. Scenarzysta tego filmu również puścił wodze fantazji i przedstawił nam absurdalną rzeczywistość, gdzie w przeciągu najbliższych wieków nastąpił zwrot w ewolucji człowieka. Ze wstępu dowiadujemy się:
    Reżyser na wskutek nieudanego naukowego eksperymentu przenosi głównych bohaterów w ogarniętą chaosem przyszłość, gdzie infrastruktura miejska jest w opłakanym stanie, wszędzie zalegają góry śmieci, szaleje potworna inflacja, brakuje wszystkiego, rośliny nie chcą rosnąć a zidiocieli do granic absurdu ludzie z tatuażami identyfikacyjnymi nie mają bladego pojęcia jak sobie z tym poradzić.
    To była komedia science-fiction. Ja niestety z przerażeniem obserwuję, że czarny scenariusz tej komedii się sprawdza z każdym dniem, a pokazane w niej absurdalne obrazki są kropka w kropkę odzwierciedleniem tego, co się w krajach socjalistycznych dzieje!
    Ludzie zidiocieli? A i owszem, reżimowe media i tragiczny system państwowej edukacji zrobił swoje...
    Tatuaże identyfikacyjne? Ba, mamy już chipy wszczepiane pod skórę, paszporty biometryczne, smartphone'y i całodobową inwigilację zapewnioną,
    Tony śmieci? He he ustawa śmieciowa daje się we znaki....
    Infrastruktura w tragicznym stanie? A jakże, Detroit welcome to....
    Problemy ekonomiczne i inflacja? Ba, w każdym z krajów socjalistycznych występują oba zjawiska...
    Przetrwa ten, kto ma lepszy pomysł na biznes, jest sprytniejszy, mądrzejszy i zaradniejszy, czy ten kto potrafi wyciągać dotacje i zasiłki?

    Przykładów można by mnożyć w nieskończoność. Mało tego, jeśli teraz tego nie powstrzymamy, kto wie czy za 50 lat przedstawiciele ówczesnych elit również nie będą sobie w mediach orbitować bez cukru co by było, gdyby ludzie posłuchali "tego z muszką" i pozwolili mu przywrócić normalność?
    A może, gdyby Polacy zamiast zajmować się tymi bzdetami co obecnie, poparli wówczas Kongres Nowej Prawicy:
    ludność Polski wynosiłaby 50 a nie 28 milionów obywateli (bo jak wiemy za kilka dekad straty w ludności spowodowane socjalizmem możemy mieć większe niż po II Wojnie Światowej),
    ludzie byliby wykształceni i wyznawaliby tradycyjne wartości (dziewczynki bawiłyby się lalkami a chłopcy samochodzikami, a nie jak jest odwrotnie w nowoczesnych przedszkolach),
    Polska miałaby silną armię i pozycję na arenie międzynarodowej, a nie byłaby pośmiewiskiem tak jak w tej chwili,
    rodziłyby się dzieci, a polskie społeczeństwo nie byłoby skazane na wyginięcie,
    nie byłoby patologii w postaci szerzącej się propagandy LGBT,
    nie byłoby katastrofalnego zadłużenia i galopującej inflacji (a zwykły posiłek nie kosztowałby 20 000 000 000 000 000 EXXXXTRA wielkich złotych, co niebawem nastąpi jak złotówka nie przestanie być dodrukowywana by spełniać zachcianki Tuska i Rostowskiego),
    Polakom żyłoby się dobrze i dostatnio i nie musieliby jeździć po całym świecie za pracą...

    Powiedzcie sami, czy nie lepiej zamiast gdybać ( za kilka dekad gdy mleko się wyleje) jakby to mogło być pięknie, zacząć coś robić by faktycznie żyło nam się lepiej?
    Mamy niesamowitą okazję odwrócić ten tragiczny w skutkach bieg wydarzeń. W niemal każdym wpisie staram się Wam załączać symptomy tego, że dzieje się źle. W tym tygodniu kuksańca otwierającego nam oczy w najnowszym numerze Forbse'a przesyła nam nie kto inny, jak sam Steve Forbes: http://biznes.pl/wiadomosci/raporty/steve-forbes-polska-strzelila-sobie-w-stope,5577724,1,5105797,251,news-detal.html . Życzę wszystkim, abyśmy tej okazji nie zmarnowali. Bo może się ona już nie powtórzyć...
  14. Jurij
    To pytanie dręczyło mnie ostatnimi czasy dosyć intensywnie. Jak to się stało, że lewica w tak wielu krajach dorwała się do władzy? Całe Stany Zjednoczone, Kanada, wszystkie kraje Unii Europejskiej - to przecież setki milionów ludzi! Rozumnych, pracujących, mających życie, zainteresowania, rodziny... Co takiego się stało, że zamiast przestrzegać prostej zasady "pamiętaj rozchodzie, żyj z przychodem w zgodzie" zaczęli zadłużać się na potęgę? Dlaczego zamiast stawiać na rozwój, nowe wynalazki zaczęli wyznawać "zero growth"? Jakim cudem w człowieku została zabita przedsiębiorczość, troska o siebie i rodzinę, a wyrosły całe pokolenia pasożytów żerujących na zasiłkach i państwowych dotacjach? I w końcu czemu nagle ludziom odbiło i problemy mniejszości, takich jak geje, lesbijki, biseksualiści, transseksualiści (czyli całe to tęczowe LGBT), narkomani rządni legalizacji trawki stali się numerem jeden w sprawach wagi państwowej czy mediach (tutaj także mam na myśli margines społeczny promowany w telewizjach i programach "Rozmowy w toku", "Dlaczego ja?", "Trudne sprawy" etc. , a los szarego ciemiężonego drakońskimi podatkami niewolnika (czyt. obywatela który o ironio w ramach demokracji rzekomo ma władzę) przestał mieć znaczenie?
    Odpowiedź po części znajdziecie w tym krótkim reportażu z USA:




    a także dowiecie się co nieco na temat poprawności politycznej.
    Ponadto zapraszam Was do obejrzenia nagrania ze spotkania w krakowskim klubie Pod Jaszczurami z 7 kwietnia, prowadzonym przez Konrada Berkowicza i Agatę Banasik z Kongresu Nowej Prawicy. Oprócz wykładu Janusza Korwin - Mikke, w którym również została poruszona kwestia min. przyczyny dojścia lewicy do władzy, znajdziecie odpowiedź na wiele interesujących pytań i zagadnień z naszego życia, a pod koniec krótkie wystąpienie pana Grzegorza Sowy, walczącego aktualnie o wypisanie się z ZUS'u:




    Tutaj wersja z nieco lepszym (?) audio i kręcona przy lepszym oświetleniu, ale w dwóch częściach:
    1.
    2.
    Ja wczoraj ze względu na okoliczności obejrzałem film The Iron Lady z Meryl Streep w roli Margaret Thatcher. Spodziewałem się filmowej ekranizacji życia Żelaznej Damy, tymczasem przez grubo ponad 90% filmu pokazywano starszą samotną kobietę z typowymi objawami demencji starczej, którą co chwilę nachodzą wspomnienia z przeszłości, nieżyjący mąż (halucynacje) i do tego kwestia zamiłowania do whisky. Może 5-10 minut z tego filmu jest godne uwagi, ale... Odniosłem idiotyczne wrażenie, że równie dobrze można by nakręcić film o życiu Jana Pawła II i 90% uwagi poświęcić temu jak korzysta z toalety, jak zmaga się z postępującą chorobą parkinsona, jak chodzi po ogrodach Watykanu etc. natomiast wszystkie dokonania jego pontyfikatu, pielgrzymki, encykliki, uznania cudów były sprawą trzeciorzędną. Szczerze mówiąc poważnie zastanawiam się, czy jakiś lewak nie wyłożył pieniędzy na wyprodukowanie tego gniota. Aczkolwiek muszę przyznać, że Meryl Streep zagrała bardzo dobrze Filmu nie polecam, natomiast studiowanie życiorysu, poglądów i dokonań lady Margaret Thatcher owszem.
  15. Jurij
    Czwartek 20 VI 2013 wpisał się do historii z wielu aspektów. I nie tylko dlatego, że był to dzień wyjątkowo upalny, a temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza. Tego dnia odbyły się dwa spotkania. O 12.30 przed Urzedem Skarbowym w Krakowie Kongres Nowej Prawicy zorganizował konferencję prasową z głodującym od 10 czerwca Januszem Kowalikiem - przedsiębiorcę z małopolski, którego wieloletnie nieprzerwane kontrole skarbówki doprowadziły do bankructwa i wielomilionowych długów. Oto relacja z tej konferencji:




    Natomiast o 16 w klubie pod Jaszczurami odbyło się spotkanie z Januszem Korwin - Mikke, na którym można było wysłuchać krótkiego wykładu, a potem zadać pytanie. Sama informacja o spotkaniu pojawiła się dosyć późno w przeddzień wydarzenia, więc trzeba się było szybko zdecydować czy gnać na spotkanie czy też nie? Na szczęście wyznawana przez konserwatywnych liberałów zasada:
    oraz chęć zobaczenia prezesa KNP na żywo przeważyły i dosiadłszy swojego czarnego, lśniącego, dwukołowego rumaka pognałem na spotkanie pomimo dającego się we znaki upału. Sam wykład nie różnił się niczym od całej masy wykładów JKM dostępnych na youtube. Ale zapewne dla licznie zgromadzonej publiczności były to rzeczy nowe i zupełnie odmienne, niż te które docierają do nas każdego dnia z mediów reżimowych.



    Jak widać na załączonym obrazku sala była pełna i ledwo udało mi się wcisnąć. Od lewej w dali widać panią Agatę, Konrada Berkowicza, Stanisława Żółtka (v-ce prezesa KNP) oraz Janusza Korwin - Mikke (prezesa KNP). Nagranie ze spotkania pewnie wkrótce będzie dostępne na youtube, jak znajdę to udostępnię na blogu. Po spotkaniu można było wypełnić deklarację i zapisać się do partii, kupić jedną książek JKM, zdobyć autograf oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z prezesem.



    Tutaj widzimy jak JKM podpisuje swoje książki. Z czego skorzystałem i ja:

    Mam także pamiątkowe zdjęcie z prezesem, którego jednak ze względu na to iż nie lubię ułatwiać zadania służbom specjalnym - nie udostępnię. Do domu wróciłem wykończony ale i zadowolony A na miejscu czekał prezent - zamówiona płyta główna i procesor Dziś kupiłem ramy i jak dojdą w przyszłym tygodniu - będzie wymiana podzespołów i ogólna euforia Co ciekawe idąc przez miasto na spotkanie i wracając z niego zaobserwowałem wiele dziewcząt w sukienkach! Nie wiem czy to za sprawą globalnego ocieplenia zmieniła się moda czy też na skutek mojego poprzedniego wpisu o feministkach ( ) ale pozostaje powiedzieć - tak trzymać!
    I na koniec dygresja polityczna. W tym tygodniu nasz "umiłowany" premier Donald Tusk wpadł na genialny pomysł, aby partie nie były więcej finansowane z budżetu. Idę o zakład, że jest to tymczasowe mydlenie oczu obywatelom, aby zyskać kilka punktów % w katastrofalnych sondażach, ale... Na zdrowy chłopski rozum - dlaczego nie? Wcale nie musimy czekać, aż oni cokolwiek zmienią. Bo tego możemy być pewni - nie zmienią. Ale wiemy także, że oni żyją tylko i wyłącznie dzięki podatkom płaconym przez nas - wszystkich Polaków. Co zatem należy zrobić, aby dokonać zmian w kraju? Tak jest - przestać karmić pasożyta. Trzymać się z dala od urzędów skarbowych ( jak pokazuje przykład pana Kowalika do niczego dobrego to nie prowadzi), nie brać paragonów, nie płacić podatków, rozliczać się w gotówce, niczego nie deklarować i niczym się nie przejmować. Inaczej wydoją nas do reszty i odbiorą resztki wolności. Jak mawiał Jan Paweł II:
    Z pewnością kilka milionów obywateli ma w tym interes, żeby obecny ustrój istniał. Tylko dlaczego pozostałe 30 milionów ma z tego tytułu cierpieć? Gdyby każdy z tych trzydziestu milionów zaczął brać czynny udział w wolnym rynku (mylnie nazywanym dzisiaj szarą strefą), zobaczylibyście jak szybko ten euro-moloch padnie. A to wszystko już bankrutuje i dalsze podtrzymywanie tego pasożyta przy życiu nie przyniesie niczego dobrego. I bez obaw, 30 milionów ludzi nie wsadzą do kryminału. Technicznie nie dadzą rady. Z dodrukowywania pieniędzy też nie wyżyją. Spełnijmy zatem marzenie premiera i przestańmy finansować pasożytów! I tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis
  16. Jurij
    Są takie dni, kiedy się człowiek budzi i nic mu się nie chce, nic nie wychodzi. Są też i takie, kiedy rozpiera energia i nie wiadomo za co się zabrać, załatwia się całą masę spraw. (Wiem, wiem, to się nazywa choroba dwubiegunowa ) . Ale ten był inny. Pomimo ogólnej niechęci do wszystkiego i nieustającej burzy za oknem udało się wykonać odkładaną od dawna operację gruntownego czyszczenia komputera z każdej drobinki kurzu, kondensator po kondensatorku, listek wiatraka po listku... Ba - nawet pojawiły się realne plany jakby tę leciwą konstrukcję ulepszyć Ponadto ulubione naleśniki z dżemem i syropem klonowym wyszły nadspodziewanie dobrze (nawet pierwszy się udał!) i bazę telefonów udało się wreszcie uzupełnić o brakujące modele... A na sam koniec tego udanego dnia udało się dodać wpis i poniedziałkową audycję z radia WNET do posłuchania

    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=-1_Y6m5CeYM


    Tematy programu:
    Do około 20 minuty jest na poważnie, potem trochę z przymrużeniem oka A teraz pora się wyspać, bo jutro kolejny mam nadzieję pracowity dzień
  17. Jurij
    Czułe powitania.
     
    Jeśli pamiętacie moje wcześniejsze wpisy, to zapewne wiecie już, że dotychczasowy dług Polski wynosił około 1 biliona złotych, ale pisałem także o długu ukrytym. Teraz Główny Urząd Statystyczny został zmuszony aby ten dług ukryty ujawnić. Okazuje się, że jest gorzej niż zakładaliśmy i to znacznie gorzej. Razem ze wszystkimi długami o raz świadczeniami socjalnymi rząd po-magdalenkowy zadłużył Polskę i wszystkich Polaków na ponad:
     
    6 BILIONÓW ZŁOTYCH.
     
    Informacje można znaleźć wszędzie: https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/gus-emerytury-pierwszy-filar-drugi-filar-ppe,246,0,2403830.html .
     
    6 000 000 000 000
    /
    36 000 000
    =
    ~166 666 PLN / Polaka
     
    Tak. Okazuje się że każdy z nas jest zadłużony na ponad 166 tysięcy złotych. Oczywiście zadłużenie będzie rosło, bo coraz więcej ludzi emigruje, coraz mniej się rodzi, coraz więcej przechodzi na emeryturę i pętla socjalizmu się zaciska niczym sznur na szyi skazańca. A zbliżają się wybory i PiS będzie  powiększał liczbę programów socjalnych bo do obecnych wszyscy przywykli i na nikim nie robią już one wrażenia. Warto w tym miejscu popatrzeć sobie jak bankrutują wszystkie kraje socjalistyczne i co czeka Polskę. Zapraszam na krótki świetny reportaż z Wenezueli: 
     
     
     
     
    To jak, bawimy się dalej w socjalizm, czy wybieramy Wolność?
     
    Pozdrawiam,
     
    Jurij
  18. Jurij
    Polska to bardzo dziwna kraj - zwykł mawiać ongiś Zulu Gula. Jakże wspaniale te słowa pasują do dzisiejszego dnia! Albowiem 11 listopada jest państwowym oficjalnym Świętem Niepodległości. Tylko czy aby na pewno jest co dzisiaj świętować? Trzy fakty historyczne wskazują na to, że nie do końca:
    Rada Regencyjna ogłosiła odzyskanie niepodległości w dniu 7 X 1918 roku, a nie 11 XI.
    11 XI 1918 roku władza została przekazana socjalistom, z Piłsudskim na czele.
    1 XII 2009 roku po podpisaniu traktatu Lizbońskiego Polska utraciła niepodległość stając się jednym z landów Unii Europejskiej.

    No dobrze, ale jednak jest to święto państwowe, więc wypadało by je godnie uczcić. Czyż nie? Owszem, wypadałoby. Tymczasem to co się w Polsce wyprawia, przechodzi ludzkie pojęcie:
    politycy robią wszystko co w ich mocy, aby skłócić w ten dzień rodaków,
    organizuje się za 100 000 000 PLN (słownie: sto milionów PLN!) nikomu nie potrzebny szczyt klimatyczny,
    zamiast urządzić jeden wspólny pochód każda partia czy organizacja organizuje własną imprezę,
    organizatorzy nawołują do nie zabierania flag partyjnych,
    działacze Unii Polityki Realnej bojkotują zakaz organizatorów nawołując do zabrania flag partyjnych,
    celowo napuszcza się na siebie gejów, lesbijki, kibiców, anarchistów, narodowców i wszelkie inne frakcje by wywołać zadymy,
    gazeta wyborcza otwarcie opowiada się za likwidacją resztek niepodległości,
    media reżimowe typu tvn, tvp czy onet są dumne i podniecone bo w stolicy się piorą i jest zadyma,
    przemówienia polityków nikogo nie interesują, ważne że coś się dzieje i są ranni...

    I w zasadzie można by się było na ten temat rozpisać, tylko po co? Cały ten żałosny cyrk można sobie obejrzeć w tym krótkim materiale wideo z komentarzem lewicy i prawicy:

    http://youtu.be/n5YuL0bow78


    Jak widzimy na załączonym obrazku, ze świętowaniem, patriotyzmem i choćby szczyptą powagi święta państwowego to wydarzenie nie ma absolutnie nic wspólnego.
    Dlatego postanowiłem machnąć na to wszystko ręką i zająć się świętowaniem ostatnich w życiu imienin z dwójką z przodu, wykorzystawszy specjalny zestaw imieninowy z biało-czerwoną flagą w tle:



    A w planach na wieczór:
    Balantines finest,
    własnoręcznie upieczony murzyn z peruwiańską kawą,
    Piąty element w jakości HD

    A jak się eurokołchoz rozpadnie / zbankrutuje (niepotrzebne skreślić) to i niepodległość będzie można świętować
  19. Jurij
    Tak sobie przeglądam ostatnimi czasy wiadomości, czasem patrzę co leci w telewizji i coraz bardziej mnie to wszystko załamuje. Reżim robi wszystko, dosłownie wszystko, aby ogłupić ludzi. Jak widzę i słyszę z dala "śpiewające fortepiany" (chyba to w kółko puszczają) i inne pseudo muzyczne gnioty, to dostaję drgawek. Plus cała masa innych ogłupiających, marnujących czas i odciągających ludzi od spraw ważnych kretyńskich produkcji. W sieci wcale nie lepiej. Teraz ludzie się podniecają, bo emerytowany bokser, który najwyraźniej stoczył o kilka walk za dużo i przyjął zbyt wiele mocniejszych ciosów w czaszkę, postanowił wciągnąć się w medialną lewicową rozgrywkę i poparł środowiska LGBTQWERTYPNZD (z góry przepraszam pozostałe literki ze wszystkich dostępnych alfabetów, których nie wymieniłem). W każdym bądź razie najwyraźniej zaczął widzieć świat w tęczowych barwach.



    I rozpoczęła się medialna wrzawa, bo znany przedsiębiorca, właściciel browarów (min. Ciechana), odpisał Tigerowi na siakimś portalu społecznościowym coś niemiłego. Nie mam pojęcia po kiego grzyba w ogóle wdawał się w dyskusję. I po co potem przepraszał za swoje poglądy na dany temat. W każdym razie wywiązała się medialna burza i w to lewakom graj. Niektórym już zupełnie rozum odjęło, bo w proteście przeciwko takiemu zachowaniu właściciela browarów, zaczęli wylewać zakupione za ciężko zarobione pieniądze piwo i stwierdzili, że sprzedawać go nie będą. Mógłbym się zacząć zastanawiać po co biznesmen wdawał się w medialną awanturę. Bardziej interesującą zagadką jest jeszcze ta sprzed paru dni - czemu prezydent rzekomo wolnego (bo już nie niepodległego) kraju, jakim jest RP, Bronisław Komorowski, ku uciesze gawiedzi naciskał na biznesmena, aby ten oszukał swoich klientów i odkodował finał mistrzostw świata w siatkówce! Ludzie zapłacili ciężkie pieniądze za dekodery Polsatu w nadziei na wyłączność i co? Na prikaz prezydenta zostali zrobieni w jajo, bo okazało się że wszyscy mogli sobie za darmo na Polsacie obejrzeć finał tej sportowej imprezy. I gdzie tu sprawiedliwość?
    Mógłbym się nad tymi lewackimi burzami medialnymi zacząć rozpisywać. Mógłbym. Tylko co by to dało? I czyż nie ma ważniejszych spraw? Są. Zamiast tego wolę wstawić sarkastyczny obrazek:



    i przejść do konkretów. Owe medialne burze, bzdurne programy pseudo rozrywkowe i kolejne sensacje są robione właśnie po to, byście się zainteresowali czy rolnik znajdzie żonę i kto odgadnie właściwą piosenkę i nie przejmowali się tym, ze rządząca Rzeczpospolitą Polską od 1989 roku pookrągłostołowa lewica doprowadziła do zadłużenia Polski w wysokości:
    stan na 9 września 2014 roku. Warszawski licznik długu, zamontowany przez Balcerowicza, galopuje z prędkością prawie 202 milionów PLN na dobę. Gdy doliczymy do tego ukryte zadłużenie, liczba ta będzie 4-krotnie większa. Mało tego, kto ignorując pierdoły wczyta się nawet w reżimowy Onet, to dowie się że w tym tygodniu:
    1. Rząd zataił raport o stanie ZUS. Dlaczego? Albowiem kontrole wykazały zapewne, że w ZUS-ie nie ma pieniędzy i Polacy masowo dostaliby natychmiast zawału serca / posiwieliby (niepotrzebne skreślić) słysząc, że emerytur nie dostaną, bo ZUS jest bankrutem.
    2. Sytuacja ZUS jest tak dramatyczna, że od stycznia 2015 roku wzrasta po raz kolejny składka ZUS do wysokości 1100 PLN. Co za tym idzie jeszcze więcej przedsiębiorców zwinie interes lub przeniesie się do szarej strefy - ergo - problemy ZUS i emerytów będą galopować jeszcze szybciej. A tak składki ZUS galopowały od 1999 roku:



    Szkoda, że nie szło to w parze z zarobkami, a galopowały w górę jedynie ceny i pozostałe podatki.
    3. I jeśli na głównej Onetu od jakiegoś czasu pojawiają się filmy na temat problemów w ZUS'ie, to wiedz narodzie, że emerytur nie dostaniecie i ta ostoja Socjalizmu dogorywa w coraz szybciej.
    Także zamiast komentowania poczynań panów Jakubiaka i Michalczewskiego polecam zastanowić się nad sytuacją w jakiej wszyscy się znaleźliśmy i w wolnej chwili posłuchać znakomitego wykładu, jaki Robert Gwiazdowski, prezes Centrum im. Adama Smitha (i niegdysiejszy prezes rady nadzorczej ZUS), dał kilka dni temu w Radomiu:




    Wykład trwa około godziny, potem są pytania. I z pewnością nie będzie to czas stracony / zmarnowany. Co prawda nie dowiecie się z niego czy rolnik znalazł żonę, ale dowiecie się wielu ciekawych rzeczy na temat podatków, kondycji ZUS oraz tego co trzeba by zrobić, żeby wyjść z obecnej sytuacji nie do pozazdroszczenia. Polecam!
  20. Jurij
    Okazuje się, że na 460 posłów w sejmie, w tym 206 posłów partii rządzącej - Platformy Obywatelskiej - tylko trzech jest uczciwych i ma olej w głowie. Reszta to albo idioci, albo złodzieje. Albo jedno i drugie. Jedynie panowie:
    Jacek Żałek (PO):

    Jarosław Gowin (PO):

    oraz John Godson (PO):

    sprzeciwili się tragicznej dla narodu polskiego w skutkach propozycji ministra Jana Vincenta ( znanego jako Jacek Rostowski) i wstrzymali się od głosowania za zniesieniem progu ostrożnościowego, wbrew dyscyplinie partyjnej. Powyższym panom należą się gromkie brawa, niestety zła wiadomość jest taka, że rząd poprawkę przyjął i zawiesił działanie progu ostrożnościowego. Oznacza to krótko mówiąc tyle, że teraz będą mogli zadłużać kraj i przyszłe pokolenia bez ograniczeń, wydając jeszcze większe ilości pieniędzy, bo od tej pory wydatki mogą rosnąć więcej, niż 1% powyżej inflacji. A zachowanie powyższych panów zostanie z pewnością ukarane przez partyjny sąd kapturowy i stosowna szopka medialna w serwisach (dez)informacyjnych zostanie odstawiona. Aż dziw bierze, że w całym sejmie znalazło się tylko trzech muszkieterów, bo za te niebawem zaciągnięte i dotychczasowe długi zapłacimy my sami i przyszłe pokolenia.
    Kolejna zła wiadomość jest taka, że kłamstwo Jana Vincenta i Donalda Tuska przybiera na sile i według najświeższych informacji możemy zapomnieć o obniżce VAT co najmniej na kolejne 3 lata. Jedynie w wypadku, gdyby do tego czasu obecny ustrój nie został obalony, co wedle mądrych głów jest mało prawdopodobne. I oby miały rację, bo niebawem Polska (kolonia bankrutującej Unii Europejskiej) może wyglądać jak bankrutujące amerykańskie miasto Detroit - miasto idealne z punktu widzenia lewicy:




    Strach się bać Póki co, trzeba mieć nadzieję że do tego nie dojdzie no i się wyspać... Czeka mnie jutro przynajmniej 70 km rowerem, między innymi po bardzo fajną rzecz. Ale o tym wkrótce
  21. Jurij
    Moje przepowiednie z poprzedniego wpisu sprawdziły się. Nadeszła zima, zrobiło się ciemno, zimno i nieciekawie. Radzę się przyzwyczaić, bo taki stan rzeczy potrwa przynajmniej kwartał (dla gimnazjalistów wyjaśnienie - trzy miesiące). Z reguły tyle zima trwa. Potem nastąpi globalne ocieplenie wiosna radosna, ale do tego czasu trzeba się trzymać ciepło i poręczy. A jeszcze lepiej mieć pod ręką konkretniejszy przedmiot służący do samoobrony, albowiem miejcie się na baczności obywatele! Tuż przed zastąpieniem ministra Jana Vincenta ( aka Jacka Rostowskiego) innym wybitnym umysłem, wyszła na jaw informacja że w Polskę wyrusza fala urzędników. Dlaczego? Bo kasa państwowa świeci pustkami i hajs się nie zgadza. I co teraz? Teraz urzędnicy będą chodzić od domu do domu i sprawdzać co posiadamy, skąd posiadamy to co mamy i czy czasem czegoś nie zakopaliśmy w ogródku i nie zachomikowaliśmy w tajemnicy przed skarbówką. A jeśli ktoś się nie zgodzi na kontrolę i nie wpuści urzędnika? To zapłaci karę. Czyż nie jest to bandytyzm w biały dzień? Owszem, ale pamiętajcie:



    Poziom zniewolenia osiągnął już takie apogeum, że zastanawiam się czasem czy bez pozwolenia urzędnika wolno jeszcze chociaż wyjść do toalety? Chyba nie bardzo, bo jeśli moja spłuczka zużywa zbyt dużo litrów na jedno spłukanie, to naruszam normy unijne, a za to wkrótce będą grozić surowe konsekwencje Naprawdę nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Czy ktoś się jednak przejmie losem milionów potraktowanych jak potencjalnych przestępców Polaków? Nie sądzę. Rząd szykuje właśnie naprędce uchwalaną grabież pieniędzy z OFE, a żeby ludzie mieli o czym gadać, premier dokonał tzw. rekonstrukcji rządu. Dzięki tej pokazówce zmieniło się wielu ministrów, aby w obecnym stanie rzeczy nic się nie zmieniło. Ludzie pomyślą "a może ten nowy minister coś zdziała?" Nie zdziała. Po to dostał stołek, żeby dać poczucie "nowości" i kontynuować antypolską działalność rządów PO. O rekonstrukcji szerzej wypowiedział się Artur Dziambor:




    Tymczasem Jan Vincent (aka Jacek Rostowski), po ograbieniu milionów Polaków z emerytur (podniesienie wieku emerytalnego), po ograbieniu milionów Polaków z środków zgromadzonych w OFE, po ograbieniu milionów Polaków za pomocą fotoradarów i podwyżek podatków pozostał bezkarny. Aby zapobiec jego ucieczce, prezez KNP Janusz Korwin - Mikke zażądał od prokuratury zatrzymania go: http://www.wykop.pl/ramka/1742764/korwin-mikke-prokuratura-powinna-zatrzymac-rostowskiego/ . Musiało to wywołać w służbach specjalnych spore zamieszanie jak mniemam, bo doszło do rzeczy niebywałych. Niedawno prezes KNP został zaproszony do tvp info, gdzie znalazł się pod ostrym ostrzałem Karoliny Lewickiej:




    Jeden z lepszych i ostrzejszych wywiadów które widziałem - gorąco polecam! Dowcipy o blondynkach nie wzięły się wszak znikąd... A mimo tak ostrego potraktowania Karoliny Lewickiej prezes został zaproszony do TVP ponownie! I to przez samego towarzysza Kraśko do głównego wydania wiadomości:

    http://www.youtube.com/watch?v=H2BbItpKGPU



    a tuż potem do TVP info:






    Naprawdę niebywałe. Notowania PO poleciały na zbity pysk, Gowin założył własną partię, ciekawe jak to wszystko się zakończy? Pożyjemy, zobaczymy. Póki co trzeba robić swoje i uważnie obserwować spektakl bankrutującego euro-socjalizmu. Tak tak, nawet fiskus bankrutuje! Kto nie wierzy, ten niech lepiej uwierzy:




    Dlatego nie ma się co dziwić, że urzędnicy będą przeglądać nasze domy, podwórka, garaże i skarpetki, w poszukiwaniu niezgłoszonych fiskusowi pieniędzy i kosztowności. Trzeba być przygotowanym i w gotowości bojowej. Walka o przetrwanie się rozpoczęła.
  22. Jurij
    Dziś mija 32 rocznica wprowadzenia Stanu Wojennego w Polsce.







    Na temat tego wydarzenia napisano wiele książek, nakręcono wiele filmów i dokumentów. Dziś, 32 lata po tamtych wydarzeniach, kilkusetosobowa grupa kozaków protestuje przed domem Generała. Pomimo iż od tamtych wydarzeń minęły 32 lata, a ostatnimi czasy Generał Wojciech Jaruzelski częściej przebywa w szpitalu, niż w domu. Dlaczego? Zastanawiam się co ci ludzie mają w głowach, czym się kierują. Stan Wojenny trwał do 22 lipca 1983 roku, podczas jego obowiązywania zginęło ponad 100 osób. Znacznie więcej ginie na polskich drogach z powodu jazdy po alkoholu czy nadmiernych prędkości w trakcie jednego weekendu (np. w Święto Zmarłych)! Nie będę bronił generała. Ale z trzech powodów muszę zaapelować:
    1. Po pierwsze primo, do dziś nikt nie wie czy wojska Radzieckie by weszły, czy nie weszły. I nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie co by było gdyby Stanu Wojennego nie wprowadzono. I ile osób dzięki niemu udało się uratować?
    2. Po drugie primo ultimo, generał podjął wówczas decyzję i tę decyzję trzeba szanować. Był do tego upoważniony, najlepiej orientował się w sytuacji w kraju i na świecie i żadna z protestujących dziś osób nie jest kompetentna, aby tę decyzję oceniać. Być może kilka dekad d***kracji namieszało ludziom w głowach na tyle, że nie są w stanie zrozumieć hierarchii panującej w państwie...
    3. A po trzecie primo ultimo, jakoś ci sami ludzie nie są skłonni by wyjść na ulicę. Czyżby mało było powodów do protestów? Ponad 83% podatki, ograbienie Polaków w licznych aferach typu Amber Gold, zadłużenie Polski na ponad 4 biliony PLN, kradzież emerytur (podniesienie wieku emerytalnego), kradzież środków z OFE czy choćby przykład z dnia dzisiejszego - orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, że nowe przepisy dotyczące praw jazdy są zgodne z konstytucją. Co to oznacza w praktyce?



    Nowe prawa jazdy będą wydawane na 15 lat, a obecne bezterminowe? Będą musiały zostać wymienione w latach 2028-2033 na nowe! Dlaczego? Po to, żeby wydoić od obywateli kasę! Kolejny przykład jawnego bandytyzmu w biały dzień i bezczelne złamanie świętej zasady:
    Od teraz już działa. Czy choć jedna osoba wyjdzie z tego powodu zaprotestować? Dlatego dajcie dziadkowi spokój... Naprawdę jest o co walczyć i bez wyciągania wydarzeń sprzed ponad 3 dekad.
  23. Jurij
    Jest już trailer pierwszego pełnometrażowego filmu poświęconemu liderowi największej prawicowej partii - Kongresu Nowej Prawicy - Januszowi Korwin - Mikke. Film jest finansowany przez osoby prywatne i nie maczał w tym palców Polski Instytut Sztuki Filmowej, więc to już jest na plus. A jak się zapowiada Korwin - The Movie? Zobaczcie sami:




    Jest także nagranie z niedzielnego programu Młodzież Kontra, którego gościem był lider KNP, Janusz Korwin - Mikke:




    Tym razem obyło się bez żartów o rurkowcach, pytania były poważniejsze i moim zdaniem to jedno z lepszych (o ile nie najlepsze) wystąpienie prezesa w tym programie. Miłego oglądania, a ja wracam do lektury. Podobno czytanie lewicowej literatury jest teraz modne i dobrze postrzegane, więc zgodnie ze słowami chińskiego myśliciela Sun Zi:
    postanowiłem zgłębić jedno z najważniejszych i najbardziej znanych dzieł myśli lewicowej, a z pewnością najwybitniejsze dzieło pewnego bardzo znanego narodowego socjalisty. Więcej szczegółów w jednym z kolejnych wpisów
  24. Jurij
    Czułe powitania w... 2018 roku
     
    Ależ ten czas leci, od poprzedniego wpisu minęło... 14 miesięcy I niemal każdego dnia starałem się zmobilizować, że dziś już na pewno dokończę kolejny wpis. Tak się jednak nie stało i pora chyba to zmienić. W związku z tym, że ostatnio nie mam czasu pisać długich elaboratów na bieżące i wolnościowe zagadnienia - a Wy znając życie - nie macie czasu żeby co chwilę takowe czytać - postanowiłem co następuje:
     
    Od teraz wpisy będą krótsze. Zdecydowanie krótsze. Postaram się je jednak zamieszczać częściej. Co wcale nie oznacza, że długich wpisów nie będzie, bo mam już rozpoczętych kilka, tylko te czekają na... czas i mobilizację. To może potrwać =) Pora wprowadzić kilka nowych krótkich formatów, min. : komentarz polityczny, komentarz ekonomiczny oraz co najważniejsze - naprawę pojęć, gdyż jak pewnie wiecie Jego Królewska Mość co jakiś czas podkreśla, że bez tego nie ma mowy o żadnej zmianie.  
    Jako że nie mogłem już dłużej trwać w tej blokadzie piśmienniczej, pora się odblokować. Wszystkim zawiedzionym brakiem wpisów przypominam, że blog nie jest finansowany ze środków Unii Europejskiej, więc jak tylko macie ochotę rzucić granatem w europarlament z frustracji tudzież innych emocji - bądźcie jak Nike Ja tymczasem biorę się za pierwszy strzał w nowej serii - Ministerstwo Wszystkich Finansów.
     
    Pozdrawiam,
     
    Jurij
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.