Skocz do zawartości
"Idzie nowe..." - o zmianach i nie tylko ×
Przeniesienie zakupów z IPS Marketplace / Moving bought items from IPS Marketplace ×

Jurij

Użytkownik
  • Postów

    4 961
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    52

Wpisy na blogu opublikowane przez Jurij

  1. Jurij
    Czułe powitania w nowym 2017 roku!
     
    Szczególnie gorąco witam wszystkich, którzy jeszcze trwają w boju i nie popełnili samobójstwa w naszym mlekiem i miodem płynącym kraju. I nie bez przyczyny o tym wspominam, albowiem niedawno media doniosły, że w Polsce liczba samobójstw jest już dwukrotnie wyższa od liczby osób, które giną we wszelkiego rodzaju wypadkach. Najczęściej odbierają sobie życie ludzie młodzi w wieku 30-49 lat, z czego aż 5200 na 6000 samobójców to mężczyźni.
     
    Ale dzisiejsza pogadanka będzie o dzisiejszym wydarzeniu oraz wydarzeniach poprzedzających, które w znaczącym stopniu uderzą we wszystkich Polaków i doprowadzą do destrukcji kraju. Data 10 lutego 2017 roku niewątpliwie nie zapisze się kolorowymi barwami w historii współczesnej Polski, albowiem tego dnia Narodowy Bank Polski wprowadzi do obiegu nowy banknot o nominale 500 złotych. Mimo iż sam banknot jest kolorowy i może niektórym się podobać:
     

     
    to niestety jego wprowadzenie nie świadczy niczego dobrego. A że Polacy nie zdają sobie sprawy z tego jaką zbrodnię popełnił rząd Rzeczypospolitej Polskiej raz Narodowy Bank Polski, pokazuję i objaśniam.
     
    Historia wielu współczesnych państw pokazała niejednokrotnie, że kiedy w państwie dzieje się źle, wtedy zaczyna szaleć inflacja.
     
     
    A kiedy emitowany pieniądz jest wart coraz mniej, wtedy potrzebujemy go coraz więcej, aby zaspokoić nasze potrzeby. Jeszcze gorzej sprawa się ma, kiedy mamy do czynienia z krajem socjalistycznym, jakim niewątpliwie jest Polska, gdzie rząd zajmuje się poborem podatków i redystrybucją dóbr głównie za pomocą socjalistycznych wynalazków, takich jak system emerytalny, zasiłki dla poszczególnych grup społecznych (np. program 500+, zasiłek dla bezrobotnych). Wówczas rząd potrzebuje coraz więcej pieniędzy i nakłada coraz wyższe podatki. Ale to też nie trwa wiecznie, bo w końcu podatki osiągają tak wysoki poziom (jak w Polsce gdzie wynoszą ponad 83%), że płatnicy podatków nie są w stanie zaspokoić rosnących potrzeb rządu. Zupełnie jak ten osiołek:
     

     
    Wówczas ludzie albo bankrutują, albo przenoszą się do szarej strefy, albo wyjeżdżają (przenoszą swój biznes) za granicę albo niestety odbierają sobie życie. Dlatego rząd musi sobie radzić sam i wtedy albo:
     
    1. Pożycza pieniądze od zagranicznych banków - co już nastąpiło, bo jak niedawno słyszeliśmy zegar długu publicznego Polski przekroczył kwotę 1 biliona złotych (wraz z długiem ukrytym to ponad 4 biliony złotych),
    2. Albo lub jak to w przypadku Polski oraz dodrukowuje sobie pusty pieniądz, tzw. pieniądz fiducjarny.
     
     
    Ponieważ Narodowy Bank Polski od dłuższego czasu drukuje sobie pieniądze bez pokrycia (tak samo jak Europejski Bank Centralny robi z Euro), jego wartość notorycznie spada. A zatem dochodzi do sytuacji, kiedy za tę samą kwotę możemy kupić coraz mniej dóbr. Kiedy wejdziemy na stronę Narodowego Banku Polskiego, zobaczymy taki o to nagłówek:
     

     
    Ale czy aby na pewno? Pamiętam doskonale rok 1994, ostatni rok przed denominacją wprowadzoną przez Hannę Gronkiewicz Waltz - ówczesnego prezesa Narodowego Banku Polskiego. Denominacja została przeprowadzona w stosunku 1:10 000. Oznacza to że banknot 10 000 PLN został wymieniony na 1 zł, banknot 100 000 zł na 10 zł, banknot 1000 000 zł na 100 zł a popularna 100-złotówka stała się jednym groszem. Tak Hanna Gronkiewicz - Waltz promowała nowe banknoty:
     

     
    Wówczas najwyższym nominałem był banknot 2000 000 złotych z Ignacym Janem Paderewskim, wymieniony na współczesne 200 zł. Niewielu jednak wie, że ówczesna prezes Narodowego Banku Polskiego miała zamiar wprowadzić do obiegu banknot 5000 000 zł z Józefem Piłsudskim gdyby nie udało się natychmiast zdenominować złotówki. Andrzej Heidrich, projektant większości polskich banknotów, przygotował taki nominał:
     

     
    Jednak nie został on nigdy wprowadzony do obiegu, ponieważ dokonano denominacji. Stare banknoty przez rok były używane w obiegu na równi z nowymi (co powodowało wiele zabawnych sytuacji w sklepach, kiedy np. ekspedientka zmuszona była wydać dwieście tysięcy i trzydzieści dwa grosze), jednak stare banknoty bardzo szybko zniknęły z obiegu. Spóźnialscy mogli je wymieniać w banku jeszcze przez 10 lat. Niestety od tamtego czasu wiele się zmieniło. Przez 22 lata rządów socjalistycznych pod barwami AWS, Platformy Obywatelskiej, SLD, PSL, PiS złotówka mocno straciła na wartości, a socjalistyczne programy zaczęły pochłaniać coraz więcej i więcej pieniędzy. Jeśli w 1994 roku byliśmy w stanie wziąć 100 000 zł i zrobić przyzwoite zakupy, to dziś kwota 10 zł nie wystarczy nam już na zakup chociażby chleba, mleka, masła i 100g szynki. A przecież NBP dba o wartość pieniądza! Czyż nie?
     
    Otóż nie, co postaram się zaraz udowodnić. W 2013 roku Narodowy Bank Polski ogłosił, że wprowadzi do obiegu nowe zmodernizowane banknoty 10, 20, 50 oraz 100 zł. Już w 2014 roku nowe banknoty pojawiły się w naszych portfelach: 
     

     
    NBP wprowadził nowe banknoty rzekomo w trosce o bezpieczeństwo, gdyż nowe zabezpieczenia miały utrudnić fałszowanie banknotów. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby NBP każdy wprowadzony do obiegu stary banknot zastąpił nowym. Tymczasem NBP uznał, że obie wersje są ważnym środkiem płatniczym bezterminowo! Oznacza to, że cała operacja poprawy zabezpieczeń polskich banknotów to jeden wielki pic na wodę. Albowiem skoro stare banknoty o rzekomo słabych zabezpieczeniach nadal są prawnym środkiem płatniczym, to nic nie stoi na przeszkodzie aby fałszerze nadal je sobie drukowali. Czyż nie? Tymczasem po trzech latach od przeprowadzenia tej operacji stare banknoty jak i nowe znajdują się na równi w obiegu i wcale nie widać, żeby tych starych było mniej. Zwróćcie na to uwagę, kiedy będziecie wypłacać pieniądze z bankomatu czy dostawać resztę w sklepie. Szanse, że dostaniecie stary lub nowy banknot są takie same. A to znak, że NBP wcale nie wcale nie wycofał z obiegu starych pieniędzy, tylko podwoił ilość gotówki znajdującej się w obiegu. W 2016 roku to samo spotkało banknot o nominale 200 zł.
     

     
    Niestety i to nie zaspokoiło potrzeb rządu. Zaciągnięte 20 miliardów złotych pożyczki na program 500+ trzeba czymś spłacić. Dlatego Narodowy Bank Polski, jak sam dumnie ogłosił, postanowił sprostać społecznemu zapotrzebowaniu na duże nominały i w dniu dzisiejszym wprowadził do obiegu banknot 500 zł. Nie wszyscy przyjęli to z entuzjazmem, dlatego:
     
    Przyznam się szczerze, że dawno mnie nic tak bardzo nie rozbawiło, jak to oświadczenie. Z tej jednej wypowiedzi NBP możemy śmiało wywnioskować, że:
     
    1. Wcale nie chodziło o uzupełnienie zapotrzebowania na duże nominały w społeczeństwie. Z resztą komu w dzisiejszych czasach potrzebne są duże nominały, gdy dwusetki rzadko się zdarzają, a większość operacji jest bezgotówkowa?
    2. NBP przyznał otwarcie, że wydrukował 50 milionów pięćsetek = dodrukował 25 miliardów złotych. Czyli mniej więcej tyle ile obecna władza potrzebuje w roku bieżącym na realizację socjalistycznych zachcianek. Ze świecą szukać wycofanych z obiegu starych banknotów o wartości 25 miliardów złotych.
    3. Jednym z częściej spotykanych banknotów jest poczciwa 20-złotówka, której w obiegu jest raptem 100 000 000 sztuk. Czy naprawdę pocieszeniem jest, że najwyższy nominał będzie dodrukowany w liczbie połowę mniejszej?
     
    Studiując dane NBP można się dowiedzieć jeszcze ciekawszych rzeczy. Najpopularniejszym i najliczniej wydrukowanym banknotem jest banknot o nominale 100 zł. W kwietniu 2007 roku było wydrukowanych i wpuszczonych do obiegu 462 miliony sztuk tego banknotu. W kwietniu 2014 roku było już tego 942 miliony sztuk, czyli ponad dwukrotnie więcej! A ile ich jest w obiegu po wydrukowaniu nowej zmodernizowanej wersji? Sprawdźcie sami
     
    Ja natomiast dla kontrastu podam przykład Wielkiej Brytanii. Tam od lat największym nominałem jest banknot 50 funtowy, a i tak przeważnie spotkać go można jedynie w bankach. W sklepach jest prawdziwą rzadkością i nikt nie płacze z tego powodu. 5, 10 czy 20 funtów w zupełności wystarcza żeby zrobić zakupy. A co ciekawe we wrześniu 2016 roku Wielka Brytania również zmodernizowała swój banknot 5-funtowy. Ale na zupełnie innej zasadzie. Od września zaczęły się pojawiać nowe polimerowe 5-funtówki:
     

     
    A stare papierowe? Cóż, w listopadzie trudno już było taką spotkać, w obiegu zdecydowanie królowała lepiej zabezpieczona wersja polimerowa. A papierowa wersja w kwietniu 2017 roku przestaje być prawnym środkiem płatniczym i będzie ją można wymienić na nową jedynie w bankach.
     
    Można? Można. Ale to trzeba by mieć blade pojęcie o gospodarce i nie rabować własnych obywateli z ich ciężko zarobionych pieniędzy. A drukowanie pieniądza jest niczym innym jak podatkiem inflacyjnym, który płacimy my wszyscy płacąc za coraz droższe towary i usługi. Obyśmy niebawem w Kaczystanie nie skończyli jak obywatele innych krajów socjalistycznych, takich jak Wenezuela:
     

     
     
    III Rzesza:
     

     
     
    Czy Zimbabwe...
     

     
     
    Najwyższy czas się obudzić i nie pozwolić się okradać drakońskimi podatkami oraz bandyckim niszczeniem wartości naszych pieniędzy.
     

     
    Wkrótce dodam kolejny zaległy zeszłoroczny wpis na bardzo pokrewny temat. A tymczasem życzę wszystkim w nowym 2017 roku samych sukcesów, powodzenia w walce z socjalizmem i oby III RP wreszcie zbankrutowała w całości, a na jej gruzach powstała normalność z wolnym rynkiem i silnym, bogatym i szczęśliwym narodem.
     
    Jurij
     
    P.S.
     
    A władzom Kaczystanu jak i jego mieszkańcom z pewnością przyda się powtórzyć lekcję ekonomii znanego bogatego kaczora (który nie tylko ma konto w banku ale i swój własny skarbiec) czym się kończy inflacja i dodruk pieniądza:
     
     
  2. Jurij
    Przy ulicy Świętokrzyskiej w centrum Warszawy znajduje się bardzo, naprawdę bardzo ważny budynek:
     

     
    To gmach Ministerstwa Finansów, w którym powstają projekty budżetu państwa, kręci się podatkowy bicz na obywateli, zarządza finansami samorządów czy też powiększa dziurę budżetową - zadłużenie kraju. Najważniejszą osobą w tym budynku jest Minister Finansów.
     
    Gdybym położył przed Wami walizkę z milionem dolarów:
     

     
    i za natychmiastową odpowiedź (bez użycia żadnych pomocy internetowych czy innych) na pytanie: "Kto jest obecnie ministrem finansów w Polsce?" dał ją za nagrodę - musiałbym ją zatrzymać dla siebie. Otóż 8 stycznia 2018 roku, dzięki rozprzestrzeniającej się w Polsce niczym HIV w Afryce dobrej zmianie, ministrem finansów w Polsce została ta pani:
     

     
    Towarzyszka Teresa Tatiana Czerwińska, bo o niej mowa, została cztery miesiące temu nowym ministrem finansów Polski. Teresa Tatiana Czerwińska z domu Tumanowskich urodziła się 4 września 1974 roku w Dyneburgu. O tym na stronie rządowej nie przeczytacie - czyżby rząd Jarosława Morawieckiego... wróć! Mateusza Kaczyńskiego... czy jakoś tak... wstydził się, że jedna z najważniejszych osób w państwie pochodzi z łotewskiej republiki radzieckiej? Być może. Ale nie osądzajmy książki po okładce. Ta pani musi być wybitnym specem w dziedzinie ekonomii i finansów, skoro dostała tak prestiżowe i wpływowe stanowisko. Czyż nie? Patrząc na owoce jej pracy na pewno się dowiemy. W dzisiejszych czasach to proste... wpisujemy w Google hasło Teresa Czerwińska i co nam wyskakuje?
     
    Tak. Informacje sprzed 4 miesięcy, że ta pani została ministrem finansów. Ale że co? Że to jej największy życiowy sukces? Że przez 4 miesiące nie zrobiła nic, by żyło się lepiej nam wszystkim? Nie obniżyła podatków? Nie zmniejszyła długu Polski? Nie dokonała żadnej istotnej zmiany, o której jakiekolwiek media napisałyby choć krótką wzmiankę?
     
    Niestety nie.
     
    To może jakiś mały sukcesik w życiu jednak odniosła? 44 lata to całkiem sporo. Donald Trump miał już w tym wieku całkiem spore osiągnięcia finansowe. Sprawdźmy zatem jej dokonania. Przeczytajmy bardzo ciekawy dokument: 20170626_osw_maj.pdf dostępny oficjalnie pod tym linkiem: http://www.mf.gov.pl/documents/764034/6047960/20170626_osw_maj.pdf
     
    Jest to oświadczenie majątkowe nowej minister finansów Teresy Czerwińskiej. Skoro ktoś zostaje ministrem finansów, to z pewnością wie, jak zadbać o swoje własne. Przeczytajmy zatem czego się dorobiła:
     
    1. Mieszkanie własnościowe 96 metrów kwadratowych na spółkę z mężem oraz 11-letnia honda civic z 2007 roku. Szybka analiza Otomoto i wiemy, że takie auto można kupić już za 15-20 tysięcy złotych. Szału nie ma. Więc na pewno sprytna i zaradna minister finansów ulokowała swój majątek w innych aktywach?
     
    Zasoby pieniężne w złotówkach: 2500 PLN
    Zasoby pieniężne w dewizach: około 2186 dolarów USA
     
     
     
    oraz uwaga - papiery wartościowe NFI o łącznej wartości 44,24 PLN.
     
     
     
    Dowiadujemy się także, że nowa minister finansów Teresa Czerwińska opanowała do perfekcji jedną umiejętność. Zadłużanie domowego budżetu poprzez zaciąganie kredytów. Posiada bowiem:
     
    1. Kredyt złotówkowy w PKO BP na kwotę 324915 PLN,
    2. Kredyt we frankach szwajcarskich (sic!) na kwotę 112266 CHF  (to ponad 390 000 PLN) który będzie spłacać do 2038 roku - jeszcze przez 20 lat,
    3. Kredyt w banku Ikano (Ingwara Kamprada - założyciela IKEI) na kwotę około 1100 PLN
    4. I jeszcze jeden kredyt w PKO BP na kwotę 60 000 PLN.
     
     
    Za te wszystkie wybitne osiągnięcia towarzyszka Teresa Czerwińska była skromnie nagradzana w ubiegłym roku:
     
    56 000 PLN tytułem wynagrodzenia (umowa o pracę), 950 PLN z umów autorskich, 11500 PLN z najmu.  
    Tak tak moi mili. Towarzyszka Teresa Czerwińska ma dużo powodów do uśmiechu:
     

     
    Dokładnie ponad 36 milionów powodów - albowiem dokładnie tylu niewolników zamieszkujących terytorium Polski okupowanej przez kaczystowski rząd III RP każdego dnia oddaje niemal 90% swojego wynagrodzenia do sterowanego przez towarzyszkę Czerwińską rzeczonego ministerstwa finansów sponsorując min. jej mieszkania i kredyty oraz wygodne dostatnie życie. Jeśli do dnia dzisiejszego łudziliście się, że obecny rząd stara się poprawić Wasz los i ulżyć Waszym podatkowym cierpieniom dbając o Wasze portfele, zapewne jesteście zawiedzeni. Nikt tego za Was nie zrobi. Ani dobra zmiana, ani rząd PiS, a zwłaszcza nowa minister finansów towarzyszka Teresa Czerwińska - zadłużona w bankach na ponad 600 000 PLN posiadaczka 10-letniego rzęcha i 2500 pln w gotówce, czyli kwoty którą średnio ogarnięty cygan jest w stanie użebrać tudzież skroić pod dworcem PKP w deszczowy tydzień.
     
     
    O swoje finanse najlepiej zadbać możesz tylko Ty. Jak? Pierwszy krok do wolności możesz wykonać już jednym kliknięciem. Wybierz Wolność!
     
    Pozdrawiam,
     
    Jurij
     
     
  3. Jurij
    Czułe powitania w... 2018 roku
     
    Ależ ten czas leci, od poprzedniego wpisu minęło... 14 miesięcy I niemal każdego dnia starałem się zmobilizować, że dziś już na pewno dokończę kolejny wpis. Tak się jednak nie stało i pora chyba to zmienić. W związku z tym, że ostatnio nie mam czasu pisać długich elaboratów na bieżące i wolnościowe zagadnienia - a Wy znając życie - nie macie czasu żeby co chwilę takowe czytać - postanowiłem co następuje:
     
    Od teraz wpisy będą krótsze. Zdecydowanie krótsze. Postaram się je jednak zamieszczać częściej. Co wcale nie oznacza, że długich wpisów nie będzie, bo mam już rozpoczętych kilka, tylko te czekają na... czas i mobilizację. To może potrwać =) Pora wprowadzić kilka nowych krótkich formatów, min. : komentarz polityczny, komentarz ekonomiczny oraz co najważniejsze - naprawę pojęć, gdyż jak pewnie wiecie Jego Królewska Mość co jakiś czas podkreśla, że bez tego nie ma mowy o żadnej zmianie.  
    Jako że nie mogłem już dłużej trwać w tej blokadzie piśmienniczej, pora się odblokować. Wszystkim zawiedzionym brakiem wpisów przypominam, że blog nie jest finansowany ze środków Unii Europejskiej, więc jak tylko macie ochotę rzucić granatem w europarlament z frustracji tudzież innych emocji - bądźcie jak Nike Ja tymczasem biorę się za pierwszy strzał w nowej serii - Ministerstwo Wszystkich Finansów.
     
    Pozdrawiam,
     
    Jurij
  4. Jurij
    Kiedy obserwuję poczynania nowego "rządu", to robi mi się słabo. Widzę, że od 1993 roku, kiedy to nocą obalono rząd Jana Olszewskiego, nie zmieniło się absolutnie nic, a Kaczyński i spółka nadal nocami harcują, zaciskając nad Polską szubieniczną pętlę oraz ukręcając podatkowy bat na Polaków. Wszak podatek bankowy oraz sponsorowanie przez każdego Polaka akcji "500 zł na dziecko" to dopiero początek. Socjalistyczny program PiS'u wymaga gigantycznych nakładów finansowych, a te się same nie wydrukują. I kiedy patrzę na to...
     




     

    ... to mimo wszystko nie jest mi do śmiechu. Kraj w ruinie, naród rozbrojony bardziej niż kiedykolwiek w historii. Dawniej to ludzie chociaż mieli miecze, szable, łuki, oszczepy i topory, potrafili stawiać zasieki, mieli krzepę i potrafili się bić. A dziś? Raptem garstka myśliwych i zapaleńców z pozwoleniami na broń, zamiast armii wojska - armia urzędników... Wystarczy żeby któryś średnio rozgarnięty kraj wykorzystał okazję i wjechał w Polskę łatwiej niż araby w Niemcy. I co wtedy? Obroni nas armia urzędasów? A może minister obrony narodowej i jego 20-letni doradca strzelający shiftem, a nie controlem? Ech...
     
    Zamiast się irytować postanowiłem zacząć obserwować przyrodę. A ta zachwyca niezwykłymi urokami tej jesieni, albowiem zauważyłem, że rozkwitły kwiaty Lotusa. Co ładniejsze udało mi się sfotografować:
     



     



     



     



     
     
    Ach Ależ by się pojeździło, jak za młodości... Kto nie grał, ten trąba, a kto grał - zapewne pamięta (genialny gitarowy cover motywu przewodniego Lotusa):
     




     
    Oraz pełny oryginalny soundtrack:
     




     




     

    Tylko czy dożyjemy kiedyś czasów, że każdy kto będzie chciał w Polsce, będzie mógł się takiego legalnie dorobić? Obawiam się, że za kadencyi tych panów:
     



     
    ... i przy ich socjalistycznym programie, będzie to awykonalne.
  5. Jurij
    Po majowych wyborach prezydenckich, kiedy to wygrał obejmując urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nikomu nie znany dotąd szerzej człowiek z PiS'u - Andrzej Duda, ręce mi opadły i nadzieja na poprawę sytuacji w kraju stała się mglista jak londyńska pogoda. Jak to możliwe, że po 25 latach rządów okrągłostołowej kliki AWS / SLD / PO / PiS ludzie nadal głosują na te same twarze gwarantując sobie tym samym, że nie zmieni się nic? Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jest naprawdę rewelacyjne dzieło gen. Kiszczaka (czyt. The Kiszczak Show ) , które po dziś dzień spisuje się znakomicie - podzielona na prawicę i lewicę okrągłostołowa lewica mąci Polakom w głowach od ćwierćwiecza, a reżimowe media dopełniają dzieła propagandowego zniszczenia resztek zdrowego rozsądku wśród narodu polskiego.
     
    Kilka miesięcy później odbyły się wybory do sejmu i senatu, w których znów wygrał PiS. To, że wygra PiS było do przewidzenia. Ale fakt, że do sejmu dostała się także utworzona naprędce szalupa ratunkowa PO - Nowoczesna PL bankstera Ryszarda Petru (tak jak niegdyś były tworzone pseudo partie typu Polska Razem Jarosława Gowina, tylko po to by odebrać głosy niezdecydowanych i wrogów PO-PiS'u), natomiast partii KORWiN zabrakło nieco ponad 37 000 głosów - czyli tyle ile liczy niewielkie miasteczko - nie mieści mi się w głowie. Ale cóż, w myśl zasady - chcącemu nie dzieje się krzywda - wszyscy którzy zagłosowali na PO - PiS - Nowoczesną - PSL - mają co chcieli:
     




     

    PiS ma władzę absolutną i w najbliższych miesiącach dokona dzieła zniszczenia Rzeczypospolitej Polskiej. Być może gdy to nastąpi - wszyscy którzy głosowali na PiS z przekonaniem że jest to partia "prawicowa" otworzą oczy? Boję się tylko, że wtedy już będzie za późno. Prawdziwe oblicze tej partii to nie "Prawo i Sprawiedliwość" a "Podatki i Socjalizm".
     
    Żadna, zaprawdę powiadam Wam, żadna partia prawicowa nigdy nie będzie wprowadzać w życie podwyżek podatków i socjalistycznego programu. A PiS już to robi.
     
    Podatki:
     
    Dziś możemy przeczytać brednie prof. Modzelewskiego, że obniżka stawki VAT z 23% na 22% nic nie da, bo budżet jest w ruinie, a skorzystają na tym tylko sprzedawcy. Do tego pustego lewicowego łba nie dociera, że niższa stawka VAT to niższe ceny, a zatem wyższa konsumpcja i większe wpływy do budżetu. Przykład? Wyśmiewana w całej Polsce Rumunia! Któż nie zna lub choć raz się nie zaśmiał z dowcipów o Rumunach? Ha! A tymczasem właśnie się okazało, że:
     

    I co pan na to panie Modzelewski?
     
    Socjalizm:
     
    Socjalistyczne zapędy PiS również wyszły na jaw. Partia obiecała 500 zł zasiłku na każde nowo narodzone dziecko. Oznacza to tylko i wyłącznie, że dzieci będą się rodzić w Polsce nie z własnej nieprzymuszonej woli rodziców, a po to - by dostać zasiłek. Wiecie czym to będzie grozić? Ile osób zdecyduje się na dziecko tylko po to by dostać zasiłek kompletnie nie przejmując się tym, co się z tym dzieckiem potem stanie? Wszak w państwie opiekuńczym po to są domy dziecka i opieka społeczna, by nie przejmować się konsekwencjami spłodzonego potomstwa - czyż nie? Grunt, że zasiłek odebrany i jest za co pić! Nie martwcie się wyborcy PiS - spełnienie tego postulatu z pewnością szarpnie Was po kieszeni, bo PiS będzie musiało podnieść podatki, by mieć z czego wypłacić zasiłki oraz sfinansować urzędników. I przy okazji się nakraść.
     
    A co z nami? Czy rzeczywiście wszystko przepadło? Ależ skąd! Walka trwa dalej. Albowiem jak mawiał św. Augustyn - "Dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą". Ku pokrzepieniu serc wkleję Wam przesłanie Konrada Berkowicza, który był jedynką w Małopolsce z ramienia partii KORWiN:
     

     

    A tymczasem życie toczy się dalej. Kiedy nie można nic poradzić na kretyński ustrój demokratyczny, a przekonywanie większości idiotów kończy się jedynie tym, że sprowadzają nas do swojego poziomu i pokonują doświadczeniem - trzeba korzystać, póki granice otwarte, zbroić się w dukaty i nabierać siły do walki z PiS'owskim okupantem najjaśniejszej Rzeczypospolitej:
     

     

     
    Och nie! I co teraz? Kościoła Mariackiego, Pałacu Kultury i Nauki oraz bunkrów nie ma...
     
     
     
     
    ... ale też jest za***iście:
     

     

     
    P.S.
     
    Gdy słyszę, że Macierewicz ma być Ministrem Obrony Narodowej i patrzę na wyniki wyborów, to ciśnie mi się na usta jeden stary kawałek...
     





     

    O zgrozo jego wykonawca jest teraz posłem RP z ramienia KUKIZ '15. Co poszło nie tak? God Bless The Queen!
  6. Jurij
    W internecie ukazał się właśnie pierwszy pełnometrażowy film dokumentalny o najważniejszym i najbardziej charakterystycznym człowieku, liderze polskiej prawicy - Januszu Korwin - Mikke - KORWIN - The Movie. Kilka dni temu odbyła się premiera tego filmu w Warszawie i Krakowie, bilety kosztowały 30 PLN. Już dziś możecie obejrzeć ten dokument na http://forum.invisionize.pl/ zupełnie za darmo i w HD. Film został zrealizowany dzięki środkom przekazanym przez dobrowolnych darczyńców. Jego reżyserem jest Tomasz Agencki, przy produkcji filmu pomagała także radiostacja Kontestacja. W filmie znajdziecie wiele archiwalnych wypowiedzi oraz podpatrzycie jak ciężką pracę każdego dnia wykonuje lider partii KORWiN, by szerzyć myśl konserwatywno - liberalną wśród ludzkości. Cóż mogę więcej dodać - miłego seansu!
     





     

    A dla człowieków potrafiących czytać wyjątkowa lektura - świeżo wydany blisko 40-stronicowy program partii KORWiN: http://www.partiakorwin.pl/program/- miłej lektury
  7. Jurij
    Dzisiaj ostatni dzień walki o fotel prezydenta RP - pora podsumować tę odlotową kampanię! A działo się, oj działo....



    Owe 19 000 KM udało się pokonać dzięki między innymi:
    Air KORWiN One:



    Helikopterowi od Zbigniewa Stonogi:








    One KORWiN Truck:



    One KORWiN Bus:




    Tram KORWiN One:






    Nie zabrakło też gustownego Volvo C70 cabrio w Krakowie:



    Płomiennych przemówień:




    Zdjęcia na czołgu w drodze do obalenia reżimu:



    Zdjęć z pięknymi Cosplayerkami:






    Sesji zdjęciowych z kobietami:




    Ba, powstał też nawet napój energetyczny KORWiN, żeby nie opaść z sił!



    oraz gry na telefon, żeby nie umrzeć z nudów podczas wystąpień Komorowskiego, Palikota, Dudy czy Jarubasa:









    akcji typu Pocztówka dla Korwina:




    ale przede wszystkim - wieców i spotkań, na których pojawiliście się Wy - wyborcy!!!




    Tutaj na zdjęciu w Krakowie ponad 10 000 osób. Wedle reżimowej TVP info - tak wygląda niespełna tysiąc fanów Korwina. Dla porównania:





    Tak, manipulacji i nieczystych zagrywek także było w tej kampanii ze strony reżimowych mediów bez liku. Ale mam nadzieję, że to Was nie zdemotywowało i 10 maja spotkamy się przy urnach, bo być może to ostatnia szansa na uratowanie Polski...









  8. Jurij
    Dziś pierwszy maja - socjalistyczne święto pracy. Jak na kapitalistę przystało to idealny dzień na to aby wziąć się do roboty i napisać bardzo zaległy, aczkolwiek ważny wpis. A wpis będzie dotyczył Kryzysu Na Prawicy, czyli rozłamu w Kongresie Nowej Prawicy.
    Pod koniec 2014 roku w mediach zawrzało, jakoby w Kryzysie Nowej Prawicy źle się dzieje. Wszyscy członkowie ówczesnego KNP gremialnie dementowali te plotki, ale plotki nie wzięły się znikąd. Na początku stycznia 2015 roku Janusz Korwin - Mikke został odsunięty z funkcji prezesa KNP, a nowym prezesem został Michał Marusik. Dlaczego tak się stało? Czas pokazał, że przyczyn było wiele:
    bałagan organizacyjny wewnątrz partii,
    karierowiczostwo niektórych członków KNP,
    niechęć do Przemysława Wiplera (podział na beton i resztę partii),
    chęć zemsty na dotychczasowym prezesie,
    błąd w statusie partii umożliwiający odsunięcie prezesa poprzez straż partyjną.

    Cóż, bałagan w partii można było uprzątnąć. Janusz Korwin - Mikke potrafi zrobić wiele, ale nie może zrobić wszystkiego za wszystkich. Karierowiczostwo i chęć zemsty na prezesie okazały się zgubne dla KNP, bo dzięki luce w statusie udało się osiągnąć cel i wysiudać JKM z fotela prezesa jego własnej partii. Być może KNP istniałaby do dzisiaj w starym składzie, gdyby nie wydarzenie które najbardziej podzieliło członków tej formacji - przyjęcie do struktur Przemysława Wiplera. Pamiętam bardzo dobrze kiedy sam Janusz Korwin - Mikke zapytał na swoim blogu, czy to dobry ruch, aby przyjąć Wiplera do KNP. Byłem wówczas na nie. Czas pokazał, że byłem w błędzie. Wipler póki co okazuje się być lojalnym współpracownikiem prezesa i odwala fenomenalną robotę w terenie, w sejmie jak i w mediach. Jako pierwszy poseł KNP miał znacznie więcej występów w telewizji niż jakikolwiek inny członek KNP za wyjątkiem prezesa. Ale to wydarzenie spowodowało podział wewnątrzpartyjny na beton i resztę. Beton - czyli ludzi do których nie przemawiały jakiekolwiek argumenty za tym, by być otwartym na nowych ludzi z innych partii. Czas pokazał, że w skład betonu wchodzili następujący ludzie (krótko ich omówię oraz wyjawię ich grzechy główne).

    Beton Kongresu Nowej Prawicy


    1. Michał Marusik



    Europoseł KNP, obecny prezes tej formacji. Osobiście nie mam do niego zastrzeżeń, bo będąc europosłem starał się zabierać głos, potrafił mówić konkretnie i z sensem, dziwi mnie że nie wziął w garść wszelkich formalnych problemów wewnątrzpartyjnych. Jako oficjalny powód odwołania JKM ze stanowiska prezesa KNP podał chęć wyręczenia JKM z części obowiązków, które mu przybyły w postaci funkcji europosła. Cały dowcip polega na tym, że JKM wcale nie chciał by go w czymkolwiek odciążano, a pan Marusik również jest europosłem. Za to kłamstwo i karierowiczostwo europoseł Marusik jest skreślony i stracił moje uznanie. Władza najwyraźniej uderzyła do głowy, więc nowy prezes KNP będzie miał możliwość się przekonać, jak to jest władać martwą partią, bo zwykli ludzie o panu Marusiku nigdy nie słyszeli, a partia bez rozpoznawalnego lidera jest niczym. Taki los spotkał Unię Polityki Realnej i dokładnie taki sam los zgotował sobie Kongres Nowej Prawicy czyniąc z siebie UPR 2.0.
    2. Stanisław Żółtek



    Drugi europoseł KNP, przez długi okres prezes oddziału małopolskiego tej formacji. Jako europoseł zawiódł na całej linii. Jego psim obowiązkiem było branie czynnego udziału w obradach europarlamentu, przekazywanie swoich diet na rzecz Kongresu Nowej Prawicy, aktywne promowanie partii i walka z reżimem. Tymczasem europoseł Żółtek w ogóle nie pojawia się w Europarlamencie, nie pobiera diet europosła, nie wykonuje swoich obowiązków i jak się okazało to właśnie Stanisław Żółtek w ramach zemsty na JKM za odwołanie go z funkcji prezesa regionu małopolskiego uknuł plan jak odwołać prezesa KNP przy użyciu straży. Takie zachowanie dyskredytuje tego człowieka w moich oczach na całej linii i w polityce dla takich ludzi nie powinno być miejsca.
    3. Jacek Wilk



    Warszawski mecenas, obecny kandydat na prezydenta z ramienia KNP również jest istotnym elementem kryzysu w KNP. Do czasu eurowyborów był aktywnym członkiem KNP i wzbudzał mój podziw. Robił dobrą robotę w stolicy i okolicach, ale wszystko zmieniło się gdy na stołecznych listach przestał być numerem jeden, bo pojawił się Przemysław Wipler. Karierowiczostwo wyszło z tego pana jak szydło z worka i od tamtej pory odsunął się w cień. Ale nie do końca, ponieważ zamiast kontynuować swoje dzieło i walczyć z euro-socjalizmem i pookrągłostołową kliką, mecenas Jacek Wilk postanowił wykorzystać swoje zdolności prawnicze i zaczął kierować donosy do prokuratury na... swojego prezesa Janusza Korwin - Mikkego. Myślicie, że to żart? Niestety:



    Jak tylko Korwin - Mikke został odsunięty z funkcji prezesa mecenas Wilk natychmiast zaczął brać czynny udział w życiu partii obejmując funkcję lidera okręgu warszawskiego oraz został kandydatem KNP na urząd prezydenta. Chcecie takiego prezydenta? Bo ja nie.
    Z resztą z tym związana jest jeszcze jedna historia. Tuż po odwołaniu Korwina z funkcji prezesa KNP dotychczasowa partia udzielała pełnego poparcia Korwinowi ubiegającemu się o fotel prezydenta. Jak tylko się okazało, że JKM zakłada własną formację z posłem Wiplerem i europosłem Iwaszkiewiczem - poparcie zostało wycofane a dalszy ciąg historii już znacie.
    4. Krzysztof Szpanelewski



    Zasłużony działacz KNP z Mazowsza, jego czołowym osiągnięciem była znakomita robota jako szefa kampanii KNP w wyborach do Europarlamentu. Pomimo wprowadzenia 4 europosłów do europarlamentu człowiek ów podał się do dymisji i ostentacyjnie odszedł z partii. W okresie od czerwca 2014 do stycznia 2015 nie omieszkał jednak nagrywać filmików szkalujących Korwin - Mikkego i nadawać na partię. Po rozłamie natychmiast wrócił do KNP i został szefem kampanii wyborczej Jacka Wilka na urząd prezydenta. Po wyborach powinien się zająć może szkoleniem szpiegów? Do tego by się nadawał, bo obecnie robi doskonałą robotę w tym zakresie - o Jacku Wilku prócz zagorzałych konserwatystów i wolnościowców nie wie nikt. Jest pomijany w sondażach, jego poparcie wynosi poniżej 1 procenta, a ostatnio przemawiał w sejmie do wyłączonych kamer, bo żaden z dziennikarzy nie potraktował pana Wilka serio. Brawo - pełen sukces!
    5. Artur Dziambor



    Aktywny działacz KNP z pomorza. Nie został europosłem, ale miał bardzo dobry wynik. Zasłynął tym, że w programie Tak czy Nie u Agnieszki Gozdyry powiedział do Pawła Zalewskiego z PO słynne słowa "Tej siły już nie powstrzymacie!". Jak widać siła powstrzymała się sama. Ten człowiek jest skreślony w moich oczach, bo zanim JKM został odwołany z funkcji prezesa KNP i dziennikarze próbowali się dowiedzieć czy jest jakiś kryzys w partii - odpowiadał, że kryzysu nie ma. A nawet gdyby Korwin założył nową partię, to on jak i 99% działaczy KNP pójdą za Korwinem. Jak widać tego nie zrobił, a ja brzydzę się kłamstwem. Dlatego panu Dziamborowi mówię stanowcze nie.
    6. Piotr Najzer



    Najmłodszy znany działacz betonu, zasłynął swoim kanałem na youtube na którym nie bał się nazywać rzeczy po imieniu. Nie bał się również na imprezach młodzieżówek chwalić się swoimi planami jak to odsuną Korwina od władzy i sami przejmą stery. Rzeczywiście panie Najzer - udało się, gratulacje! I powodzenia na funkcji vice-prezesa Tytanica pod banderą KNP.
    Niespełna pół roku po rozłamie sytuacja wygląda następująco - nowa partia Korwin - Mikkego - ugrupowanie KORWiN (Koalicja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja) według najnowszych sondaży będzie trzecią siłą w sejmie.



    Notowania zabetonowanego Kongresu Nowej Prawicy nie przekraczają 1% i można śmiało powiedzieć, że beton pociągnął tę partię na dno. Przez ostatnie 96 dni partii Korwin przybyło 61106 polubień na Facebooku, a KNP ubyło 26485 polubień. Całą sytuację na polskiej prawicy doskonale ilustruje prześmiewczy filmik (przerobiony fragment filmu Żywot Briana brytyjskiej grupy Monty Pythona), zrobiony zapewne przez lewicę:




    Panowie z Kongresu Nowej Prawicy najwyraźniej zapomnieli, że wróg jest na Wiejskiej w Warszawie, w pałacu prezydenckim oraz w Brukseli, a nie pod postacią Korwina czy Wiplera, a ich celem jest obalenie pookrągłostołowej komuny, a nie rozpieprzanie polskiej prawicy. Wstyd i hańba! Dlatego państwu już dziękuję, nie będę śledził ani komentował Waszych poczynań. Jeśli chcecie walczyć z reżimem, możecie wspierać partię KORWiN oraz propagować idee wolnościowe i konserwatywne, do czego gorąco zachęcam. Tymczasem jedyną nadzieją dla Polski jest:



    I na tym musimy się skupić. Bo jeśli nie wygra on, to Polska przestanie istnieć i zostanie jedynie emigracja.
  9. Jurij
    Czarnym koniem tegorocznych wyborów prezydenckich został ogłoszony przez reżimowe media piosenkarz Paweł Kukiz. Dlaczegóż to? A czemu tak? I co go łączy z Korwinem? Na te pytania odpowiemy sobie w ostatnim dniu kampanii prezydenckiej, bo warto się nad tym kandydatem zastanowić.



    Urodzony w 1963 roku Paweł Kukiz to przede wszystkim piosenkarz. Poza solową karierą z ostatnich lat znamy go przede wszystkim z wokalu w takich zespołach jak AyaRL, Emigranci czy Piersi. Oprócz grania na estradzie Paweł Kukiz zajmował się także grą aktorską. Najbardziej znane filmy z jego udziałem to Girl Guide, w którym wykorzystana została najbardziej znana piosenka grupy Piersi - Maryna:




    Billboard, Poniedziałek (gdzie wraz z Bolcem windykował długi) oraz Wtorek (gdzie wraz z Bolcem otwierał wiejską tancbudę z klubem go-go). Film Wtorek jest ciekawy z jeszcze jednego powodu - albowiem tam na planie filmowym Paweł Kukiz spotkał się ze swoim obecnym kontrkandydatem - Januszem Korwin - Mikke. Kto nie oglądał, to przypominam, bo scena jest warta obejrzenia:




    I tak Paweł Kukiz zaczął robić porządek w tym kraju, że przez pierwsze lata istnienia Platformy Obywatelskiej czynnie wspierał to ugrupowanie. Bo Platforma opowiadała się za wprowadzeniem Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Ale. Jak wiemy z historii, po wygranych wyborach ponad milion zebranych podpisów w sprawie JOW'ów zostało zmielonych, a projekt odszedł w zapomnienie. I tak narodziła się idea ruchu oburzonych / zmielonych, której liderem został Paweł Kukiz.



    Paweł Kukiz zaangażował się w politykę tak bardzo, że postanowił wystartować w tegorocznych wyborach prezydenckich. Jego sztandarowym hasłem pozostawał nadal jeden postulat - wprowadzenie w Polsce Jednomandatowych Okręgów Wyborczych - za wszelką cenę. Zaangażowanie polityczne odbijało się na karierze muzycznej tego artysty. Jego najnowszy album Zakazane Piosenki stał się albumem zakazanym w wielu rozgłośniach radiowych. Ponadto firma Sony zerwała z nim kontrakt i postanowiła, że nie wyda prawie już ukończonej płyty z Borysewiczem, bo zadawanie się z osobami wmieszanymi w politykę jest sprzeczne z wizerunkiem i interesami firmy. Kukiz nie zważając na to nie wycofał się z wyborów i stał się czarnym koniem tych wyborów. Zaangażował się bardzo mocno w pomoc Ukraińcom podczas wojny Ukraińsko - Rosyjskiej. Da się to łatwo zauważyć, słuchając licznych wywiadów, jakie zostały zamieszczone w internecie:




    Z tego wywiadu dowiadujemy się między innymi, że Paweł Kukiz nie ma bladego pojęcia o polityce, bo nazywanie PiS'u prawicą świadczy o kompletnym braku rozeznania na polskiej scenie politycznej. Także sprawy zagraniczne wydają się być obce temu kandydatowi, bo wielokrotnie powtarza, że Ukraińcy to nasi bracia, a tematu mordu Polaków na Wołyniu przez Banderowców nie należy na razie poruszać. Czas jednak zweryfikował poglądy Kukiza i wydaje się, że ten artysta przejrzał na oczy bijąc się w pierś i przyznając do błędu popierania Ukraińców u TW Stokrotka (Moniki Olejnik) w radiu bZdET:

    https://www.youtube.com/watch?v=XpDKYoj7bZw

    Jego umiejętności polityczne zostały przetestowane w tym tygodniu podczas debaty prezydenckiej, zorganizowanej przez reżimową TVP. Na początku debaty Kukiz próbował zapunktować u swojego elektoratu rozstawiając krzesełko dla nieobecnego kandydata Komorowskiego:




    ale później wyrażał zaskoczenie, że są do niego kierowane pytania, czytał tekst z kartki, był wyraźnie spięty całą sytuacją i jako jedyny kandydat nie wystąpił w garniturze (nie licząc obecnego prezydenta, który nie wystąpił w ogóle). Prawdziwy test umiejętności politycznych został mu zafundowany jednak przez sojusznika - Janusza Korwin - Mikkego.




    Korwin - Mikke zaproponował, że wycofa się z wyborów i poprze kandydaturę Kukiza, jeśli JOW'y w wyborach w Wielkiej Brytanii zdadzą egzamin i partia UKiP zdobędzie przynajmniej 40 mandatów (gdyby JOW'y faktycznie działały jak należy, to zdobyliby ponad 90 mandatów). Pewny siebie i swojej idei polityk z pewnością ucieszyłby się z takiego prezentu, z pocałowaniem ręki przyjął elektorat Korwina i walczył dalej o fotel prezydenta. Tymczasem....
    Tymczasem Paweł Kukiz zbulwersował się, oskarżył Korwina o atak na jego koncepcję, złamanie ustalonych umów i obraził się na niego śmiertelnie jak małe dziecko. Ba, na jego profilach na Facebooku zaczęły pojawiać się wpisy "Korwin Adieu :)" oraz, że tylko JOW'y mogą uratować Polskę, oraz że "atak Janusza Korwin - Mikkego jest jak atak Armii Czerwonej na Polskę z 17IX1939 roku". Ponadto kandydat Kukiz obraził się i powiedział, że nie chce już elektoratu Korwina i nie chce mieć z nim nic wspólnego. Zaczęła się internetowa batalia i część zwolenników Korwina i Kukiza została skłóconych. Jedni wychwalali JOW'y, inni bulwersowali się na temat złamanej obietnicy. A jakie są fakty?
    Fakty są takie, że w Wielkiej Brytanii przetestowano Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Z wyników wyborów dowiadujemy się jasno i wyraźnie, że:



    UKiP nie zdobył ani ponad 90 mandatów, ani 40 mandatów, a posiadając 14% poparcie zdobył zaledwie 1 (słownie JEDEN) mandat. Dwie czołowe partie umocniły swoją pozycję. Test JOW'ów zakończył się spektakularną porażką i jedyna koncepcja Pawła Kukiza na obalenie reżimu legła w gruzach. Po raz kolejny okazało się, że Janusz Korwin - Mikke ma rację. Niczym doskonały strateg przewidział, że to może nie wypalić i wolał przetestować tę koncepcję na innym kraju, niż na Polsce. Czy można go za to winić? Czy należy za wszelką cenę trzymać się zawodnej metody bo tak i już? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
    Tymczasem w kraju dzieje się jeszcze jedna dziwna rzecz, zasługująca na wyróżnienie. W reżimowych rządowych mediach, czy to w TVP, TVN czy to brukowcach pokroju Onet / WP, wszyscy kandydaci będący wrogami obecnego systemu są albo krytykowani, albo ignorowani, albo - jak to ma miejsce w przypadku JKM - im bliżej końca kampanii - tym większa porcja jadu, nienawiści i pomyj jest wylewana, a poparcie w reżimowych sondażach drastycznie spada. Wszyscy - oprócz jednego. Paweł Kukiz jest jedynym "anty-systemowym" kandydatem, na temat którego znajdziemy na Onecie co najmniej trzy pozytywne artykuły i pochlebne opinie w mediach. A reżimowe sondaże? W ciągu ostatniego tygodnia poszybowały z kilku do 9%, a w ostatnich dniach do 12 potem 15 i niekiedy aż do 19%! Nie wydaje Wam się to co najmniej dziwne? Albo Paweł Kukiz jest nadal człowiekiem PO (co mało prawdopodobne) albo reżim postanowił wykorzystać jego popularność do odebrania elektoratu pozostałym kandydatom anty-systemowym, celem późniejszego ogrania go i wyciszenia w mediach. Druga opcja wydaje się być bardziej prawdopodobną, więc nie dajmy się zwariować! I nie zapominajmy...
    WRÓG jest tu:

    oraz tu:

    a nie pod postacią Korwina. Niech każdy zagłosuje zgodnie z własnym sumieniem, a nie tak jak mu reżimowe sondaże dyktują! Ja już zdecydowałem, czego i Wam życzę.






  10. Jurij
    Po omówieniu tego co było, czyli o minionym Kryzysie Na Prawicy, pora pomówić o tym co będzie. A krótko mówiąc będzie tak, że jeśli się teraz nie zmobilizujemy i Bronek Komorowski wygra wybory prezydenckie na następną kadencję, to za jego prezydentury doczekamy smutnych czasów, że najtańszy 5-procentowy bronek będzie kosztował 4 PLN, a najtańsza butelka wódki będzie kosztować złociszy 32. Zmiany wejdą w życie w 2016 roku, no chyba że obalimy ten chory reżim i wyjdziemy z Unii Europejskiej. I uwaga - żebyście nie mieli żadnych złudzeń. Nowe przepisy nie sprawią, że Tyskie czy Żywiec będą kosztowały 4 złote. O nie, nie! Cena 4 zł będzie stawką minimalną za puszkę każdego najtańszego sikacza, który będzie miał powyżej 5% zawartości alkoholu. Cena popularnych piw będzie wyższa, a cena prawdziwych piw z małych browarów jeszcze wyższa. To samo będzie tyczyło się wódki.



    Minimalna cena za butelkę piwa czy wódki, podniesiona za pomocą jednej ustawy, ma rzekomo przyczynić się do zwalczania alkoholizmu w Polsce. Tak samo jak wysoki podatek dochodowy skutecznie zwalcza wrednych kapitalistów, próbujących w tym kraju zarobić na życie. A jak bardzo jest to trudne i jak bardzo jesteśmy rabowani przez rząd III RP okupującej Polskę, możecie dowiedzieć się studiując infografikę wykonaną na bazie kalkulacji Forum Obywatelskiego Rozwoju:



    Tak więc mając do wyboru Bronka od 4 złotych i wolność gospodarczą, pracę, niskie podatki i niskie ceny produktów - co wybierzecie 10 maja?



    Ja już wybrałem Dziś sztucznie utworzone święto flagi, więc możecie jednocześnie świętować popijając piwem i wódką po jeszcze starych cenach, a zarazem czytać, oglądać, namawiać, informować, udostępniać, pokazywać, agitować. Wszystko w Waszych rękach
  11. Jurij
    Na ten odcinek czekaliśmy bardzo długo, ale warto było. Powinien go obejrzeć każdy Polak, każdy wyborca Tuska i każdy posiadacz kredytu we frankach szwajcarskich. Dowiecie się min. dlaczego Polacy bankrutują, dlaczego pomimo najbardziej optymistycznych zapewnień rządu nie dzieje się dobrze i komu za to podziękować. Przed Wami najdłuższy i jeden z najlepszych odcinków MaxTV jakie do tej pory powstały:




    A ja muszę wreszcie się pozbierać, wpisy o kryzysie na prawicy, lewicowej literaturze i gejach i lesbijkach same się nie napiszą. Stay tuned
  12. Jurij
    Nareszcie pomału rozkwita wiosna, zaczął się maj, kampania prezydencka dobiega końca, miliony Polaków nadal nie mają zamiaru wracać z Anglii i innych ziem zachodnich, będący w Polsce młodzi ludzie myślą aby czmychnąć stąd czym prędzej, ZUS nadal bankrutuje, Polacy wymierają, rządząca koalicja nadal podwyższa POdatki i rabuje Polaków, edukacja nadal leży, opieka lekarska podobnież, więc oczywistą sprawą jest, że w wiadomościach nie mówi się o niczym innym jak o...



    Nocnych Wilkach ?!?!?!?!?!









    Ale o co chodzi?!
    Nocne Wilki - pierwszy rosyjski klub motocyklowy założony w 1989 roku w Moskwie. O tak wyglądają:



    Odrobina znajomości rosyjskiego i googlowania i możemy się przekonać, że ich liderem jest niejaki Aleksander Załdostanow pseudonim "Chirurg". A znajomość rosyjskiego przydaje się, by posłuchać wypowiedź tegoż jegomościa:




    i przekonać się, że sklecenie jednego poprawnego i sensownego zdania przychodzi mu z dużym trudem. O co więc tyle rabanu? Otóż okazuje się, że ów jegomość przyjaźni się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, do którego w reżimowych mediach (a co za tym idzie w główkach większości Polaków) aż kipi jadem i nienawiścią. No dobrze - na zdrowy chłopski rozum co nam do tego z kim się przyjaźni jakiś zarośnięty motocyklista z rosyjskiej stolicy? Ano absolutnie nic, wszak mamy swoje nieporównywalnie większe zmartwienia? Otóż to! I to jest sedno sprawy.
    Nocne Wilki nie są niczym innym, jak doskonałym tematem zastępczym, dokładnie takim samym jak jeszcze niedawno Katastrofa Smoleńska czy sprawa mamy małej Madzi z Sosnowca, wałkowanym 24 godziny na dobę właśnie po to, abyśmy nie mówili i nie myśleli o tym co istotne. Ale nie niszczyłbym sobie klawiatury nadaremno, gdyby z tego kretyńskiego tematu zastępczego nie wynikało kilka istotnych dla nas faktów! Bo okazuje się, że okupująca terytorium Polski III RP postanowiła nie wpuścić tych motocyklistów i nie pozwolić im przejechać przez nas kraj - tradycyjnie na złość Putinowi. Niestety konsekwencje są dużo poważniejsze, niż złość strony rosyjskiej.
    Po pierwsze primo z tego smutnego faktu dowiadujemy się, że Polska jest krajem totalitarnym, wrogim dla turystów i powiązany z punktem pierwszym punkt drugi:
    Turyści chcący odwiedzić nasz kraj otrzymali jasny przekaz - nawet o tym nie myślcie! To stawia Polskę w bardzo złym świetle, myślę że wielu turystów zostało zniechęconych przez ten manewr MSZ.
    Dokumenty wystawiane przez Unię Europejską, a konkretnie poprzez kolonię zwaną Polską, są nic nie warte. Nocne Wilki zapłaciły za wizę wjazdową niemałe pieniądze (wiza Schengeńska kosztuje co najmniej 60 euro) i mimo ważnych dokumentów i pokojowych zamiarów - nie zostali wpuszczeni do naszego kraju!
    Na tej decyzji MSZ o niewpuszczeniu Nocnych Wilków do Polski ucierpiały już i tak zaognione stosunki Polsko - Rosyjskie.
    Stratny jest też budżet państwa polskiego oraz polscy przedsiębiorcy.
    Nocne Wilki nie wydadzą w naszym kraju ani jednego eurocenta na paliwo do swoich motocykli, a zatem do budżetu nie wpłynie ponad 50% z tego co wydaliby na paliwo, więc nie zarobią także stacje benzynowe.
    Nocne Wilki nie wydadzą ani eurocenta na jedzenie i picie, co pozbawia budżet państwa przynajmniej 23% zysku tytułem VAT. Co najmniej, bo motocykliści lubią wypić, a zatem państwo polskie nie zarobi także tytułem akcyzy.
    Nie zarobią przedsiębiorcy z małej gastronomii, nie zarobią także pensjonaty czy hotele.
    Ba, nie zarobią także pracownice najstarszego zawodu świata.
    Rodzi się obawa - za co jeszcze można nie zostać wpuszczonym do przesiąkniętej rusofobią Polski?

    Ten bardzo kretyński ruch MSZ sprowadził na naszą krainę mlekiem i miodem płynącą bardzo wiele problemów. A jak sobie radzić z takimi tematami zastępczymi najlepiej pokazał kandydat na prezydenta pan Grzegorz Braun w rozmowie z dziennikarką reżimowej TVP. Jak to robi mistrz - patrzcie i podziwiajcie!




    Gdybym tylko mógł oddać drugi głos, z pewnością miałby go pan Grzegorz Niestety mogę zagłosować tylko raz, więc... Pora na reklamę nie finansowaną z funduszy Unii Europejskiej ani z budżetu państwa:







  13. Jurij
    Smutny jest ten początek nowego szczęśliwego 2015 roku. W Paryżu w siedzibie jednej z gazet, konkretnie tygodnika "Charlie Hebdo", doszło do ataku terrorystycznego przeprowadzonego przez muzułmanów. Tygodnik ów od dłuższego czasu publikował karykatury Mahometa. Napastnicy doprowadzili do śmierci 12 osób ( w tym 8 dziennikarzy gazety Charlie Hebdo) a 11 osób zostało rannych (w tym 4 ciężko).



    Dlaczego do tego doszło? Bezpośrednią przyczyną jest niewątpliwie prowokacja redaktorów gazety Charlie Hebdo. Jest skandalicznym zachowaniem nabijanie się i strojenie sobie żartów z cudzych bogów czy obiektów kultu religijnego. Takie zachowanie powinno być publicznie tępione i krytykowane. Akcja dziennikarzy francuskiego tygodnika wywołała reakcję muzułmanów, którzy w odwecie zabili dziennikarzy.
    Ale cała sprawa ma także głębszą i znacznie poważniejszą przyczynę. Dlaczego dziennikarze gazety Charlie Hebdo drwili z Mahometa? Najprawdopodobniej dlatego, że Francja, jak i wiele innych krajów Europy zachodniej boryka się z problemem najazdu imigrantów z krajów arabskich. Dlaczego imigrują min. do Francji? Bo jest to kraj słynący z rozbudowanej i hojnej opieki socjalnej. Całe rodziny muzułmańskie osiedlają się w Europie zachodniej i czerpiąc korzyści z socjalu - narzucają innym swoją wiarę. Europejczycy są obecnie terroryzowani. A to nie wolno w Szwecji choinki na święta postawić, a to chrześcijańskie symbole religijne ranią uczucia religijne muzułmanów, a to powstają idiotyczne przepisy nakazujące dostosowywać się do prawa szariatu i wszystko w ramach lewicowego bezmyślnego propagowania tolerancji, równości i innych obcych cywilizacji europejskiej wartości. Mieliśmy w ubiegłym roku atak w Londynie, teraz w Paryżu i obawiam się, że to dopiero początek. Jeśli Europejczycy się nie obudzą i nie przeciwstawią się islamskiemu najeźdźcy - Europa zginie.
    1. Gdyby nie było socjalizmu w Europie - nie byłoby problemu muzułmanów.
    2. Gdyby nie było problemu muzułmanów - tygodnik Charlie Hebdo nie publikowałby karykatur Machometa.
    3. Ergo - nie byłoby tej tragedii. I wszystkich innych, do których dochodziło i będzie dochodzić w Europie, jeśli socjalizm nie zostanie zlikwidowany, a muzułmanie odesłani do swoich krajów.
    A tymczasem w Polsce...
    W Polsce do ataków terrorystycznych ze strony muzułmanów na razie raczej nie dojdzie. Zbyt niski socjal ratuje nas przed plagą muzułmańskich najeźdźców. Mamy za to inną plagę. Pookrągłostołową. Oprócz fiskalizacji przedsiębiorców, o której pisałem w poprzednim wpisie, premier Kopacz zafundowała Polakom kolejną niespodziankę noworoczną. Okazało się, że taniejąca na całym świecie benzyna zachęciła polski rząd do wprowadzenia dodatkowego podatku od paliw (jak gdyby dotychczasowe ponad 50% ceny benzyny było zbyt niskim podatkiem), dzięki czemu nie musimy się martwić, że będziemy mieli zbyt tanią benzynę. Ale żeby o tym nie dyskutować, mamy bardzo fajny temat zastępczy... Kryzys w Kongresie Nowej Prawicy.
    Reżimowe media twierdzą, że kryzys jest. I to przez nowo narodzone nieślubne dzieci byłego już prezesa Janusza Korwin - Mikke.
    Obecny prezes KNP, pan Michał Marusik, twierdzi w najnowszym wywiadzie, że prezes został zmieniony, bo Korwin - Mikke miał zbyt dużo obowiązków. I że partia nadal działa sprawnie i wszystko jest w porządku, nie ma żadnego rozłamu:




    Były prezes KNP, pan Janusz Korwin - Mikke, twierdzi jednak co innego. Że partia nie działa jak należy i ma nadzieję na jej uratowanie na najbliższym konwencie. Jeśli jednak partia okaże się niesterowna, to trzeba będzie założyć nowe ugrupowanie:




    Brak mi słów Jeszcze umarł Tadeusz Konwicki... Roku 2015 - co z Tobą?
  14. Jurij
    Nowy Rok 2015 Polacy przywitali hucznie, bawiąc się doskonale na wielu zabawach sylwestrowych w całym kraju. Co prawda gdyby się tak głębiej zastanowić, to fakty przedstawione chociażby w tym wpisie nie dają zbyt wielu powodów do świętowania, ale kto by się tym przejmował. Mamy nowy rok, nowe nadzieje i... Tak. Jak to z każdym rokiem - nowe podatki. Tym razem nasza umiłowana pookrągłostołowa władza przygotowała coś specjalnego. Od 1 stycznia 2015 roku weszły bowiem w życie nowe przepisy odnośnie fiskalizacji pracy wielu zawodów. Krótko mówiąc obywatele zostaną zaatakowani żarłocznymi kasami fiskalnymi, a przedsiębiorcy dodatkowymi kontrolami skarbowymi.



    Takie urządzenia od 1 stycznia (a de facto od 1 marca - bo do tego dnia przedsiębiorcy mają czas na dostosowanie swoich miejsc pracy) będą musieli zainstalować w swoich zakładach przedstawiciele takich zawodów jak: mechanicy, pracownicy stacji badań technicznych pojazdów, wulkanizatorzy, fryzjerzy, kosmetyczki, lekarze, dentyści, doradcy podatkowi, prawnicy (z wyjątkiem notariuszy), a także sprzedawcy zapisanych i czystych nośników danych cyfrowych i analogowych, perfum i wód toaletowych. Rozporządzenie obejmuje również pracowników zakładów gastronomicznych, zarówno stacjonarnych, jak i cateringowych (wyjątkiem będą usługi świadczone na pokładach samolotów lub w stołówkach szkolnych czy uczelnianych).
    Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Ano nic innego jak tyle, że za korzystanie z wyżej wymienionych usług zapłacimy drożej. Znacznie drożej. Po pierwsze zakup takiej kasy zostanie doliczony do każdej wykonywanej usługi (bo nikt tych kas nie rozdaje za darmo, a nie są to tanie urządzenia), a po drugie od każdej usługi będzie od tej pory naliczany podatek. A tego nie zapłaci nikt inny, jak właśnie konsumenci. Za niedostosowanie się do nowych przepisów Ministerstwo Finansów przewidziało surowe kary dla przedsiębiorców.
    A tymczasem w jedynej partii politycznej, która mogłaby cokolwiek w tym kraju zmienić, czyli Kongresie Nowej Prawicy, zmiany które sprawił u niejednego, że włosy posiwiały tudzież stanęły dęba. Otóż w dniu 5 stycznia konwentykl Kongresu Nowej Prawicy większością głosów odwołał dotychczasowego prezesa i założyciela partii, Janusza Korwin - Mikke, z funkcji prezesa. Nowym prezesem został inny europoseł, pan Michał Marusik.
    Oficjalne oświadczenie KNP w tej sprawie:
    Tutaj wideo jak były prezes gratuluje nowemu:




    Tutaj noworoczne przesłanie nowego prezesa:




    We środę ponoć ma być więcej informacji w tej sprawie. Komentarze jednak świadczą o początku końca KNP. Są też pogłoski, jakoby Janusz Korwin - Mikke miał utworzyć nowe ugrupowanie. Kto ma rację? Przekonamy się zapewne niebawem. Mój komentarz w tej sprawie jest taki.
    Jestem zdziwiony, że Janusz Korwin - Mikke dopuścił w stworzonym przez siebie ugrupowaniu taką ewentualność, żeby ktokolwiek w demokratyczny sposób był w stanie go odwołać z funkcji prezesa partii. Nie wiem, czy była to zagrywa celowa czy też nie. Wiem natomiast, że jako zwolennik dobrych dyktatur czy też monarchii powinien był rządzić twardą ręką i gdyby faktycznie już nie mógł z powodów zdrowotnych czy innych rządzić partią - przekazać władzę swojemu następcy. W obecnej sytuacji dobrze by było, gdyby panowie się jednak dogadali i ciągnęli ideę konserwatywno - liberalną pod jednym szyldem. Kongres Nowej Prawicy bez JKM nie ma żadnych szans przetrwania. Wiemy to z historii, albowiem poprzednie ugrupowanie tego lidera - Unia Polityki Realnej - po odejściu Janusza Korwin - Mikkego przestała praktycznie istnieć. Szkoda by było zmarnować dorobek ostatnich kilku lat i kilku dekad głoszenia niezmiennie tych samych poglądów poprzez rozłam w Kongresie Nowej Prawicy. Pewnym jest, że Janusz Korwin - Mikke na zawsze pozostanie liderem tej partii w sercach wielu młodych ludzi i zwolenników myśli konserwatywno - liberalnej.
    A pan Michał Marusik? Wielu z Was zapewne nigdy o nim nie słyszało. Osoby które śledzą polską scenę polityczną uważnie być może natrafili na jego nieliczne przemówienia. Jest to człowiek mądry, kompetentny i konkretny. Niestety nie ma jednak obycia z mediami. Obawiam się, że przy pierwszym ataku mediów reżimowych zostanie publicznie zniszczony lub ośmieszony. Jestem ciekaw czy będzie w stanie kierować partią twardą ręką, czy to wszystko się po prostu posypie. Jego wybór ma też swoje plusy. Na razie jest nieznany wśród Polaków i nikt nie kojarzy go z wypowiedziami o Hitlerze, kobietach, inwalidach czy innych, przyczepionych przez media reżimowe etykietkach dotychczasowemu prezesowi KNP. Jak potoczą się dalsze losy Kongresu Nowej Prawicy - przekonamy się już wkrótce.
    Jedno jest pewne. Wśród wielu młodych ludzi ta decyzja konwentyklu KNP sprawiła zawód i utratę nadziei na możliwość szybkich i koniecznych zmian w kraju na lepsze. Czyżby zostało już tylko jedno wyjście - przysłowiowy one way ticket?




    Tym razem nasza wolność na serio znalazła się pod ostrzałem. Konwentyklu KNP. Smutne.



    Na koniec ciekawy odcinek o Emigracji - czy to przypadek, że został umieszczony w sieci właśnie dziś?






  15. Jurij
    Jest już trailer pierwszego pełnometrażowego filmu poświęconemu liderowi największej prawicowej partii - Kongresu Nowej Prawicy - Januszowi Korwin - Mikke. Film jest finansowany przez osoby prywatne i nie maczał w tym palców Polski Instytut Sztuki Filmowej, więc to już jest na plus. A jak się zapowiada Korwin - The Movie? Zobaczcie sami:




    Jest także nagranie z niedzielnego programu Młodzież Kontra, którego gościem był lider KNP, Janusz Korwin - Mikke:




    Tym razem obyło się bez żartów o rurkowcach, pytania były poważniejsze i moim zdaniem to jedno z lepszych (o ile nie najlepsze) wystąpienie prezesa w tym programie. Miłego oglądania, a ja wracam do lektury. Podobno czytanie lewicowej literatury jest teraz modne i dobrze postrzegane, więc zgodnie ze słowami chińskiego myśliciela Sun Zi:
    postanowiłem zgłębić jedno z najważniejszych i najbardziej znanych dzieł myśli lewicowej, a z pewnością najwybitniejsze dzieło pewnego bardzo znanego narodowego socjalisty. Więcej szczegółów w jednym z kolejnych wpisów
  16. Jurij
    Demokracja. Słowo powtarzane w dzisiejszych czasach niczym mantra. Politycy, media, dziennikarze, osoby kreowane na autorytety naukowe oraz znane osobistości wmawiają nam każdego dnia, że tam gdzie jest demokracja jest dobrobyt i kraina mlekiem i miodem płynąca, a wszystkie inne ustroje są złe. A już szczególnie najgorsze są dyktatury. Przez cały okres PRL mieliśmy demokrację ludową, a potem o dziwo ludzie zaczęli się cieszyć, bo wraz z przemianami ustrojowymi wywalczyli... demokrację Ba, doszło nawet do takiego kuriozum, że nawet jeśli dzieje się coś złego, to ludzie nie zastanawiają się "hmm, może to przez demokrację?" tylko myślą "jak to możliwe, przecież mamy demokrację!". Jakby owa demokracja była gwarantem dobrobytu, szczęścia, pomyślności i generalnie rzecz biorąc stwarzała raj na ziemi. W dzisiejszym wpisie przekonamy się jak to z tą demokracją jest naprawdę.
    Czymże zatem jest demokracja? Definicja jest prosta:
    A zatem w demokracji władzę stanowi większość (z greckiego demos i kratos oznaczają właśnie władzę ludu). Czy jest to system dobry? W bardzo łatwy sposób można udowodnić, że nie. Wyobraźmy sobie, że mamy trójkę wybitnych znawców ekonomii, pracujących w ministerstwie finansów. Pierwszy z nich, dajmy na to Robert Gwiazdowski, uważa że 2 + 2 = 4. Ale w ministerstwie pracują także Jacek Rostowski i Marek Belka, którzy uważają, że 2 + 2 = 6. W normalnym ustroju rację miałby naturalnie Robert Gwiazdowski, gdyż jest to podstawowa matematyka i faktów nie da się oszukać. W demokracji natomiast rację mają panowie Jacek Rostowski oraz Marek Belka i nie dlatego, że 2 + 2 = 6, ale dlatego, że jest stanowią większość i w każdym głosowaniu mają możliwość przegłosowania Roberta Gwiazdowskiego. I w tym momencie mógłbym zakończyć moje rozważania na temat demokracji, bo jeśli dany system umożliwia zwycięstwo wyników złych nad dobrymi, to należy go unikać jak ognia.
    Ale. Demokracja jest jeszcze bardziej groźna, niż by się mogło wydawać. Szczególnie demokracja parlamentarna, w jakiej przyszło nam żyć. Oprócz tego, że większość obywateli danego kraju ma możliwość wybrania rzeczy niekorzystnych dla danego kraju (świadomie lub też nie), to wcale nie mamy pewności, że taka jest faktyczna świadoma decyzja owej większości. Bo w demokracji bardzo często spotykamy się z takimi zjawiskami jak:
    fałszowanie wyborów,
    korupcja,
    manipulowanie obywatelami przez polityków czy media
    I wówczas zamiast świadomego wyboru większości otrzymujemy de facto wolę osób rządzących danym krajem. Zastanawialiście się może kiedy ostatnio widzieliście lub czytaliście jakiś rzetelnie napisany artykuł w prasie lub portalu informacyjnym? Kiedy ostatnio słuchaliście obiektywnej audycji lub dobrze przeprowadzonej debaty politycznej z udziałem obu stron? Ano właśnie. A fakty są takie, że większość obywateli niestety nie ma bladego pojęcia o ekonomii, gospodarce, polityce, lecznictwie, szkolnictwie, polityce krajowej czy zagranicznej, ale to właśnie owa większość ma decydujące prawo głosu! Jeśli dodamy do tego fakt, że głos owej większości jest często fałszowany a ich opinia na dany temat jest często zmanipulowana, to może prowadzić to do sytuacji naprawdę dramatycznych. Jeśli czasy są w miarę spokojne i nie ma realnego zagrożenia, a ludziom żyje się jako tako, to jeszcze pół biedy. Ot, chociażby przykład z ostatnich dni. Zmanipulowani Polacy wybrali po raz kolejny Platformę Obywatelską, która to pod przewodnictwem Ewy Kopacz nie dość, że nie wyraziła sprzeciwu, to jeszcze cieszy się z podpisania tzw. drugiego pakietu klimatycznego, zakładającego redukcję emisji CO2 przez kraje Unii Europejskiej o 40% do 2030 roku. Oznacza to w praktyce, że Polacy nie będą mogli palić węglem, którego mają pod dostatkiem, elektrociepłownie będą zmuszone do podniesienia cen energii, a co za tym idzie przeciętny Kowalski zapłaci za energię gigantyczne rachunki. Bo tak zadecydowała większość, która o ekonomii i energetyce nie ma bladego pojęcia. Takich przykładów są miliony, ale na takie drobiazgi ludzkość nie zwraca zwykle uwagi. Ot, zdrożeje prąd - pomyślą ludzie. Nic nowego.
    Co jeśli jednak demokracja (szczególnie ta zmanipulowana) doprowadzi do zagłady całego narodu? Tak wiem, to się już dzieje i do końca XXI wieku zostanie raptem 19 milionów Polaków. Ale wyobraźmy sobie, że Polska została zaatakowana i trzeba podjąć kluczową dla istnienia Polski decyzję. Co wtedy? Czy lepiej posłuchać jednego eksperta, czy w zgodzie z walką o demokrację warto posłuchać głosu zmanipulowanego ludu?
    Jest rok 2015...
    Po trwających w Berlinie od kilku miesięcy zamieszkach mniejszości muzułmańskiej udało się dojść do porozumienia.



    Sielanka nie trwała jednak zbyt długo, gdyż 1 września 2015 roku...






    Na nagranie zareagowali natychmiast sojusznicy Polski:



    Słowa otuchy dodał także Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO:



    Nie zabrakło też głosu ze wschodu:



    Na szczęście tym razem obyło się bez jakże hojnej pomocy ze strony naszych wiernych sojuszników. Oddziały antyterrorystów z jednostki specjalnej GROM w ciągu 48 godzin od wykrycia zagrożenia wyeliminowały terrorystów zabezpieczając wszystkie sześć ładunków nuklearnych. Jak zapewnił generał Mieczysław Gocuł:



    I w zasadzie w normalnym kraju sprawa zakończyłaby się pomyślnie. Eksperci potwierdziliby, że należy przeciąć zielony przewód, aby rozbroić ładunki. Niestety w tym momencie wkracza demokracja... Demokratycznie wybrany prezydent RP Bronisław Komorowski przemawia w orędziu do narodu:



    W obronie demokracji wypowiedział się także były prezydent Lech Wałęsa:



    Na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmu głos zabrała także premierka Ewa Kopacz:



    Dziennikarze TVP, TVN oraz Polsatu poprosili o komentarz w tej sprawie liderów polskich partii politycznych. Głos zabrał prezes PiS - Jarosław Kaczyński:





    Janusz Piechociński - PSL:
    Leszek Miller - SLD:



    Głos w sprawie zabrała także reprezentująca partię Zielonych (niedojrzałych czerwonych) - posłanka Anna Grodzka (aka Krzysztof Bęgowski):



    W telewizji rozgorzała debata. W programie Tomasz Lis na żywo debatował z zaproszonymi gośćmi, czy przecięcie czerwonego kabelka to na pewno dobry pomysł: Do telewizji zaczęto zapraszać wybitne osobistości ze świata polityki, kultury masowej, mediów. I tylko telewizja Superstacja poprosiła o wypowiedź prezesa Kongresu Nowej Prawicy:


    Janusza Korwin - Mikke - KNP:
    Na swoim kanale MaxTV wypowiedział się także znany nowojorski dziennikarz Mariusz Max - Kolonko:



    Przygotowania do referendum ruszyły pełną parą. Wszystkie media głównego nurtu poinformowały swoich wyborców jak i kiedy mogą oddać swój głos:

    Głosować można było tradycyjnie od 8 rano do 20, a przez całą niedzielę 13 września 2015 roku napływały cząstkowe wyniki exit polls. Odnotowano kilka prób zakłóceń referendum, w trzech lokalach wyborczych doszło do śmierci osób starszych. Według opinii lekarskiej odnotowano u nich niewydolność akcji serca. Na pytanie czy jesteś za przecięciem czerwonego kabelka 37% Polaków odpowiedziało tak, 14% odpowiedziało nie. Oddano także 12% nieważnych głosów. Przedstawiciele Ruchu Narodowego oraz Kongresu Nowej Prawicy zaapelowali o unieważnienie referendum z powodu wykrytych nieprawidłowości. Swoją opinię wyraził także Przemysław Wipler:


    Przemysław Wipler - Kongres Nowej Prawicy:
    14 września 2015 roku PKW podała oficjalne wyniki wyborów. O godzinie 20 rozpoczęła się transmisja na żywo z ceremonii rozbrojenia jednostki centralnej. Ceremonia była na tyle ważna, że transmitowały ją wszystkie polskie telewizje oraz najważniejsze stacje telewizyjne świata. Prezydent Bronisław Komorowski wraz premier rządu Ewą Kopacz uścisnęli sobie dłonie i wygłosili podziękowanie do narodu:





    W ponad 200 krajach świata przerwano emisję programów by nadać specjalne wydanie wiadomości.

    Epilog.
    To oczywiście tylko fikcja, która miejmy nadzieję nigdy się nie wydarzy. Gdyby jednak, to strach pomyśleć do czego dochodzi w sytuacji gdy zamiast ekspertów w danej dziedzinie słucha się głosu większości. I niestety, ale do podobnych tragedii, naturalnie na zdecydowanie mniejszą skalę, dochodzi każdego dnia w dziedzinach polityki, ekonomii, gospodarki i tak dalej. Dzięki demokracji to większość obywateli decyduje, kto rządzi krajem i podejmuje kluczowe decyzje w polityce zagranicznej, w polityce krajowej, w energetyce, przemyśle, poszczególnych gałęziach przedsiębiorczości, finansach, służbie zdrowia, edukacji, rolnictwie etc. Zwykły szary człowiek, który na co dzień nie ma prawa decydować o tym czego się uczy jego dziecko lub jakie leki może sobie kupić w aptece, w dniu wyborów demokratycznych nagle staje się ekspertem we wszystkich kluczowych dziedzinach. Czy tak być powinno?
    Demokracja jest dobra, gdy garstka przyjaciół nie może się zdecydować, czy iść do knajpy czy do kina. Wtedy mogą sobie głosować, bo nikomu nie stanie się krzywda. Co najwyżej któreś z nich będzie mniej zadowolone. Oddanie władzy w ręce ludu ma jeszcze jedną poważną konsekwencję - zwalnia osoby podejmujące w państwie z odpowiedzialności za swoje czyny. Jeśli coś się nie uda i Polska straci grube miliardy na błędnej decyzji zawsze można powiedzieć, że taka była wola większości w demokratycznych wyborach. I co? Większości Polaków nie pociągnie się do odpowiedzialności. Dlatego w interesie wszystkich Polaków jest jak najszybsza rezygnacja z demokracji na rzecz innych systemów, takich jak Republika, Monarchia czy dobra dyktatura. Nie tylko będą to oszczędności czasu i pieniędzy (przeznaczanego na wybory, kampanie etc.), ale po pierwsze:
    to nie większość obywateli, ale osoby naprawdę znające się na polityce, ekonomii, edukacji czy medycynie będą się zajmować tym, na czym się znają najlepiej,
    a po drugie:
    będzie od razu wiadomo kogo można pociągnąć do odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenia.
    Natychmiast znikną problemy korupcji, przekrętów partyjnych, marnowania pieniędzy publicznych oraz fałszerstw wyborczych. A większość obywateli? Niech lepiej pomyśli o ubieraniu choinki i realizacji własnych planów. Zbliżają się Święta i Nowy Rok.
  17. Jurij
    Ten wpis miał zostać opublikowany dwa miesiące temu. Jednakże z przyczyn osobistych nie miałem czasu się za niego zabrać. Może to i lepiej? Bo teraz łatwiej Wam będzie zrozumieć jego przesłanie. A mowa będzie o człowieku, którego już zapewne niewielu Polaków pamięta. W dniu jutrzejszym, to jest 1 grudnia 2014 roku, człowiek ów stanie na czele Rady Europejskiej, a do niedawna przez 7 lat piastował stanowisko Prezesa Rady Ministrów Polski. Ten wpis będzie poświęcony samemu Donaldowi Tuskowi.



    Przyjrzyjcie się tej szczerej, uczciwej i budzącej zaufanie twarzy. Tak, ten urodzony w 1957 roku wybitny polityk i cudotwórca, jest niewątpliwie najważniejszym fenomenem historii Polski z ostatniego ćwierćwiecza. Chociaż dzisiaj mało kto o nim pamięta. Dlaczego mało kto o nim pamięta? Albowiem za pomocą lekkiej modyfikacji wyczynu generała Kiszczaka z 1989 roku udało się podmienić premiera Tuska na premier Kopacz bez absolutnie żadnego sprzeciwu czy jakiejkolwiek reakcji ze strony ludu.




    Donald Tusk brał czynny udział w polskiej polityce praktycznie od samej transformacji generała Kiszczaka (zobacz The Kiszczak Show) z socjalizmu totalitarnego na socjalizm koncesyjno - etatystyczny, zwany potocznie dla niepoznaki demokracją lub co gorsza "kapitalizmem" (sic!). Możemy go podziwiać na filmie Nocna Zmiana (o którym pisałem we wpisie From Tusk Till Down vol. I i II ), jak razem z Lechem Wałęsą i kilkoma innymi znanymi osobistościami knuje spisek przeciwko rządowi Jana Olszewskiego, jak od Kongresu Liberalno - Demokratycznego poprzez Unię Wolności aż do 2001 roku włącznie czeka na swoją kolej, by wreszcie w 2001 roku wraz z Andrzejem Olechowskim i Maciejem Płażyńskim założyć Platformę Obywatelską, która stała się gwoździem do trumny dla narodu Polskiego.




    Fot.: Zdrajcy narodu Polskiego: Płażyński, Tusk, Olechowski


    Program Platformy Obywatelskiej i założenia tejże partii były rewelacyjne. Miała to być partia liberalna, która zadba o młodych ludzi i przedsiębiorców, która sprawi że podatki będą obniżane, a kraj stanie się zieloną wyspą. Platforma Obywatelska cieszyła się ogromnym poparciem wśród obywateli (a także wśród młodzieży) ponieważ potrafiła doskonale obiecywać rzeczy, których ludzie naprawdę chcieli (któż prócz socjalistów nie chciałby niższych podatków?) oraz ludzie tak na dobrą sprawę nie mieli zbyt wielkiej alternatywy - mogli wybrać jeszcze SLD, PSL lub PiS. Z resztą wystarczy spojrzeć na autentyczną ulotkę wyborczą sygnowaną podpisem i wizerunkiem samego Donalda Tuska:



    Ba, gdy z mównicy sejmowej grzmiał, że osobiście wyrzuci każdego, kto zaproponuje podwyżkę podatków, oklaskom nie było końca:




    Po pierwszej kadencji premier Tusk postanowił zawalczyć o reelekcję. Tym razem mamił Polaków hasłami "Nie róbmy polityki - budujmy Polskę", stawiając sobie za cel wybudowanie infrastruktury oraz stadionów na Euro 2012.



    Bo przecież stadiony oraz haratanie w gałę są najważniejsze, kto by się tam przejmował gospodarką czy dotychczasowymi obietnicami. Bierzmy unijne kredyty i wydawajmy je! Niech naród widzi, że się buduje! Nie będę się rozpisywał o tym ile miliardów rozkradziono przy poszczególnych inwestycjach (np. stadionie Narodowym) czy też jak wielką kompromitacją okazał się fakt, że Chińczycy (którzy u siebie w złych "komunistycznych" Chinach budują rocznie ponad 11200 km autostrad) zbankrutowali pod rządami Tuska i nie dokończyli jednej prostej autostrady... Bilans rządów PO możecie obejrzeć sobie w Podziemnej TV:




    Przez 7 lat rządów Platforma Obywatelska nie spełniła ani jednej obietnicy. Ba, gdy już wiadome było że dni Donalda Tuska są policzone, przyznał wreszcie że nie jest żadnym liberałem, tylko socjal-demokratą. Przez 7 lat swoich rządów okłamywał Polaków, że będzie budował tanie państwo. Tymczasem za jego rządów biurokracja rozrosła się kilkukrotnie, a sam Tusk wydał grube miliony na przeloty z Warszawy do rodzinnego Gdańska, na wakacyjne wojaże i zwiedzanie świata. Najsłynniejszą wyprawą jest zapewne wycieczka rodziny Tusków do Peru:




    Fot.: Donald Tusk (aka Słońce Peru) z żoną Małgorzatą wypoczywa za Twoje pieniądze w Peru.



    Ty musisz zadowolić się wakacjami na RODOS (Rodzinnych Ogródkach Działkowych Otoczonych Siatką).


    Donald Tusk i jego podopieczni wyrządzili Polsce następujące krzywdy (wszystkich strat spowodowanych rządami tego bandyty nie da się oszacować):
    Zadłużono Polskę i przyszłe pokolenia Polaków bardziej niż kiedykolwiek w historii,
    Dług publiczny Polski przekroczył 1 BILION złotych, a dług ukryty wynosi już ponad 4 BILIONY złotych,
    Okradziono Polaków poprzez podniesienie wszystkich możliwych podatków: VAT do 23%, ZUS wzrósł prawie dwukrotnie do ponad 1300 PLN / miesiąc, podniesiono podatki pośrednie i bezpośrednie. Wzrosła akcyza na alkohol, papierosy, paliwo. Łączna wysokość podatków bezpośrednich i ukrytych przekracza już 83% wynagrodzenia każdego Polaka,
    Podniesiono wszystkie możliwe kary, a jedną z najbardziej poszkodowanych grup obywateli są uczestnicy ruchu drogowego. Jeszcze nigdy w historii Polski w więzieniach nie wylądowało tylu rowerzystów, kierowcy płacą za paliwo ponad dwukrotnie więcej niż w najdroższym europejskim mieście - Moskwie (około 2$ USD za litr, w Moskwie cena litra benzyny nie przekracza 1$/litr), mandaty za drogowe przewinienia przekraczają połowę miesięcznego wynagrodzenia, a liczba fotoradarów oraz kontroli drogowych wzrosła do niespotykanych dotąd ilości. To za rządów Donalda Tuska i jego ministra finansów Jacka Rostowskiego zaczęto planować w budżecie państwowym, że Policja i organy ścigania mają w danym roku ściągnąć z mandatów określoną ilość pieniędzy - 1,5 miliarda złotych,
    Poprzez rozrost biurokracji, komplikowanie przepisów, kontrole skarbówki i podniesienie podatków zarżnięto przedsiębiorczość i rynek pracy,
    Zarżnięto także branżę budowlaną, transportową, turystyczną i wiele innych,
    Poprzez sankcje Unijne zarżnięto także polskie rolnictwo, a dzięki kretyńskiej polityce względem Rosji Polscy rolnicy i sadownicy masowo bankrutują,
    Kilka milionów Polaków bezpowrotnie emigrowało do Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii i innych krajów w poszukiwaniu lepszego jutra. Ci ludzie oraz ich dzieci już nigdy nie wrócą do Polski.
    Pomimo wielomilionowej emigracji Tusk i jego ekipa doprowadzili do wzrostu bezrobocia,
    Zgodnie z teorią Zero Growth - zatrzymano rozwój Polski na poziomie +1%,
    Podwyższono płacę minimalną uniemożliwiając mniej wykwalifikowanym osobom podjęcia pracy za niższe wynagrodzenie niż 1680 PLN brutto,
    Opodatkowano umowy o dzieło i umowy - zlecenie ( wmawiając Polakom, że są to umowy śmieciowe) co w najbliższych latach dobije rynek pracy i zmusi resztę Polaków do emigracji, samobójstwa lub przejścia do szarej strefy,
    Doprowadzono do lawinowego wzrostu liczby samobójstw (spowodowanych depresją, bezrobociem, długami, postępowaniem komorniczym, kontrolami skarbowymi, brakiem perspektyw na zielonej wyspie Donalda Tuska),
    Obrabowano Otwarte Fundusze Emerytalne na rzecz długów ZUS,
    Okradziono miliony Polaków podnosząc wiek emerytalny,
    Okradziono miliony Polaków marnotrawiąc pieniądze z ich podatków, zaciągając niekorzystne unijne kredyty (czyt. dotacje), a co za tym idzie - Donald Tusk i jego ekipa wyrazili zgodę na mnóstwo szkodliwych unijnych dyrektyw, które ograniczają rozwój polskiego rolnictwa, rybołówstwa, branży energetycznej i wielu innych - za przekroczenie unijnych norm i złamanie dyrektyw unijnych każdego roku Polska i Polacy płacą gigantyczne wielomilionowe kary,
    Okradziono Polaków zakładając parabanki (afera Amber Gold) będące niczym innym, jak piramidą finansową,
    Za rządów PO odnotowano ponad 500 afer i przekrętów finansowych (afery Amber Gold, hazardowa, zegarkowa to tylko wierzchołek góry lodowej). Pełny spis 500 afer PO znajdziecie tutaj: http://blogpress.pl/node/7889 ,
    Uniemożliwiono Polakom bogacenie się poprzez zatrzymanie kwoty wolnej od podatków na skandalicznie niskim poziomie:




    Okradziono Polaków obniżając wartość polskiej waluty poprzez niekontrolowany dodruk pieniądza ( zastanawiałeś się, skąd tyle nowych banknotów z nowymi zabezpieczeniami w obiegu? ) - im mniejsza wartość pieniądza, tym mniej towarów i usług Polacy mogą kupić,
    A jednym z najbardziej bolesnych efektów rządów Donalda Tuska jest wymieranie narodu polskiego. W latach 60 XXI wieku zostanie już tylko 31 milionów Polaków, natomiast u schyłku tego wieku będzie ich już raptem 19 milionów.

    PO Donaldzie Tusku pozostały puste śmietniki (skrzętnie opróżniane przez biednych Polaków, emerytów i rencistów), katastrofalny stan finansów państwa, katastrofalny stan służby zdrowia, katastrofalny stan edukacji (sześciolatki w szkołach, jeden koszmarnie drogi i ogłupiający "darmowy podręcznik", skandalicznie niski poziom nauczania etc.) i w zasadzie wszystko, co tylko jest sterowane przez ministrów Donalda Tuska dosłownie leży i kwiczy. A jednym z ostatnich przykładów zniewolenia Polaków jest wprowadzony od 1 września obowiązek noszenia odblasków po zmroku, pod karą grzywny 500 PLN:



    O ile samo dobrowolne noszenie kamizelki odblaskowej po zmroku nie jest głupim pomysłem (bo zwiększa bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów na ruchliwych trasach), o tyle przymuszanie wszystkich do jej noszenia po zmroku (pod kolosalnie wysoką karą grzywny 500 PLN celem ratowania budżetu państwa) jest kolejnym i to dosyć poważnym krokiem do zniewolenia Polaków.
    Niestety nie da się wymienić wszystkich katastrofalnych skutków szkodliwej działalności Donalda Tuska. Nie da się oszacować ilu młodych Polaków nie zdecydowało się na potomstwo czy założenie własnej działalności gospodarczej, bo ich po prostu na to nie stać. Nie da się oszacować ilu pomysłów czy biznesów nie udało się zrealizować, ilu obiektów czy przedsięwzięć nie wybudowano / nie zrealizowano i niezmiernie trudno jest oszacować jak bardzo rozwiniętym krajem byłaby Polska, gdyby nie zbrodnicza działalność Donalda T. Czy ten człowiek kiedykolwiek odpowie za swoje czyny? Sądząc po reakcji Polaków na to co się działo do tej pory - bardzo mało prawdopodobne. Tymczasem Donald Tusk od jutra już jako szef Rady Europejskiej będzie sobie mógł spokojnie nic nie robić w Brukseli za bagatela - 200 000 PLN miesięczne wynagrodzenie. Jest to funkcja stricte reprezentacyjna i szef Rady Europejskiej nie ma praktycznie żadnych uprawnień. Może to i lepiej dla Europy? Strach pomyśleć co ten człowiek zrobiłby z całym kontynentem, gdy wiemy co zrobił z Polską...
    A jeśli zastanawiacie się jak to możliwe, że pomimo tego wszystkiego Platforma Obywatelska nadal wygrywa wybory... Cóż. Większość Polaków ma dość polityki i ignoruje wybory. Które i tak są fałszowane. Ponad 600 000 urzędników i ich rodziny z całą pewnością wyborów nie ignorują. Ba, jak się okazuje nawet nie mogą ich zignorować:



    Cóż, nie wiem jak Wy, ale ja Donalda Tuska wpisuję na listę zbrodniarzy, którzy powinni być ścigani dożywotnio bez możliwości przedawnienia. A Europie (i tak już zdychającej pod jarzmem socjalizmu) szczerze współczuję nowego szefa Rady Europejskiej. Ale może dzięki niemu ten Euro-kołchoz się szybciej rozpieprzy, a Europejczycy nie będą tak obojętni i tolerancyjni? Oby.
  18. Jurij
    Tak sobie przeglądam ostatnimi czasy wiadomości, czasem patrzę co leci w telewizji i coraz bardziej mnie to wszystko załamuje. Reżim robi wszystko, dosłownie wszystko, aby ogłupić ludzi. Jak widzę i słyszę z dala "śpiewające fortepiany" (chyba to w kółko puszczają) i inne pseudo muzyczne gnioty, to dostaję drgawek. Plus cała masa innych ogłupiających, marnujących czas i odciągających ludzi od spraw ważnych kretyńskich produkcji. W sieci wcale nie lepiej. Teraz ludzie się podniecają, bo emerytowany bokser, który najwyraźniej stoczył o kilka walk za dużo i przyjął zbyt wiele mocniejszych ciosów w czaszkę, postanowił wciągnąć się w medialną lewicową rozgrywkę i poparł środowiska LGBTQWERTYPNZD (z góry przepraszam pozostałe literki ze wszystkich dostępnych alfabetów, których nie wymieniłem). W każdym bądź razie najwyraźniej zaczął widzieć świat w tęczowych barwach.



    I rozpoczęła się medialna wrzawa, bo znany przedsiębiorca, właściciel browarów (min. Ciechana), odpisał Tigerowi na siakimś portalu społecznościowym coś niemiłego. Nie mam pojęcia po kiego grzyba w ogóle wdawał się w dyskusję. I po co potem przepraszał za swoje poglądy na dany temat. W każdym razie wywiązała się medialna burza i w to lewakom graj. Niektórym już zupełnie rozum odjęło, bo w proteście przeciwko takiemu zachowaniu właściciela browarów, zaczęli wylewać zakupione za ciężko zarobione pieniądze piwo i stwierdzili, że sprzedawać go nie będą. Mógłbym się zacząć zastanawiać po co biznesmen wdawał się w medialną awanturę. Bardziej interesującą zagadką jest jeszcze ta sprzed paru dni - czemu prezydent rzekomo wolnego (bo już nie niepodległego) kraju, jakim jest RP, Bronisław Komorowski, ku uciesze gawiedzi naciskał na biznesmena, aby ten oszukał swoich klientów i odkodował finał mistrzostw świata w siatkówce! Ludzie zapłacili ciężkie pieniądze za dekodery Polsatu w nadziei na wyłączność i co? Na prikaz prezydenta zostali zrobieni w jajo, bo okazało się że wszyscy mogli sobie za darmo na Polsacie obejrzeć finał tej sportowej imprezy. I gdzie tu sprawiedliwość?
    Mógłbym się nad tymi lewackimi burzami medialnymi zacząć rozpisywać. Mógłbym. Tylko co by to dało? I czyż nie ma ważniejszych spraw? Są. Zamiast tego wolę wstawić sarkastyczny obrazek:



    i przejść do konkretów. Owe medialne burze, bzdurne programy pseudo rozrywkowe i kolejne sensacje są robione właśnie po to, byście się zainteresowali czy rolnik znajdzie żonę i kto odgadnie właściwą piosenkę i nie przejmowali się tym, ze rządząca Rzeczpospolitą Polską od 1989 roku pookrągłostołowa lewica doprowadziła do zadłużenia Polski w wysokości:
    stan na 9 września 2014 roku. Warszawski licznik długu, zamontowany przez Balcerowicza, galopuje z prędkością prawie 202 milionów PLN na dobę. Gdy doliczymy do tego ukryte zadłużenie, liczba ta będzie 4-krotnie większa. Mało tego, kto ignorując pierdoły wczyta się nawet w reżimowy Onet, to dowie się że w tym tygodniu:
    1. Rząd zataił raport o stanie ZUS. Dlaczego? Albowiem kontrole wykazały zapewne, że w ZUS-ie nie ma pieniędzy i Polacy masowo dostaliby natychmiast zawału serca / posiwieliby (niepotrzebne skreślić) słysząc, że emerytur nie dostaną, bo ZUS jest bankrutem.
    2. Sytuacja ZUS jest tak dramatyczna, że od stycznia 2015 roku wzrasta po raz kolejny składka ZUS do wysokości 1100 PLN. Co za tym idzie jeszcze więcej przedsiębiorców zwinie interes lub przeniesie się do szarej strefy - ergo - problemy ZUS i emerytów będą galopować jeszcze szybciej. A tak składki ZUS galopowały od 1999 roku:



    Szkoda, że nie szło to w parze z zarobkami, a galopowały w górę jedynie ceny i pozostałe podatki.
    3. I jeśli na głównej Onetu od jakiegoś czasu pojawiają się filmy na temat problemów w ZUS'ie, to wiedz narodzie, że emerytur nie dostaniecie i ta ostoja Socjalizmu dogorywa w coraz szybciej.
    Także zamiast komentowania poczynań panów Jakubiaka i Michalczewskiego polecam zastanowić się nad sytuacją w jakiej wszyscy się znaleźliśmy i w wolnej chwili posłuchać znakomitego wykładu, jaki Robert Gwiazdowski, prezes Centrum im. Adama Smitha (i niegdysiejszy prezes rady nadzorczej ZUS), dał kilka dni temu w Radomiu:




    Wykład trwa około godziny, potem są pytania. I z pewnością nie będzie to czas stracony / zmarnowany. Co prawda nie dowiecie się z niego czy rolnik znalazł żonę, ale dowiecie się wielu ciekawych rzeczy na temat podatków, kondycji ZUS oraz tego co trzeba by zrobić, żeby wyjść z obecnej sytuacji nie do pozazdroszczenia. Polecam!
  19. Jurij
    W swoim życiu żegnałem już wiele standardów komputerowych. Pierwszym z nich była magistrala ISA (Industry Standard Architecture), którą pożegnałem 17 X 2004 roku, zamieniając cudaczną trójkątną kartę dźwiękową podłączoną do ówczesnej płyty głównej ASUS P2B z chipsetem Intela 440 BX na kartę dźwiękową pod PCI. Zaletą takiego posunięcia była lepsza jakość dźwięku i rozmowy audio w Skypie wreszcie zaczęły działać Jeśli ktoś nie pamięta, złącze ISA zostało wprowadzone w 1981 roku, było magistralą 16-bitową i wyglądała tak:



    Została wyparta przez magistralę PCI. Drugim standardem, który miałem okazję pożegnać, był napęd dyskietek FDD (Floppy Disk Drive), którego wymontowanie sprawiało, że komputer nie skrzeczał na starcie i de facto - od razu robił się młodszy



    Z resztą używanie stacji dyskietek stało się bezcelowe w momencie kiedy na rynku pojawiły się tanie, szybkie i pojemne pamięci flash pod USB. Ostatnim standardem, który pożegnałem w dniu dzisiejszym, jest widoczny na powyższym obrazku port IDE (Integrated Drive Electronics). Lub jak kto woli PATA (Parallel Advanced Technology Attachments). Standard ten, zapoczątkowany przez firmę Compaq w 1983 roku, najczęściej był wykorzystywany do montażu dysków IDE / ATA lub napędów CD-ROM / DVD. Taśmy IDE były szerokie:



    i zajmowały sporo miejsca w obudowie. Plastikowe końcówki lubiły się psuć, czasami pękały, niekiedy trzeba się było namęczyć żeby wypiąć taki kabel nie uszkadzając go. Na szczęście i ten standard doczekał się swojego następcy w postaci złącza SATA (Serial Advanced Technology Attachment) i to właśnie jego używamy we współczesnych komputerach klasy PC.



    Pierwszy etap przesiadki na SATA miałem w zeszłym roku, kiedy to padła moja 500GB Barracuda i trzeba było kupić nowy 1TB dysk, wyposażony już w nowe złącze SATA. Pozostała jeszcze kwestia nagrywarki, którą kupiłem w 2005 roku i która od lat sprawiała problemy z odczytem płyt DVD. Pierwszą "wypalarę" kupiłem w 2002 roku za niebagatelną sumę 450 PLN. Była to rzecz jasna nagrywarka CD, model LG GCE-8240B, która jak na ówczesne możliwości potrafiła nagrać płytę CD z zawrotną prędkością 24x:



    Sprzęt naprawdę wysokiej klasy, działa niezawodnie do dziś - naturalnie leży jako sprzęt awaryjny, nie używany. Później w 2005 roku postanowiłem kupić nagrywarkę DVD. Były one wówczas tańsze i bardziej popularne i za niecałe 300 PLN udało mi się kupić nagrywarkę Lite-On'a. I to był błąd. Pierwszego modelu nie pamiętam, ale ilość błędów CRC, jaką potrafiła ta nagrywarka wytworzyć podczas jednej sesji, była zatrważająca. No ale od czego jest gwarancja? W zamian dostałem "nowszy" model Lite-On SHW-160P6S:



    który już zdecydowanie lepiej radził sobie z nagrywaniem płyt DVD. Problem w tym, że po jakimś czasie przestał odczytywać nagrane przez siebie płyty... Postanowiłem w końcu coś z tym zrobić. Miałem nadzieję, że uda mi się kupić wreszcie jakąś nagrywarkę wspierającą technologię Light Scribe. Pamiętam, że w 2005 roku były one koszmarnie drogie... a dziś? Powinny być tanie jak barszcz... Problem w tym, że jednak przez ostatnie 9 lat ta technologia odeszła w zapomnienie i żadna ze współczesnych nagrywarek już jej nie wspiera! Cóż, szkoda. Postanowiłem zatem wybrać coś z obecnej oferty. Wybór padł na firmę Asus, bo skoro mam monitor i płytę główną tej firmy, to ładnie będzie pasować i napęd DVD do zestawu Poza tym nie oszukujmy się, model tej firmy miał najładniejszy design przedniej części reprezentacyjnej. A więc kupiłem model ASUS DRW-24F1ST za oszałamiającą kwotę 62 PLN:



    i póki co jestem z niej bardzo zadowolony. Napęd bez problemu radzi sobie z odczytem płyt CD i DVD, tacka wysuwa się bardzo cicho i delikatnie, a sam napęd jest o wiele cichszy od poprzednika z firmy Lite-On. Trochę się obawiałem, bo masa malkontentów wypisywała w sieci jaki to głośny napęd... Ale jest naprawdę ok. No trochę wyć musi, w końcu płyta dosyć solidnie się rozpędza w momencie odczytu. Oby długo służył, na szczęście jest 2-letnia gwarancja producenta
    Tymczasem w tym tygodniu Sony zaprezentowało swoje nowe produkty na targach IFA 2014 w Berlinie, o czym możecie przeczytać tutaj . Wśród nich Sony zaprezentowało nowego flagowca - model Sony Xperia Z3, mimo iż raptem pół roku temu wydało przecież model Z2! Oficjalne stanowisko firmy Sony jest takie, że będą wydawać nowego flagowca co pół roku, aby flagowiec zapewniał najwyższą wydajność. Ale zaraz, czymże zatem się różni nowa Xperia Z3 od starej Xperii Z2? Jeśli się dobrze przyjrzeć - poza wyglądem i znacznie wyższą ceną - niczym! No dobrze, zamontowano w niej nowego Snapdragona 801 taktowanego zegarem 4x2,5 GHz. Ale czy poprzedni 4x2,3 GHz był rzeczywiście zbyt wolny? Szczerze w to wątpię, aby ktokolwiek odczuł różnicę. Ekran 5,2", 3 GB RAM, 16 GB pamięci flash czy aparat 20,7 MPx... to wszystko widzieliśmy już w poprzedniku. Zatem co ma nas przekonać do wydania 3000 PLN na nową Sony Xperia Z3? Wodoodporność na głębokość 1,5 metra? Bateria trzymająca 2 dni? Czy może dźwięk wysokiej jakości High Resolution Audio? Miej litość Sony...



    Tymczasem sezon plotek na temat specyfikacji Sony Xperia Z4, która zapewne zostanie zaprezentowana na targach w Las Vegas lub Barcelonie na początku 2015 roku (o ile producent się nie rozmyśli) uważam za otwarty
  20. Jurij
    Zaiste słuszna jest linia partii! Taki program partyjny, zaprezentowany na śląskim pikniku miłośników KNP w sierpniu 2014 roku, mi się podoba:




    A Wam?



    Przemówienie prezesa:







    oraz pełna relacja z pikniku + wywiady znajdziecie tutaj:


    Ależ ten sierpień był zapełniony różnymi dziwnymi wydarzeniami. Jak się uda, brakujące najistotniejsze wpisy będą sukcesywnie uzupełnione... A jak nie starczy czasu, to cóż... będą nowe
  21. Jurij
    Kilka dni temu minister spraw zagranicznych jednego z landów Unii Europejskiej, zwanego Polską, ogłosił hucznie, że Roku Rosji w Polsce nie będzie. Ot, komuś wydaje się, że jak pomacha szabelką, to będzie fajnie. Otóż nie, nie będzie. Wiecie dlaczego Wy musicie płacić za wizę do Rosji ponad 200 PLN, a reszta republik poradzieckich nie? Wiecie dlaczego ze wszystkich odbiorców gazu rosyjskiego to Wy płacicie najwięcej? Wiecie dlaczego polscy przedsiębiorcy mają tak duże trudności ze sprzedażą czegokolwiek na wschód? Właśnie przez tak kretyńską politykę i notoryczne machanie szabelkami, połączone z kompletnym brakiem umiejętności prowadzenia rozmów z Rosją. Aż nie mogłem się powstrzymać, żeby to skomentować w ten sposób:



    Ledwo Rok Rosji w Polsce został odwołany, a natychmiast zaczęło obowiązywać embargo na polskie jabłka, co z pewnością doprowadzi do bankructwa niejednego plantatora. Bo to nie tylko kwestia wiz czy gazu. To także kwestia polskiego mleka, wędlin, warzyw, owoców i wszelkich innych produktów, które Polska eksportuje na wschód. A przynajmniej usiłuje, co przy tak kretyńskiej polityce antyrosyjskiej obecnego rządu jest prawie awykonalne. Panie Sikorski, nie bądź pan głąb i schowaj pan tę szabelkę, bo nikomu w tym kraju Pańskie robienie laski nie jest do szczęścia potrzebne.
    --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Wczoraj był bardzo męczący dzień. Postanowiłem odpocząć od forów i pojechać sobie nad wodę. Jak zwykle wybrałem się dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Ledwo wyjąłem mój lśniący rower, a zaczęło padać. Ale cóż, skoro miałem w plecaku ręcznik a zmoknięcie było w planach, więc pierwsze 4 kilometry przejechałem jakoś w deszczu. Potem zrobiłem zapasy piknikowe dokonując niesamowitego odkrycia (o czym w drodze powrotnej) i ruszyłem dalej. W Krakowie zrobiłem tradycyjną rundkę dookoła Rynku Głównego. Nie wiem czy było aż tak gorąco, czy urzędnicy miejscy aż tak zawalili remont Rynku Głównego, że cały biedny popękał. Nie wygląda to ładnie, turyści nie mają zapewne powodów do radości. Potem ruszyłem w kierunku miejsca docelowego. Już na obrzeżach Krakowa na ulicy Królowej Jadwigi natrafiłem na sympatycznie wyglądający sklep motoryzacyjny. Jako że jedno z aut wymagało pilnej renowacji i odnowienia lakieru, zajechałem na moim lśniącym rowerze zapytać, czy nie mają czasem na składzie pasty tempo. Okazało się, że nie mieli, ale miły właściciel postanowił zajrzeć do schowka i znalazł ostatnią tubkę w zniszczonym pudełku. Jako że nie było pewności, czy pasta jest jeszcze zdatna do użycia, postanowił dać mi ją za darmo Także gdybyście potrzebowali odpicować Waszą brykę w miłej atmosferze, to polecam Stylish Car Workshop na Królowej Jadwigi w Krakowie Pasta okazała się być jak najbardziej zdatną do użytku, dzisiaj pucowałem asterixa. Relacja będzie chyba w oddzielnym wpisie. W każdym razie dotarłem nad wodę o przyzwoitej porze i udało się popływać. Woda była ciepła, a pogoda ładna. Komarów nie stwierdzono. W drodze powrotnej miałem kilka przygód. Najpierw padła mi jedna karta pamięci, potem zaczął szwankować zapasowy telefon a kilka kilometrów przed metą złapałem gumę i musiałem zmieniać dętkę. Co w środku nocy nie jest rzeczą przyjemną. No, ale najważniejsze że udało mi się kupić odkrycie miesiąca, jeśli nawet nie roku. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że kiedykolwiek dożyję tej chwili, że w polskim sklepie uda mi się kupić oryginalne rosyjskie piwo БАЛТИКА (Bałtika). Jakież było moje zdziwienie, gdy w ulubionym sklepie na półce zauważyłem kilkanaście litrowych puszek tegoż szlachetnego trunku w klasycznej niebieskiej wersji numer 3. Różnica między Bałtiką a polskimi wyrobami piwopodobnymi jest taka, że jest robiona z chmielu, pieni się i genialnie smakuje, natomiast polskie wynalazki są robione przeważnie z żółci bydlęcej na spirytusie i z piwem nie mają nic wspólnego. Cena okazała się niezbyt wygórowana, bo za litrową puszkę zapłaciłem 9,49 PLN. Naturalnie to znacznie drożej niż w Rosji, na Ukrainie czy w Białorusi, ale nie można mieć wszystkiego.



    Cóż, z takim asortymentem można z przyjemnością świętować nielegalnie Rok Rosji w Polsce Kto wie, może kiedyś zagości jeszcze w polskich sklepach moja ulubiona Bałtika 6 - Porter? Jeśli tylko geniusze z ministerstwa bezdennej głupoty nie wywalczą kolejnych sankcji ze strony rosyjskiej... W każdym razie dzień Jurija można uznać za nad wyraz udany
  22. Jurij
    W jednym z ostatnich odcinków MaxTV pan Mariusz Max - Kolonko zastanawiał się, czy Polsce potrzebny jest dyktator? Niewątpliwie. Dyktatury dzielą się na dobre i złe, a demokracja jest zawsze głupia - jak mawia z kolei znany polski polityk. Dlaczego o tym piszę? Albowiem dziś, 20 lipca 2014 roku mija 20 lat odkąd urząd prezydenta Republiki Białoruś objął najbardziej znany współczesny europejski dyktator - Aleksander Łukaszenko.



    Dokładnie 20 lipca 1994 roku, ślubując na konstytucję Republiki Białoruś, jeszcze pod (zakazanymi dzisiaj symbolami) biało-czerwono-białą flagą i herbem Pogoni, złożył przysięgę na wierność narodowi białoruskiemu. Trzeba przyznać, wierności tej dotrzymał i z władzy nie zamierza rezygnować. Dla swoich potrzeb zmienił konstytucję oraz symbole narodowe, czego wielu Białorusinów nie może mu wybaczyć. Jeśli obserwujecie relacje z tego kraju, zwłaszcza podczas demonstracji, wszyscy demonstranci protestują z zakazanymi dziś symbolami:



    Legalna i obowiązujaca flaga wygląda tak:



    Przez te XX lat Białoruś zmieniła się z republiki poradzieckiej... no właśnie w co? Byłem trzykrotnie na Białorusi i o ile stolica wygląda rewelacyjnie (naprawdę zachęcam na wycieczki do Mińska) o tyle pozostałe rejony prezentują się raczej skromnie. Ludzie żyją skromnie, ale czy są nieszczęśliwi? Wielu Białorusinów narzeka na inflację, drożyznę, bezrobocie, represje ze strony władzy, pękające w szwach od więźniów politycznych zakłady karne, wzrost pijaństwa, rozrost biurokracji, korupcji, ubogą służbę medyczną etc. Ale trzeba przyznać, że wielu (nie spiskujących przeciwko władzy, nie biorących udziału w antyrządowych demonstracjach) żyje sobie wierząc w swojego prezydenta. Nie oszukujmy się, wybory na Białorusi są fałszowane i będą fałszowane. Tak samo jak w Polsce. Ale wiele starszych osób, wszyscy zatrudnieni w urzędach i państwowych zakładach, emeryci, renciści, rolnicy, wojsko i milicja stoją murem za prezydentem. Młodzi z kolei dostają do wyboru 9 różnych kandydatów z opozycji (tak było w wyborach parlamentarnych w 2010 roku) i wynik takich wyborów jest z góry wiadomy. Z resztą to samo jest w Polsce. Choćby nie wiem jakie jeszcze przekręty Platformy Obywatelskiej wyszły na jaw, to emeryci, renciści, pracownicy na ciepłych posadkach ZUS'u czy innych urzędów państwowych, ich rodziny i wszyscy umoczeni w konotacje polityczne będą głosować na PO, bojąc się o swój własny tyłek i mając w nosie losy narodu polskiego. Stąd takie a nie inne wyniki PO czy PiS. Różnica natomiast jest taka, że Łukaszenko prędzej czy później umrze lub zostanie zgładzony. Polska pod tym względem ma znacznie mniej szczęścia, bo nawet jeśli wyeliminujemy Tuska, na jego miejsce czeka kilkudziesięciu partyjnych kolegów gotowych kontynuować jego barbarzyńską złodziejską politykę.




    Fot.: Centrum Mińska, początek Prospektu Niezależności, pod tymi kopułami znajduje się centrum handlowe Stolica.






    Fot.: Dworzec główny w Mińsku.






    Fot.: Plac Zwycięstwa w Mińsku.






    Fot. Mińsk - dzielnica Niemiga, z prawej dom handlowy Rublowskij.






    Fot.: Mińsk - Niemiga. Na środku widać Wyspę Łez.






    Fot.: Mińsk.






    Fot.: Mińsk - Nowoczesna Biblioteka.






    Fot.: Mińsk - Biblioteka nocą.






    Fot.: Mińsk - Pałac Republiki


    Wyjazd na Białoruś jest sprawą łatwiejszą, niż się wydaje. Trzeba sobie wykupić ubezpieczenie w towarzystwie Europa (jedyna firma, w której można kupić ubezpieczenie) oraz osobiście złożyć w Warszawie na ulicy Wiertniczej w Ambasadzie Republiki Białoruś wniosek o wizę. Wniosek rozpatrywany tego samego dnia kosztuje 50 euro, natomiast w ciągu 2-3 dni roboczych wiza do 10 dni kosztowała 25 euro. Nie są to wielkie pieniądze, mniej więcej tyle samo trzeba wydać (a nawet więcej) na PKP, żeby dojechać do granicy. Potem przesiadka na pociąg do Brześcia czy Grodna i już można cieszyć się Białorusią. Z Grodna czy Brześcia można kupić bilet na pociąg do Mińska. Pociągi są tanie, bardzo bezpieczne, wygodne, zadbane i punktualne. Deklasują PKP pod każdym względem. Wszędzie jest niesamowicie czysto i bezpiecznie. Bardzo łatwo spotkać na każdym kroku Milicjanta. Różnica między białoruskim Milicjantem a polskim Policjantem jest taka, że pierwszy stoi i pilnuje bezpieczeństwa, a w razie problemu z uśmiechem służy pomocą, natomiast polski Policjant z reguły musi wyrobić normę, więc doszukuje się, czy Twoja puszka coca - coli nie jest czasem piwem lub czy nie przekroczyłeś na rowerze dozwolonego limitu prędkości, by czym prędzej wlepić Ci mandat. Pod tym względem zdecydowanie wolę Białoruś. A w Mińsku można robić co się chce, zwiedzać co się chce, podróżować do pozostałych zakątków Białorusi. Podstawowa znajomość rosyjskiego jest wskazana, aczkolwiek młodzi Białorusini raczej znają angielski więc w razie czego można liczyć na pomoc. Ludzie są tam bardziej życzliwi, niż w Polsce. Nie będę wychwalał Aleksandra Łukaszenki. Wiele elementów jego polityki mi się nie podoba. Jest beznadziejny w sprawach ekonomicznych.




    Fot.: 200 000 rubli białoruskich - najwyższy nominał, równowartość ok. 60 PLN.


    Gdy byłem na Białorusi ostatnio, najwyższym nominałem było 100 000 rubli. Jeden dolar USD kosztował wtedy około 3000 rubli. Teraz dolar jest wart ponad 10 000 rubli, a za banknot 200 000 rubli o najwyższym nominale można niewiele kupić. Tak bardzo beznadziejny jest Łukaszenka z ekonomii.



    Ale to dzięki jego rządom Białoruś utrzymuje jako takie stosunki z Rosją i Mińsk wygląda jak na zdjęciach powyżej, a nie tak:



    jak Kijów - stolica sąsiedniej Ukrainy. Ale czy na to ktokolwiek w "Polskich" pro-europejskich euro-socjalistycznych mediach zwróci uwagę? Nie sądzę. Wielu Białorusinów będzie się modlić, by batiuszka Łukaszenko rządził jak długo Buk da. I oby w Białorusi nie dochodziło do takich tragedii, jak na Ukrainie, gdzie BUK odebrał życie prawie 300 pasażerom malezyjskiego samolotu, a w wyniku działań wojennych zginęło jeszcze więcej niewinnych ludzi. Mimo, że młodzi chcą zmian. Potrzebnych zmian. Tylko czy którykolwiek z opozycjonistów będzie w stanie rządzić twardą ręką zachowując niezależność Białorusi, a jednocześnie wprowadzić potrzebne Białorusinom reformy? Oto jest pytanie.
  23. Jurij
    Pstryk i mamy połowę lipca. Ależ ten czas pędzi. Zupełnie jak ogólnopolska amnezja, bo czy ktokolwiek oprócz mnie jeszcze pamięta, że kilka tygodni temu była jakaś afera taśmowa? Ależ skąd. Kto by się tam przejmował skorumpowanym rządem, degrengoladą moralną czy obyczajową na najwyższych poziomach polskiej dyplomacji. Kelnerzy którzy nagrali te smutne "taśmy prawdy" mieli w mediach swoje 5 minut i mogli się poczuć jak celebryci. Winni zostali ukarani. Nie, nie - rząd nie podał się ze wstydu do dymisji. Albowiem na zielonej wyspie winnym okazali się ci co dokonali nagrań i ci, którzy je opublikowali. Tak więc prokuratura dobrała się do biznesmena, który rzekomo zlecił te nagrania oraz do redakcji Wprost, która ośmieliła się je opublikować. Ba, redakcja została ukarana także karą 500 000 PLN oraz wkrótce może spodziewać się kolejnych konsekwencji od adwokata Romana Giertycha, który również był niechlubnym bohaterem zarejestrowanych nagrań.




    Fot.: Roman Giertych


    Spełnienie roszczeń złotoustego Romana może kosztować Redakcję Wprost nawet 30 000 000 PLN (trzydzieści milionów polskich złotych). Nu, ale jak się doprowadza kraj do ruiny, robi 4 biliony PLN długu, przekręty na ciężkie miliardy etc. to takie grosze nie robią już na nikim żadnego wrażenia.
    Aby wstrząsnąć opinią publiczną i być może odwrócić uwagę od niewygodnej afery, media zajęły się niejakim profesorem Chazanem, który odmówił wykonania aborcji oraz odmówił polecenia innego lekarza, który by tej aborcji dokonał. Nie będę się rozprawiał na temat samego aktu aborcji. Skupię się jedynie na absurdzie istoty całej sprawy.




    Prof. Bogdan Chazan


    Otóż prof. Chazan stracił swoje stanowisko za brak wykonania aborcji, która widocznie była sprzeczna z jego sumieniem. Jakby na to nie patrzeć, to zabijanie istoty ludzkiej. Nawet sama prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz Waltz, zabrała głos w tej sprawie i razem z mediami zaatakowała profesora. Z resztą to nieistotne dlaczego prof. Chazan odmówił wykonania aborcji. Mógł mieć kiepski dzień, kłopoty rodzinne, mógł być zdenerwowany, nie wyspany, mógł zwyczajnie nie lubić wykonywać tej konkretnej czynności, nie znać się na tym lub cokolwiek innego. Ba, jeśli jego zdaniem wykonywanie aborcji jest sprzeczne z jego wiarą, prawem czy sumieniem, to jakim prawem zmusza się człowieka do wskazywania innego lekarza i bycia zamieszanym we współudział w tym czynie? Pacjentka zamiast robić medialną aferę, powinna była się udać do innego lekarza, który by tę aborcję wykonał. Tak samo jest w każdej innej sprawie.
    Jeśli dany informatyk specjalizuje się w systemach Linuxowych i nie chce się podjąć naprawy komputera z systemem Mac OS, to ma do tego pełne prawo i nigdzie nie jest powiedziane, że musi polecać konkurencję. Każdy ma rączki, nóżki, rozum i internet - znajdzie sobie fachowca, który naprawia komputery z logiem nadgryzionego jabłka. Jeśli dany mechanik samochodowy nie czuje się na siłach, aby naprawić Corvettę Z06, natomiast specjalizuje się w Matizach, to nie można mieć o to do niego pretensji i trzeba zwyczajnie poszukać serwisu obsługującego Corvetty. Czyż nie? W normalnym kraju owszem. W Polsce "pokrzywdzony" klient będzie bluźnił na mechanika i domagał się, by ten stracił posadę. Ludzie, na jakim świecie my żyjemy?
    Okazuje się, że w świecie, w którym wolno kraść i marnotrawić miliardy, doprowadzać całe kraje do ruiny finansowej i wyniszczenia demograficznego, prowadzić wojny pod pretekstem "walki o demokrację", a jednocześnie nie można już nawet dać komuś w pysk, za wyrządzone krzywdy!



    Ta historia ciągnie się już od kilku dekad. Niejaki Michał Boni (z prawej, szerzej znany jako TW Znak), będąc agentem w czasach PRL, który donosił na ludzi i niszczył ludziom życie na tyle skutecznie, żeby do dziś po manewrach Kiszczaka piastować wysokie stanowiska, wyparł się swojej agentury oraz publicznie oczernił Janusza Korwin - Mikke, nazywając go kłamcą i kilkoma innymi epitetami. Do dnia dzisiejszego za te oszczerstwa nie przeprosił. Janusz Korwin - Mikke od ćwierćwiecza obiecywał, że jeśli nadarzy mu się taka okazja, a p. Michał Boni go nie przeprosi, to zwyczajnie da mu w pysk. Była to jedna z jego najbardziej charakterystycznych obietnic wyborczych, którą kilka dni temu raczył był dotrzymać. P. Michał Boni zamiast zwinąć się w kulkę i okryć się wstydem, poleciał ze skargą do mediów i rozpętała się afera. Nie będę chwalił ani potępiał czynu Janusza Korwin - Mikkego, bo jest to jego prywatna sprawa. Warto jednak posłuchać rzeczniczki Kongresu Nowej Prawicy:




    Po całej aferze poparcie dla KNP wzrosło do 10-12%. Dziwi jednak nadal wysokie poparcie dla Platformy, ale cóż. I ten zamek na piasku się wkrótce zawali. A propos.



    Pewien mieszkaniec Kołobrzegu, 28-letni bezrobotny konserwator zabytków, postanowił z nudów budować zamki z piasku. Te spodobały się wczasowiczom i zaczęli wspierać go datkami. Pomysłowy budowniczy poszedł o krok naprzód, założył firmę i wystąpił o unijną dotację. Otrzymał z Wojewódzkiego Urzędu Pracy bezzwrotną dotację w wysokości 40 tys. zł na budowanie zamków z piasku. No cóż, skoro Unia Europejska potrafiła wydać już 2 biliony euro na walkę z Globalnym Ociepleniem (na które nie ma żadnego wpływu), to czymże jest raptem 10 000 Euro z Waszych podatków, na budowanie zamków z piasku? A o tym jak bardzo piaskowy zamek, zwany Unią Europejską, jest bliski zawalenia się, opowiadają nasi czterej wysłannicy do Parlamentu Europejskiego:
    CEP Janusz Korwin Mikke,
    CEP Michał Marusik,
    CEP Jarosław Iwaszkiewicz,
    CEP Stanisław Żółtek.





    Więcej autentycznych i szczerych do bólu relacji na żywo wprost z Brukseli znajdziecie każdego dnia tutaj: klik . W tej całej beznadziei jedynym pocieszeniem jest to, że te unijne czy pookrągłostołowe zamki piaskowe długo już nie postoją.
  24. Jurij
    Tyle się ostatnio dzieje, że nawet nie mam czasu i siły dodać wpisu na blogu... Może to się uda dzisiaj nadrobić. Ostatnio naszło mnie na robienie porządków i w pokoju jak i na dysku. Sterty starych płyt, archiwalnych plików z poprzednich systemów operacyjnych jak i konfiguracji sprzętowych... Jest co wspominać Nie wiem jakim cudem, ale w starych plikach na względnie nowym dysku znalazłem save'y z gry, która kilkanaście lat temu niewątpliwie wstrząsnęła światem gier komputerowych, a której nigdy nie udało mi się ukończyć. The Grand Theft Auto III, bo o niej mowa, w momencie swojego debiutu miała całkiem spore wymagania sprzętowe.



    Wymagania z wikipedii:
    Pentium III 450 MHz CPU
    64 MB RAM
    16 MB karta graficzna z obsługą DirectX
    karta dźwiękowa obsługująca DirectX
    8x CD-ROM
    500 MB HDD
    system operacyjny 98 / ME / NT / 2000 / XP / Vista
    DirectX 8.1

    Chociaż wątpię, aby na takim sprzęcie ta gra płynnie działała. Pamiętam bardzo dobrze, że na moim Pentium II 350 MHz, 128 MB RAM, 8 MB karcie Riva 128 i dysku 6,4 GB Seagate Medalist mogłem tylko pomarzyć o uruchomieniu tego tytułu, a jedynie osoby posiadające przynajmniej 1GHz procesor mogły się cieszyć płynną rozgrywką. Dopiero jak w domu pojawił się służbowy laptop Asusa z procesorem 1,4 GHz, można było zacząć odkrywanie Liberty City. Ale nie pamiętam czemu porzuciłem wówczas rozgrywkę... Przez te 10 lat zmieniło się dosłownie wszystko. Człowiek się zestarzał, technika poszła do przodu, świat IT jak i gier komputerowych również zmienił się nie do poznania. Nawet 4-letni smartphone z przeciętną specyfikacją poradzi sobie z uruchomieniem GTA III, ba - nawet w wersji mobilnej doczekaliśmy się także Vice City jak i San Andreas. Jako wielki miłośnik tej serii z sentymentem ponownie zainstalowałem GTA III na moim PC. Tym razem na Core2Duo E8400 2x3GHz, 4 GB RAM, GF9600 GT z 512 MB DDR3 256bit nie ma mowy o jakimkolwiek lagowaniu, przycięciach czy problemach z uruchomieniem gry Twarde 60 fps cieszy. Mimo, że wszystko inne się zmieniło, Liberty City pozostało niezmienione. I chociażby za to chwała Rockstar Games. Najwyższa pora wsiąść do lśniącego Infernusa, włączyć Head Radio i dokończyć dzieło rozpoczęte 10 lat temu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.