No ja dziś obejrzałem Teda i niestety nie podzielam Twojego entuzjazmu. Amerykanie po raz kolejny udowodnili, że nie potrafią już nakręcić dobrej komedii bez tandetnych seksistowskich żartów w tym o gejach, zboczonych gestów, pierdów, żałosnych scenek typu "shit on the floor" i bluzgów. Do tego jak widzę amerykańskie gęby po fefnastu operacjach plastycznych, to się wprost niedobrze robi. W zasadzie pomysł na film był całkiem niezły i momentami film był nawet nawet. No ale cóż, jedno z gorszych wystąpień Marka Wahlberga. Już lepsza była Kontrabanda, a Shooter - mistrzostwo świata. W komediowej roli zdecydowanie bardziej podobał mi się w Policji Zastępczej =) W zasadzie gdyby nie Mila Kunis i przypomnienie przeboju Tiffany - uznałbym czas poświęcony na oglądanie tego filmu za stracony. A szkoda, bo mogła to być naprawdę dobra komedia...