Dziś 11 listopad, dzień radosny, w końcu Polska odzyskała niepodległość. Jednak czy aby na pewno radosny?
Niech każdy z nas zada sobie pytanie: co wydarzyło się 11 listopada, że dzień ten jest uznany za odzyskanie przez Polskę niepodległości? Ja nie wiem, ale może są lepsi ode mnie.
No nic, postanowiłem poszukać odpowiedzi, a sprawa jest prosta - zaglądamy w Wikipiedię. Znajdujemy:
Rzeczywiście wzniosłe wydarzenia, więc dlaczego tak mało się o tym co roku mówi. Skoro w szkołach tego nie uczą (specjalnie nikt do tego wagi nie przywiązuje), to przynajmniej w jakimś TVN24, czy innej stacji informacyjnej powinni o tym mówić - cały dzień! Dlaczego muszę w XXI w. przeszukiwać internet w poszukiwaniu znaczenia tego święta?
Drugi fenomen to data 22 lipca, czyli święto ustanowione po II Wojnie Światowej. Skąd to wiem? Tak, Wikipedia.
I tu ludzi boli, że komuniści ustanowili to święto.
Osobiście tego nie pamiętam (logiczne), ale tata zawsze powtarza, że to było lepsze święto (nie, nie ma zapędów komunistycznych). Środek lata, uczniowie i tak szkół nie mają, jeśli dzień wypadał w piątek lub poniedziałek to można było mieć długi weekend, który był ciepły. To naprawdę szczęśliwe święto i mnie osobiście bardziej podobało by się latem niż w listopadzie, gdzie za oknem szarówka i deszcz. Na siłę wmówiono ludziom, że ta data będzie lepsza bo nie wymyślili jej komuniści, więc zróbmy na przekór Rosjanom i świętujmy 11 listopada - w deszczu i smutku, bo pogoda optymizmem nie napawa.
Co więcej, jeśli poszukamy dokładnie to:
i tym samym jedyny ślad po Polsce (rozbiory i te sprawy) dostaje symboliczną niepodległość. Pierwszą niepodległość, historyczną. Czy to nie byłoby lepsze?
Teraz tylko wyczekujmy dnia, aż 3 maja przeniosą na początek lutego, bo wtedy żadnych konkretnych świąt nie ma...